Wybaczcie, że musiałyście tyle czekać! Bardzo przepraszam :)
Dziękuję za komentarze i wsparcie. Dają mi wiele motywacji :)
AniaGlambert1: Chętnie odpowiem na pytania :) Tak, Tommy przeżył
orgazm w wyniku dominacji i brutalności Adama. Jeśli chodzi o imię lekarza,
zostało ono stworzone przypadkowo :)
Silentio: Przed rozpoczęciem tego opowiadania oraz cały czas
na bieżąco robię research konkretnych zagadnień. Jeśli chodzi o strukturę
działania ośrodka – bazuję na przedstawieniu go wiernie, jednak na potrzeby
opowiadania poddaję go modyfikacjom.
Zapraszam!
8. Przerwane milczenie
Od czasu ostatniej rozmowy Adam oraz Alma zamienili ze sobą jedynie kilka
słów. Teraz wspólnie przekroczyli bramę zakładu karnego i udali się we
wskazanym przez bruneta kierunku.
W jego głowie naprzemiennie krążyła myśl „jak mogłem zgodzić
się na tak chory układ?”. Po raz pierwszy w życiu żałował, że uległ czyjejś
presji. Że zechciał pomóc, ściągając na siebie problemy.
Kiedy dotarli do głównego hallu, Adam zatrzymał się.
- Idź do biura, ostatnie drzwi po lewej. Zgłosisz się tam i
możesz zaczynać.
- Myślałam, że mi pomożesz – Odparła nieśmiało.
- Jeśli uważasz, że jesteś wystarczająco silna, by tu
pracować, to musisz działać samodzielnie – Rzekł półgłosem, rozglądając się
dookoła. Czuł na sobie jej wzrok. Odważył się spojrzeć w zagubione oczy. Emocje
ostatnich dni osiągnęły kulminacyjny punkt. Żałował jedynie, że w takim
momencie.
- Uważasz, że ja nie potrzebuję ciepła? – Spytał szeptem,
pochylając się ku Almie – Myślisz, że skoro jestem mężczyzną, nie mam prawa
czuć się kochanym i docenionym?
- Ale… - Zająkała się, nie wierząc własnym uszom – O czym
ty… Kto inny może ci to dać? Czemu w ogóle o tym mówisz?
Adam zacisnął wargi, po czym wziął głębszy oddech – Wspólna
praca nie jest najlepszym pomysłem w momencie, gdy powinniśmy od siebie
odpocząć. Ale to twój wybór. Powodzenia – Rzekł, kładąc dłoń na jej ramieniu.
Odwrócił się i obojętnym krokiem ruszył w stronę gabinetu.
Co miał zrobić w tym momencie? Jedynym słusznym rozwiązaniem
było to, którego dokonał. Nie lubił sprawiać ludziom bólu, ale teraz on sam
stał na krawędzi przepaści. Prędko otrząsnął się z natrętnych myśli, które zaczęły
go prześladować kilka tygodni temu.
Kiedy wszedł do pomieszczenia ujrzał jedynie Krisa, który
przeszukiwał biblioteki nagrań.
- Simon chce zobaczyć przebieg wczorajszego badania z Tommym
– Rzekł niewysoki mężczyzna, niosąc na kanapę trzy teczki – Razem z opinią
lekarską od Matiasa – Rzekł, spoglądając na bruneta, który wpatrywał się w okno
– Halo, Adam?
Mężczyzna przeniósł swój punkt zainteresowania.
- Coś nie tak?
- Nie, nie. Wszystko gra – Odparł, uśmiechając się przy tym
łagodnie. Szybko powrócił do zleconego mu zadania, by niebieskie oczy nie
zdradziły wewnętrznego poczucia niespełnienia. Sięgnął po leżący przed nim
dokument.
Badanie definiujące popędy
oskarżonego.
Badany nie wykazał
reakcji na żadną z przedstawionych dewiacji seksualnych. Pozostał również
obojętny na płeć; podejrzenie aseksualizmu. Jedyny bodziec dotyczył
fotografowanej Anne, którą oskarżony zna/znał. Odmówił zeznań w tej sprawie.
- Chyba musimy uzupełnić ten raport o kilka własnych
dopisków…
- Co? – Kris podniósł głowę, spoglądając na przyjaciela.
- Nieważne – Odparł ze znudzeniem Adam, po czym sięgnął po
czysty arkusz papieru.
Adnotacja do badania;
opiekun oskarżonego obecny na sali – Adam Lambert.
Dopuszczam prawdopodobieństwo
oszukania wariografu. Oskarżony nie wykazał reakcji na żaden bodziec, choć
wiele wskazuje na
Wpatrywał się w nieskończone zdanie. No właśnie, jak miał
opisać to, co wydarzyło się za drzwiami niedużego pomieszczenia?
…wiele wskazuje na
potrzebę doświadczania zachowań masochistycznych o podtekście erotycznym.
Zlecam przeprowadzenie obdukcji oskarżonego w celu potwierdzenia moich
przypuszczeń.
Zostawił dokumenty na krawędzi biurka z dopiskiem „Ronnie,
dla Simona: pilne!”.
- Masz dziś wykład? – Spytał Allen, wychylając się zza
monitora.
- Mam – Odparł Adam – Tym razem to ja dowiem się czegoś
więcej.
***
Kiedy przekroczył próg sali, był pewien, że jego wzrok
natychmiast odnajdzie człowieka, którego spodziewał się tutaj zastać. Nie mylił
się. Tommy zajmował to samo miejsce, co zwykle. Powitał go chłodnym spojrzeniem
i łagodnym uśmiechem. Brunet obojętnie odwrócił wzrok, po czym usiadł przed
liczną grupą więźniów.
- Zanim zaczniemy, zadam wam pytanie, które otworzy dzisiejszą
dyskusję. Czy da się złamać każdego człowieka? Zapewne większość z was twierdzi,
że tak. Świadczy o tym fakt, że ostatnie miesiące, lata spędzacie właśnie
tutaj. Zdominowaliście czyjeś życie, sprowadziliście na złe tory zarówno obcych
jak i bliskich sobie ludzi – Rzekł, rozglądając się dookoła.
- Czemu sądzisz, że tak? Chyba wielu z nich uważa, że stoją
ponad resztą – Rozbrzmiał głos, którego spodziewał się usłyszeć po zadanym
pytaniu. Prowokacja zadziałała.
- Znów mówiąc o społeczności do której należysz, wykluczasz samego
siebie – Rzekł Adam, przechylając głowę – Czy silny psychicznie człowiek może
czerpać przyjemność z bycia ofiarą? Może to oznacza, że tak właściwie jego
charakter jest bardzo prosty, a ciało działa niezależnie od przyjętego planu?
- Jeśli ciało działałoby niezależnie od przyjętego planu,
nie potrafiłby oszukać wariografu – Odparł z uśmiechem Tommy. W jego oczach
znów zagościł znajomy cień pogardy.
Adam zamilkł. Wpatrywał się w chłopaka przez dłuższy czas.
- Tommy, chcę z tobą porozmawiać na osobności. Teraz –
Rzekł, pewnie zmierzając w stronę drzwi. Odwrócił się w kierunku pozostałych –
Macie piętnaście minut. Przygotujcie notatki dotyczące twórczości francuskich
poetów romantyzmu. A ty, za mną – Dodał, opuszczając salę.
Szli ramię w ramię, patrząc przed siebie. Adam pchnął drzwi
jednego z wolnych gabinetów, po czym przepuścił Ratliffa przodem. Wszedł do
środka i zatrzasnął za sobą drzwi.
- Oszukiwałeś, przyznajesz się? – Spytał Lambert, podchodząc
do kanapy, na której usiadł blondyn – Przestań bawić się w dziecinadę i
rozmawiaj ze mną, bo inaczej nie jestem w stanie ci pomóc.
- Oszukiwałem – Odparł. Uśmiech spłynął z bladej twarzy.
- Czemu? – Spytał Adam, siadając na krześle ustawionym
naprzeciwko czarnej sofy. Zaczęli nawiązywać kontakt wzrokowy.
- Nie lubię, gdy obcy ludzie wiedzą o mnie więcej, niż
powinni – Rzekł, zakładając ręce na piersi.
- Przeżyłeś orgazm, kiedy postawiłem cię na granicy życia i
śmierci.
- Adrenalina.
Adam uśmiechnął się łagodnie, na moment spuszczając wzrok – Jesteś
typowym przypadkiem sadomasochistycznego maniaka.
Tommy odwzajemnił uśmiech – Trochę za dużo powiedziane. Całowałeś mnie. Siadałeś na mnie. Dziwisz się
mojej reakcji? Już dawno nie miałem kontaktu z… z kimkolwiek – Rzekł nieco
onieśmielonym tonem.
Adam przechylił głowę na bok – Kiedy ostatni raz
doświadczyłeś zbliżenia?
Tommy zapatrzył się w okno – Dwa, może trzy miesiące temu. To
nie ma nic do rzeczy.
- Z kim? – Spytał Adam, opierając łokcie o kolana.
- A… jakie ma to znaczenie? – Brązowe tęczówki zmieniły swój
obiekt zainteresowania.
Adam niemo rozchylił usta – Im więcej się o tobie dowiem,
tym lepiej dla nas. Chyba chcesz wyjść na wolność?
- Wolność mnie zgubi – Odparł cicho – Choć bardzo jej
pragnę. Zdrowych ptaków nie można umieszczać w azylu.
- Tutaj nie ma zdrowych okazów – Odparł Adam.
- Znam co najmniej jeden – Odparł z uśmiechem Tommy,
przysiadając na biurku – Zamykasz w klatce tych, którzy mają podcięte skrzydła.
Nie dajesz im szans na wolność.
Adam przechylił głowę – Chcę im pomóc, dlatego prowadzę
wykłady i rozmowy.
Tommy wzruszył ramionami, po czym potarł nagie ramiona -
Sępy tutaj zostaną. Kolibry znajdą szczelinę i znikną. Każdy system ma luki –
Dodał, łagodnie przygryzając wargę. Wstał, powolnym krokiem zmierzając w stronę
biurka, na którym leżała paczka papierosów. Poczęstował się jednym i przysiadł
na drewnianym blacie – Nie wiesz jak to jest. Żyjesz tak, jak powinieneś żyć.
Pomagasz ludziom, a ja doprowadzam ich destrukcji – Rzekł, zaciągając się dymem
– Dla mnie to powietrze niezbędne do życia. Bez niego gniję.
- Lubisz ranić ludzi? – Spytał Adam, podchodząc do chłopaka.
Wpatrywał się w brąz jego oczu. Więź zaczęła się nawiązywać. Płytka i chłodna,
ale to nie miało znaczenia.
- Nie ranię ich. Moja obecność niszczy ich od środka – Odparł,
wypuszczając dym z ust.
- Potrafisz wpływać na świadomość, osobowość, poczucie
wartości? – Spytał Adam, nie cofając się nawet na krok.
- Tak – Rzekł Tommy, przechylając głowę – Nie lubię słabych
ludzi, dlatego kontakty nawiązuję z silnymi charakterami. Tymi nie do złamania
– Wpatrywał się w zaciekawione, niebieskie oczy – Podnieca mnie obserwowanie
lotu ptaka z przestrzelonym skrzydłem – Odparł, uśmiechając się smutno.
- Czujesz się z tym źle? – Spytał Adam, przejmując papierosa
z dłoni chłopaka. Zgasił go na beżowym blacie, pozostawiając czarny ślad.
- Nie – Odparł niemal szeptem. Jego wargi zaczęły drżeć.
Zawiesił dłonie na biodrach Adama – Silni ludzie są dla mi potrzebni. Pociągają
mnie… - Silnym ruchem przyciągnął Lamberta do siebie – Powinieneś to czuć.
Twoje kości stają się kruche, ale nadal potrafisz utrzymać się na nogach.
Adam poczuł zawrót głowy. Przez moment zastanowił się, w
jaki sposób tak drobny chłopak dał mu radę. Być może z powodu utraty samokontroli?
Choć dłonie pozostały w tym samym miejscu, Adam czuł bijące od nich ciepło na
całym ciele. Zadrżał. Jego ręce pragnęły poczuć fakturę bladej skóry. Poznać
jej smak i naturalny zapach. Jeden pocałunek był ostateczną granicą. Dalej nie
mógł się posunąć. Nie mógł…
- W głębi siebie wszyscy jesteśmy samotni i nierozumiani,
prawda? – Spytał blondyn. Adam powoli uwolnił się z uścisku.
- Może po prostu nie chcemy dać się poznać? – Szepnął, wpatrując
się w pełne zaciekawienia brązowe oczy.
- Chcemy, tylko coś nas blokuje… - Powiedział cicho.
Brunet wpatrywał się w pokornie zapatrzone w niego oczy -
Wszystko, co robisz to cholerne kłamstwo – Rzekł Adam – Wiem, na co liczysz.
Nie spieprzysz mojego życia - Jego wzrok był surowy i pełen nienawiści – Nigdy
więcej nie próbuj mnie dotknąć, bo źle skończysz. Wracamy na wykład.
Ratliff posłusznie opuścił gabinet, czując na sobie wzrok
niebieskich tęczówek. Spuścił głowę, by ukryć pod bujną czupryną szemrany
uśmiech.
Wieczorem.
Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza. Miasto utonęło w grach
cieni i ciszy. Adam siedział przy biurku, wpatrując się w duplikat
dostarczonego mu dokumentu. Czuł drżenie własnych rąk, gdy otworzył kopertę.
Tommy Joe Ratliff,
1982, syn Deborah, ojciec nieznany.
Wpatrywał się w drukowane litery, przypominając sobie twarz
blondyna. Zaczął się zastanawiać jak wiele wspólnego mógł mieć z rodzicami. Czy
oni jeszcze żyją?
Opis przypadku:
Dreszcz podniecenia przeszył jego ciało.
1.Anne Rynsky – urodzona
w 1990 r., studentka psychologii i prawa. Znajomość z oskarżonym określa się na
trwającą około piętnastu miesięcy. W 2011 roku popełniła samobójstwo.
Wykluczono udział osób trzecich.
Anne Rynsky nie
wspominała o oskarżonym swoim przyjaciołom ani rodzinie. W pamiętniku
poświęciła jedno zdanie wyrwane z kontekstu, które przypisuje się trwającej
relacji „w tym całym chaosie nie jest się samotnym”. Wykluczono możliwość
fizycznej relacji między Anne a Tommym,
co potwierdziła obdukcja.
Adam wziął łyk herbaty.
- Jesteś głodny? – Zawołała Alma, przygotowując w kuchni
kolację.
- Nie. Dzięki – Odparł Lambert, ignorując jej słowa.
2. Madeleine Guellard
– urodzona w 1980 r., absolwentka wydziału prawa, owdowiała w 2005 roku, czynna
zawodowo jako prokurator w stanie Ohio do 2010 roku. Istnieją dowody na
utrzymywanie bliskiej relacji między Madeleine a Tommym między 2007-2009. W
czerwcu 2010 roku trafiła na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego w
Hamilton, w wyniku depresji i schizofrenii. Najbardziej intensywną relację
poszkodowana utrzymywała z oskarżonym na rok przed zapaścią.
Adam wziął głębszy oddech, po czym zsunął wzrok niżej.
3. Brian Sisley –
urodzony w 1989 r., student wydziału chirurgii onkologicznej w Maine. Znajomość
z oskarżonym szacuje się na okres siedmiu lat. Między 2004-2006 stwierdzono
popęd seksualny skierowany w stronę skrajnego sadyzmu; skazany na trzy lata
więzienia w zawieszeniu na pół roku za spowodowanie ran zagrażających życiu
oraz zdrowiu prostytutki, z którą cyklicznie się spotykał. Istnieje duże
prawdopodobieństwo, że Brian oraz Tommy utrzymywali kontakty seksualne przez
okres blisko trzech lat. Brian Sisley wymienił znamiona i znaki szczególne na
ciele oskarżonego, przypisując sobie wyrządzone krzywdy. W roku 2010 roku po
opuszczeniu domu oskarżonego, udał się w kierunku parku miejskiego, gdzie wziął
czynny udział w gwałcie zbiorowym.
- Boże – Szepnął pod nosem Adam.
Brian Sisley został
skazany na dwa lata więzienia, jednak za dobre sprawowanie sąd skrócił okres
wyroku do czternastu miesięcy. Brian Sisley posługuje się dwoma sfałszowanymi
dokumentami tożsamości dla osiągania korzyści materialnych i działania na
czarnym rynku. Jest to obecnie jedyna osoba, pozostająca z oskarżonym w
kontakcie.
4.Alexander Potats
Urodzony w roku 1994.
W wieku osiemnastu lat odbył stosunek seksualny z oskarżonym. Trzy godziny po
opuszczeniu przez Tommy’ego hotelu, w którym spotkał się z ofiarą, Alexander
podjął próbę samobójczą. Po kilku miesiącach terapii jego stan zdrowia
psychicznego określa się jako stabilny.
Ofiara nie nosiła
znamion przemocy ani gwałtu. Jak zeznała, stosunek był czynem dobrowolnym.
Istnieje podejrzenie związku uczuciowego ze strony Alexandra w kierunku
Tommy’ego, który mógł być przyczyną załamania.
5. Max Bee
Uważany za zaginionego
od grudnia 2011 roku. W sierpniu tego samego roku zawarł znajomość z w/w Brianem
Sisley oraz Tommym Joe Ratliff.
Adam ponownie sięgnął po kopertę; była pusta. Brakowało załącznika.
Fotografii.
Rozejrzał się dookoła, szukając zaginionego dokumentu, lecz
nigdzie go nie było. Odpieczętował kopię listu tuż przed chwilą. Biuro
centralne w Chula Vista nie wysłało pełnego zestawu dokumentów.
- Niech was szlag – Mruknął pod nosem, odchylając się i
biorąc głęboki oddech. Zamknął oczy, by obraz pamięci znów ożył w jego
wyobraźni.
- Adam – Usłyszał kojący szept tuż za swoimi plecami –
Idziesz do łóżka?
- A już zjadłaś kolację? – Spytał brunet, wpatrując się w
cienie na ścianie.
- Nie mam ochoty – Odrzekła cicho Alma – Nie spytasz jak
minął mi dzień?
Lambert odwrócił się w jej kierunku, po czym zacisnął wargi
i wzruszył ramionami.
- Zaraz się położę. Daj mi dziesięć minut.
Kobieta kiwnęła głową na znak zgody, po czym odeszła w
stronę sypialni. Brunet jeszcze przez kilka chwil analizował związki pomiędzy
wszystkimi osobami, o których czytał. Później zastanowił się nad nadchodzącym
tygodniem. Nie ruszając się z miejsca otworzył szufladę, z której wyjął
podręcznik do psychologii. Ułożył go na biurku, po czym otworzył na stronie
tytułowej. Znajdowało się tam zdjęcie. Zdjęcie, które wyniósł z zakładu
karnego.
Odchylił głowę do tyłu i zmrużył oczy. Gałęzie intensywnie
uderzyły w okna domu, poruszone siłą nadciągającego wiatru.