Zapraszam do kolejnej części.
6. Bankiet
Adam usiadł na czarnej sofie i wziął głębszy oddech.
Poluzował nieco krawat, po czym sięgnął po pierwszą z brzegu gazetę. Przeglądał
ilustracje, by zająć swój czas i być może – by oderwać się od prześladujących
go wspomnień.
Przydzielani mu przestępcy popełniali przestępstwa głównie
na tle seksualnym, bądź miewali takie fantazje. Wysłuchiwał tych okrutnych,
ponurych opowieści, zwykle czując w chrapliwych głosach pogrążenie czy
szaleństwo. Uciekali wzrokiem, po ich twarzach płynęły łzy, uderzali pięściami
w blat stołu.
Ale Tommy był inny.
Nie mówił wiele, choć jeśli już coś z siebie wydusił to
trafiał w samo sedno. Dokumenty ze szczegółowym opisem jego przeszłości zostały
zwrócone do zakładu. Do czasu ich otrzymania, chłopak nadal będzie tajemnicą.
Adam poczuł suchość w gardle i skierował się do kuchni.
Przezroczysta ciecz wypełniła szklankę. Nim zdążył zbliżyć ją do ust, w
pomieszczeniu rozległ się powolny stukot obcasów. Momentalnie zwrócił wzrok w
stronę Almy.
- Jesteś gotowa? – Spytał i zmierzył ją wzrokiem – Taksówka
czeka.
- Spodziewałam się usłyszeć, że… ach, nieważne – Odparła, a
z jej twarzy zniknął nikły uśmiech.
- A… - Brunet zająkał się – Ślicznie wyglądasz. Dobry wybór,
jeśli chodzi o sukienkę. I buty – Dodał z uśmiechem, po czym podszedł do
niższej od siebie kobiety – Jesteśmy spóźnieni. Chodźmy już.
***
Rozświetlona sala mieściła blisko stu gości. Adam znał
większość z nich, jednak z pracownikami pozostałych jednostek wymienił w życiu
może dwa słowa. Objął Almę w pasie i powoli szedł przed siebie, szukając
wzrokiem najbliższych znajomych. Alma za to spoglądała na inne kobiety; z
niesmakiem odwracała wzrok na widok odważnych krojów eleganckich sukni czy
odkrytych dekoltów. Nie wypowiadała uwag na głos, czekała na ewentualne reakcje
bruneta.
- Kris! – Zawołał z uśmiechem, po czym szybkim krokiem
podszedł do przyjaciela. Ten spojrzał mu w oczy i niechętnie wyciągnął dłoń.
- Gratuluję – Rzekł oschle, po czym zacisnął wargi.
Spoglądali po sobie raz po raz. Czarnowłosy uniósł brew, po
czym uśmiechnął się niepewnie.
- Dostałem podwyżkę?
- Nie. Coś znacznie cenniejszego. A właściwie to kogoś.
Wargi rozchyliły się w niemym geście. Ciało zalała fala
gorąca, a rumieniec wstąpił na blade policzki.
- Żartujesz? – Wydusił z siebie.
- Simon nie ma czasu – Kris nie ukrywał swojego
rozgoryczenia – Chce, żebyś mu pomógł. Zwłaszcza, że Tommy napisał podanie o
to, byś był jego opiekunem. Uargumentował swoją prośbę tym, że potrafisz dobrze
się z nim porozumieć i wierzy, że zresocjalizuje się przy tobie.
- Kłamstwo – Parsknął śmiechem Adam – On wcale ze mną nie
rozmawia.
Allen zignorował ten temat, po czym przywitał się z Almą.
- O co chodzi? – Spytała w końcu. Mężczyźni wymienili
spojrzenia.
- O nic – Rzekł Lambert – Sprawy zawodowe. Przejdźmy do baru
– Zaproponował w końcu, by wszelkie emocje opadły.
Sącząc drinka nie myślał o niczym innym. Miał już plany
względem Tommy’ego i niemal wszystkie mógł teraz prawnie zrealizować. Będzie
mógł przebywać w jego otoczeniu częściej. Przez myśl przeszło mu co na to powie
jasnowłosa kobieta, siedząca tuż przy nim, wiernie czekająca aż wróci z pracy
każdego dnia. Wziął łyk alkoholu, a słodki smak wypełnił jego usta.
Alma zrozumie, że to może być przełomowy okres w karierze
zawodowej Adama. Musiałaby wykazać się egoizmem, gdyby robiła mu problemy. Z
resztą to do niej niepodobne.
- Co powiecie na wspólny wyjazd w góry? – Zaproponowała Katy
– Przydałby się nam chociaż krótki odpoczynek.
Alma wraz z Krisem zareagowali entuzjastycznie. Adam jedynie
uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Niezły pomysł.
Tyle jej się należy.
Będziemy mieli dla siebie więcej czasu, zwłaszcza, że niedługo będzie nam go
bardzo brakowało.
Rozmawiali jeszcze długo popijając drinki i dyskutując na przeróżne
tematy dotyczące kultury, polityki oraz ostatnich wydarzeń w San Diego.
***
Zbliżała się północ. Kris zamroczony alkoholem oparł się o
ramię Adama.
- Muszę złapać… powietrza – Wycedził, poklepując bruneta po
plecach – Idziesz ze mną?
- Jasne – Odparł Lambert, po czym podtrzymując się stołu
wstał i ruszył chwiejnym krokiem w stronę zamkniętych drzwi tarasu. Zimne
powietrze dało ulgę rozgrzanym i spoconym ciałom.
- Przy… Przyjechałeś samochodem? – Spytał z uśmiechem Kris
docierając do barierek. Musiał znaleźć jakiekolwiek oparcie, które nie
pozwalało mu stracić równowagi.
- Taksówką… - Odparł Adam, biorąc głęboki oddech – Ty wiesz
co…
- Mam tak cholerną ochotę na seks… - Kris przygryzł wargę i
westchnął płytko – Od dwóch dni nic się
nie dzieje.
- Od dwóch dni? – Parsknął śmiechem brunet, podchodząc
bliżej do przyjaciela – Ja nie spałem z Almą od ponad miesiąca.
Para zamglonych oczu otworzyła się szeroko – Da się tak?
- Nie potrzebuję tego… - Mruknął, stając twarzą w twarz z
Krisem – Mam straszną tajemnicę i nie mogę się nią podzielić. Nawet nie wiesz,
jak mi z tym ciężko…
- Mów. Zrozumiem, a jeśli nie, to do jutra zdążę zapomnieć –
Zaśmiał się cicho, nawiązując kontakt z niebieskimi tęczówkami – Chodzi o Almę?
- Nie… - Westchnął brunet – O pracę.
- Ciągle pieprzysz o tej pracy! – Kris podniósł ton głosu –
Mógłbyś o tym zapomnieć chociaż na chwilę?
- Chciałbym – Powiedział głośno, leniwie podnosząc powieki.
- Zostawiłem telefon w samochodzie. Chodź ze mną –
Powiedział Allen, odwracając się w stronę schodów. Pokonanie dwunastu stopni
było nie lada wyzwaniem. Gdyby nie poręcz, zejście okazałoby się niemożliwe. Śnieg
skrzypiał pod ich stopami. Nagle bez powodu zaczęli się śmiać, pomagając sobie
w drodze do granatowego Audi.
- Powodzenia – Zaśmiał się Lambert, kiedy Kris próbował
wsunąć klucz do zamka, a każda próba kończyła się niepowodzeniem.
- Zamknij się – Odparł z uśmiechem Kris –Już prawie…
- Prawie…
- Jasna cholera! – Krzyknął, rzucając kluczem w maskę
samochodu. Rozbrzmiał głuchy odgłos, przerywający panującą ciszę.
- Ciekawe jak go teraz znajdziesz… - Adam oparł się o
karoserię. Kris odwrócił się tak gwałtownie, że stracił równowagę i wpadł
prosto na tors bruneta. Przesunęli się po szybie, a po chwili runęli w śnieżną
zaspę. Lambert poczuł ciężar masywnego ciała przygniatającego jego klatkę
piersiową oraz brzuch. Choć jego oczy pozostały otwarte, nie docierał do nich żaden
obraz. Zimno zmroziło rozgrzane plecy. Przebłysk świadomości podsunął mu
wspomnienie dotyku miękkich warg przy jego uchu. Potrzebował tego. Chciał poczuć
to jeszcze raz. Dłoń Lamberta odruchowo powędrowała na kark Krisa i
przyciągnęła jego głowę do swojej. Wargi zderzyły się ze sobą boleśnie, a
języki gwałtownie natarły na siebie, wypierając się wzajemnie z ust.
- Adam?! – Kris podniósł głos, siłą odrywając się od
masywniejszego od siebie mężczyzny – Pojebało cię…
- Wiem… - Odrzekł, ponownie atakując Allena z jeszcze
większą wściekłością.
Śnieg wdzierał się pod ich ubrania, przesiąkał przez
zroszone potem koszule, głośne westchnienia i jęki przeplatały się ze sobą w
symfonii pragnienia. Wargi nie śmiały zejść poniżej linii podbródka, lecz to
wystarczało, by poziom ich adrenaliny sięgnął szczytu. Allen próbował się
wyrywać, lecz każda próba spotykała się z jeszcze silniejszym atakiem.
- Przestań! – Wydyszał Kris – To jakieś pieprzone
nieporozumienie…
Adam patrzył w zbłąkane, wystraszone oczy, po czym zaczął
się śmiać. Podparł się na łokciach i łapał oddech, mrożący jego płuca.
- Znów będziesz chory… wstawaj – Allen wyciągnął rękę w
kierunku przyjaciela. Brunet wstał i oparł się ponownie o karoserię samochodu.
Alma. Tommy. Alma…
Pieczenie pod powiekami przybrało na sile. Poczucie
rzeczywistości powracało.
- To nigdy się nie wydarzyło. Puśćmy to w niepamięć – Rzekł oschłym
tonem Kris. Tej nocy przesadził z alkoholem.
Zdradziłem ją.
Zdradzam ją myślami z tym pieprzonym gówniarzem, a teraz…
Nie mógł dłużej kryć swojego rozgoryczenia. Poczuł
nieprawdopodobnie duże poczucie winy i nienawiści do samego siebie. Zdał sobie
sprawę z tego, że tak naprawdę nie potrzebuje kobiety, którą jak sądził –
kochał. Nie sypia z nią dlatego, że nie ma potrzeby. Po prostu nie ona powinna
stać przed nim naga. Nie potrafił jej pożądać. Po jego twarzy potoczyły się łzy
bezsilności.
- To wszystko przez tego skurwysyna! – Uderzył pięścią w
granatową blachę – To wszystko przez niego! Spieprzył całe moje życie i będzie
to robił, dopóki nie dostanie wszystkiego!
- Adam! – Kris próbował przywrócić go do porządku – Uspokój się!
O czym ty mówisz?!
- Ty i tak tego nie zrozumiesz. Nikt z was tego nie zrozumie
– Odepchnął Allena na tyle mocno, że sam odbił się od karoserii samochodu.
Ocierając łzy złości podszedł do jednej z taksówek na postoju nieopodal małego
placu.
- I co?! Zostawisz teraz swoją kobietę?! Kolejny raz?! –
Kris czuł, jak krzyk zdziera jego gardło – Wracaj tutaj! Jesteś niedojrzałym
dupkiem! Nie potrafisz się o nic zatroszczyć!
- Chcę być sam! – Wrzasnął, zrzucając bezsilnie ręce z
bioder – Nie wytrzymam tego dłużej. Muszę…
- Adam? – Usłyszał za plecami znajomy, łagodny ton głosu.
Alma wraz z Katy zbliżały się do niego – Co się stało?
Nie potrafił spojrzeć jej w oczy. Nie potrafił powiedzieć
prawdy. Może to tylko chwilowa obsesja spowodowana dużą ilością alkoholu? Na
pewno. Rano wszystko wróci do normy i znów poczuje, że tylko Alma jest w stanie
zapewnić mu szczęście.
- Przeziębisz się… - Powiedziała, troskliwie okrywając jego
plecy marynarką – Czemu tak krzyczeliście?
- Drobne nieporozumienie. Nie masz się o co martwić – Rzekł,
przytulając ją do swojego ciała. Poczuł, że musi jej dać to, czego nigdy nie
zaznała. Musiał udowodnić, że kocha ją, jak nikt inny.
- Wróćmy do domu. Nie chcę dłużej tutaj być – Rzekł,
prowadząc kobietę do taksówki. W geście pożegnania podniósł dłoń – Kris uczynił
to samo. Po chwili zmierzali do swoich domów.
***
Przekręciła klucz w zamku, a drzwi uchyliły się z cichym
skrzypnięciem. Kiedy przekroczyli próg mieszkania i zapalili światło,
czarnowłosy przybił ją do ściany. Krzyknęła i zacisnęła powieki, a jej oddech
przyspieszył.
- Boisz się mnie? – Spytał, sięgając do jej pleców. Zaczął
rozpinać czarną sukienkę.
- Przestań… Jestem zmęczona, chcę spać.
Nie dbając o jej słowa zaczął całować miękkie wargi, których
smaku już dawno zapomniał. Pieścił je łagodnie, z sekundy na sekundę dodając
więcej pikanterii. Ugryzł ją boleśnie, przez co próbowała go od siebie
odepchnąć. Bezskutecznie.
- Adam, proszę cię.
- Pozwól mi tylko spróbować. Nie zawiodę cię.
Jednym ruchem ściągnął z niej czarny materiał i natarł na
jej ciało niemal tak gwałtownie jakby miał ją zaatakować. Ponownie krzyknęła;
tym razem zasłonił jej usta. Zacisnęła zęby na jego skórze, aż poczuła pod
językiem metaliczny posmak krwi. Syknął cicho, odsuwając dłoń. Patrzyli na
siebie.
- Nie uciekasz.
Jej wargi drżały jak na chwilę przed uronieniem łez.
- Nigdy taki nie byłeś.
- Miła odmiana, co? - Powiedział niskim tonem głosu, po czym
zrzucił z siebie koszulę. Alkohol zmącił jego umysł na tyle, że sam stracił
zdrowy rozsądek. Wziął ją na ręce i zaprowadził do kuchni. Zrzucił ze stołu
całą zastawę, na co ponownie zareagowała krzykiem. Podsadził ją na stół,
agresywnie rozchylając uda. Ciekawość była silniejsza; bała się jedynie bólu.
Spiesznie rozpiął spodnie i odchylił na bok jej jedwabną bieliznę. Wszedł w
drobne, kobiece ciało powolnym, lecz zdecydowanym ruchem, aż spomiędzy
malinowych warg wydobył się przeciągły jęk pełen bólu i podniecenia. Nigdy nie
słyszał tego dźwięku. Złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie, wchodząc
jeszcze głębiej. Masywne palce wtopiły się w jasne włosy, druga dłoń zacisnęła
się na drobnym udzie. Przyspieszył swoje ruchy, rozdzierając głośnymi
westchnieniami panującą w domu ciszę. Nieprzytomnie patrzył w jej pełne zaskoczenia
oczy. Wbił paznokcie w delikatną skórę, po czym zawyła i zderzyła się plecami z
blatem stołu.
- Adam! – Krzyknęła, czując przeszywające ją dreszcze.
Dyszała ciężko, mocno oplatając nogami jego biodra. Czuła spływający po jego
plecach pot. Był tak agresywny, że niemal powodował ból. Silne emocje musiały
znaleźć ujście. Swoje dłonie skierował na jej piersi.
Poczuła coś dziwnego; ciepłe, łagodne fale dreszczy
ogarniały stopniowo jej ciało, aż nagle wszystkie mięśnie poddały się skurczom
tak silnym, że oderwawszy się od stołu uderzyła w niego ponownie. Krzycząc i
rozdrapując ramiona Adama niemal do krwi, wiła się i prężyła. Przeżywała swój
pierwszy w życiu orgazm.
Adam w końcu poczuł, że ten moment. Odetchnął głośno, gdy
podniecenie minęło najwyższy szczyt. Pochylił się nad jej ciałem, kładąc rozgrzany
policzek na miękkim brzuchu.
- Kocham cię… - Wycedziła.
Nie odpowiedział. Uśmiechnął się smutno, po czym przytulił
ją łagodnie. Spędzili w tej pozycji kilka kolejnych chwil. Pomimo bardzo
wrażliwego ciała, nie poczuła na swojej skórze słonych, ciepłych łez.
O wow! Emocje, emocje, emocje! Alma jest taka...nijaka. Nie jest mi jej w ogóle szkoda, podporządkowuje się, nigdy nie ma pretensji, nie ma swojego zdania, jest całkowitym przeciwieństwem Adama, który dominuje, aż za bardzo w ich związku. Czekam na kolejny odcinek i życzę dużo czasu na pisanie :)
OdpowiedzUsuńNareszcie jestem na bieżąco, więc nareszcie komentuję;)
OdpowiedzUsuńnie wiem, ile byłam odcinków od tyłu, więc nie wiem dokładnie do jakich momentów się odnieść.
na pewno sprawa Almy - nie wyobrażasz sobie, jak bardzo mi jej szkoda. jak bardzo chciałabym, aby ta cała sprawa między nią i Adamem zakończyła się ~dobrze, ale nie wiem, czy istnieje nie krzywdzące nikogo rozwiązanie.
Mam mieszane uczucia co do ostatniej sceny w dzisiejszym odcinku; nareszcie przeżyli zbliżenie, ale to wszystko jest obłudą i łzy świadczą o tym, że Adam o tym wie i że jest mu z tym ciężko, źle czuje sie okłamując Almę.
Jestem dość pesymistycznie nastawiona do całego pomysłu, aby Alma pracowała razem z Adamem. Niby to tylko kuchnia, ale jednak.. nie tylko Tommy, ale i reszta popaprańców może skutecznie jej dokuczyć. Przeczuwam jakąs złą sytuację (a nawet tragedię, choć mam nadzieję, że się myle).
co do Krisa - w KDK jest zupełnie inny, niż w rzeczywistości i taki bardzo mi się podoba. nie jest przesłodzony jak w innych ff, jest realny.
uroczo naiwnie pyta, czy da się nie kochać ze swoją żoną przez miesiąc - Kris i Katy są najwyrażniej tymi zakochanymi wiecznie w fazie miesiąca miodowego ;)
podobało mi się, że zgodził się poprowadzić wykład zamiast Adama, choć widać, że nie ma podejścia do tych ludzi. liczą się jednak chęci, pomoc przyjacielowi.
Tommy mnie fascynuje. mam nadzieję, że szybko dostaną jego papiery, bo chcę wiedzieć co siedzi w jego głowie i dlaczego. bardzo intrygujący przypadek, zwłaszcza scena w kuchni, która nie opuszcza moich myśli odkąd ją przeczytałam.
właśnie zaczęłam się zastanawiać, dokąd zmierzasz z tym fanfikiem, jakie rozwiązanie nas czeka - ilość wątków, sieci powiązań i poplątanych bohaterów sprawia, że nie mogę nawte spróbować wymyślec zakończenia.
nie wiem, czy już Ci to mówiłam, bb, ale ten fanfic to arcydzieło. już nim jest. znacznie dojrzalszy od Piaska, zmiana scenerii wyszła na dobre:)
czekam tym razem już niecierpliwie na kolejny odcinek, jak zawsze życząc weny!
pozdrawiam Cię serdecznie (i do rychłego zobaczenia, bo muszę z Tobą tego ff omówić^^)!
Było cudowne, jak zawsze ;) Chociaż pierwszy odcinek bez osoby Tommiego , troche mi brakowało tego. Może dlatego że to ulubiona postać ;> Nie wiem ale wiem że muszę na niego tydzień czekać i napewno jest na co ... bo Adam przejmnie nad nim opieke, czekałam na to i nareszcie się udało : ) Pięknie piszesz Marona i masz talent , jak kiedyś może wydasz książkę, na co liczę, to z chęcią ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPs. Tommy jest ulubiony bo taki tajemniczy i ma ten charakter i to coś ;> Do tego Adam chce poczuć jego wargi. Ach... czemu ten tydzień musi być taki długi ?! Weny Ci życzę Marona : )
~Till
mi też nie szkoda almy. jest mi wręcz obojętna. nie pasuje mi do adama. tęskniłam za adommy więc chyba oczywiste komu kibicuję.
OdpowiedzUsuńodcinek fajny, ale bardzo mi brakowało obecności Tommy'ego ;(.
OdpowiedzUsuńAlma moim zdaniem jest bardzo dziwna, nie ma swojego zdania, nie pasuje do Adama. Podoba mi się ostatnie wydarzenie kiedy Adam płacze po stosunki - wyraz tego, że nie kocha Almy. Dobra jest też scena, kiedy Adam "rozmawia" z Krisem o Tommy'm. Myślę, że to nie tak, że Tommy po prostu nie wiedząc o tym uświadomił Adamowi, że jego związek z Almą nie ma sensu. Bardzo cieszę się że nie straciłaś weny na pisanie Adommy, czekam niecierpliwie na dalszy ciąg ~@AniaGlambert1