Witajcie! :) Na początku odpowiem na pytanie ~aniaglambert1
Kiedy najpóźniej
można spodziewać się nowego odcinka? (chodzi mi o dzień)?
Odcinki chciałabym dodawać co piątek, jednak natłok
obowiązków sprawia, że nie mogę obiecywać jednej daty. Zwykle opóźnienie to 1,
rzadziej 2 dni. :)
5. Kuchnia
Zmagania z chorobą trwały nadal, choć musiał przyznać – czuł
się znacznie lepiej, niż tydzień temu, kiedy zasłabł w budynku zakładu karnego.
Adam zsunął nogi z kanapy i przeciągnął się leniwie.
Zacisnął powieki, po czym wziął głęboki oddech. Alma właśnie przekroczyła próg
pokoju.
- Powinieneś odpoczywać.
Całkowicie ignorując jej uwagę, odparł
- Niedługo bankiet. Powinniśmy pojechać na zakupy i znaleźć
dla ciebie sukienkę.
Blondynka zmierzyła Lamberta niepewnym wzrokiem.
- Nie będę czuła się dobrze na takiej imprezie. Nie wiem czy
powinnam iść.
- Nawet się nie wahaj. Poznasz ludzi, z którymi pracuję –
Rzekł z ciepłym uśmiechem – Ostatnio dostałem premię. Możemy sobie pozwolić na
małe błądzenie po sklepach.
Uśmiechnęła się, po czym wzruszyła ramionami – W porządku.
Gdy poczujesz się lepiej, poszukamy czegoś właściwego.
***
Kris otrzymał dodatkowe zadanie. Ważne dla niego o tyle, że
zlecone przez przyjaciela i najlepszego wspólnika. Wziął łyk gorącej kawy, po
czym zapoznawał się z tematami na dzisiejszy wykład.
Co prawda ani sztuka ani literatura nie należały do ścisłego
kręgu jego zainteresowań. Obiecał jednak spełnić zadaną mu prośbę z jednego
powodu – nie chciał, by Adam wracał do pracy.
Odstawił ceramiczny kubek na blat błyszczącego stołu, po
czym ruszył w kierunku sali wykładowej. Przekroczył jej próg, rzucając na
więźniów pogardliwe spojrzenie. Nie miał w sobie tyle empatii i zrozumienia, co
Adam. Jego zasady były jasno określone.
- Wizerunek femme fatale w sztuce i literaturze romantycznej
Europy – Rzucił, podając listę na pierwszą ławkę – Wpisujcie się.
- Nigdy nie podpisujemy listy obecności – Zwrócił uwagę Max,
który złapał kartkę w dłoń.
Allen zignorował jego słowa. Sięgnął do przygotowanych
notatek, po czym zwrócił się ku reszcie.
- Słyszałem, że macie tutaj zdolnego kolegę – Rzekł głosem
pełnym sarkazmu – Tommy, zgadza się?
Zapanowała cisza. Brązowe oczy szukały blondyna.
- Ratliff? – Powtórzył Kris, zakładając ręce na piersi. Nie
było go. Opuścił wykłady, na które do tej pory przychodził. Czym mogło być to
spowodowane? Czyżby nieobecnością
bruneta, który upierał się przy prowadzeniu sprawy, która spędzała mu sen z
powiek?
- Przypilnuj ich – Rzekł do jednego ze służbistów, po czym
opuścił salę i ruszył głównym korytarzem wiodącym do skrzydła aresztu
śledczego.
Wątpił w resocjalizację, silnie bronioną przez Lamberta.
Uważał, że ludzie z którymi przyszło im pracować przegrali w swoim życiu
wszystko – i przegrali to bezpowrotnie. Z pewnością zignorowałby brak jednej,
dwóch czy nawet dziesięciu osób na tej sali, ale nie tej, której nie mógł
znieść najbardziej. Zacisnął dłonie w pięści i pokiwał głową. Czym jest to
monstrum przerzucane między zakładami? Sam nie wiedział skąd bierze się
nienawiść kierowana do właśnie tego człowieka. Być może dlatego, że chciał być
jednym z prowadzących tę sprawę.
Dotarł w końcu do celi, której drzwi były nieco uchylone.
Pomieszczenie było puste.
***
Zbliżała się godzina osiemnasta. Poszukiwania wieczorowej
sukni zdały się na nic – żaden ze sklepów jednego z większych centrów
handlowych w San Diego nie oferował nic, w czym Adam chciał zobaczyć Almę podczas
zbliżającego się wydarzenia. Ułożył dłonie na jej ramionach, po czym spojrzał w
oczy pełne rezygnacji.
- To ostatni sklep – Rzekł, wskazując na neonowy szyld –
Tutaj wybierzemy coś świetnego. Dobrze?
Znacząco pokiwała głową. Ucałował jej czoło, a po chwili
krążyli już między rzędami garsonek i kostiumów.
- Adam? – Spytała, łagodnym głosem, kierując swoją uwagę na
skromną, czarną sukienkę sięgającą kolan.
Uniósł brew, po czym wzruszył ramionami – Nie chcesz czegoś
bardziej…
- Nie – Odparła – Ta będzie dobra. Przymierzę – Rzekła z
uśmiechem, po czym powędrowała w kierunku kabin.
Brunet usiadł na beżowej kanapie i sięgnął po telefon, by dowiedzieć
się, która jest godzina. O dwudziestej musiał przyjąć kolejną dawkę
antybiotyku, co wiązało się z tym, że niedługo muszą kierować się w stronę
parkingu. Nim zdążył przekalkulować wydatki na najbliższy miesiąc, jego telefon
zawibrował.
Kris.
Uniósł kąciki ust, po czym nacisnął zieloną słuchawkę. Jak
się okazało, był to jego największy błąd.
- Odsyłałeś go do izolatki czy miał przepustkę?
Brunet zmarszczył brwi – O kogo pytasz?
- Ratliff. Nie ma go w celi – Ton jego głosu nigdy nie był
bardziej poważny.
Niebieskie oczy otworzyły się szeroko. Serce zabiło
dwukrotnie szybciej. Przez moment Adam miał wrażenie, że przestało bić
zupełnie.
- Simon powinien wiedzieć.
- Oddzwonię – Rzekł Allen, kończąc rozmowę.
Adam wsunął telefon do kieszeni, po czym zerwał się z
miejsca i podbiegł do jednej z kabin – Muszę jechać. Nagły wypadek – Zawołał,
licząc, że blondynka go usłyszy.
Alma uchyliła drzwi – Chyba mnie teraz nie zostawisz?
W pośpiechu sięgnął do portfela, po czym wyciągnął plik
banknotów – Weź taksówkę. I sukienkę. Muszę, przepraszam – Rzekł, widząc w jej
oczach rozczarowanie i rozgoryczenie. Spuściła jedynie głowę, biorąc pieniądze.
Nie mówiąc nic więcej porwał się w kierunku drzwi
ewakuacyjnych. Wybiegł wprost na parking, a po chwili siedział już w swoim
samochodzie. Podróż do zakładu zajęła mu niecałe dziesięć minut.
W płucach zabrakło mu tchu. Czuł ból pod żebrami, a gorączka
uderzyła w niego tak gwałtownie, że po skroniach popłynęły drobne strumienie
zimnego potu.
- Adam! – Usłyszał zawołanie, po czym odwrócił się
gwałtownie, dostrzegając Krisa.
- I co? – Spytał poddenerwowany, próbując opanować swój
przyspieszony oddech.
- Simon oddelegował go do kuchni. Jasna cholera, czemu nikt
mnie nie informuje o podstawowych sprawach?! – Krzyknął, skupiając na sobie
uwagę innych pracowników – Idź do gówniarza i sprawdź, kto się nim zajmuje. A
potem… wracaj do domu – Dodał oschle, odwracając się i ginąc w mroku korytarza.
Lambert rzucił na stół portiera płaszcz, po czym skierował
się do kuchni, gdzie więźniowie pomagali w przygotowywaniu posiłków. Tommy? Tutaj? Musiał zajść komuś za skórę. Pchnął drzwi i szedł w stronę ostatniego
stołu, przy którym czuwał strażnik. Tuż przy nim stał ten człowiek, którego
spodziewał się tam zastać.
Skuty kajdankami, ubrany w przybrudzony biały fartuch kroił
wołowe organy, po czym wrzucał je do metalowej miski. Ściskał w dłoni
rękojeść tępego, srebrnego noża.
Towarzyszyły mu spokój i cisza. Nie miał z kim rozmawiać, więc pogrążył się w
najbardziej banalnej czynności, którą mógł wykonywać.
- Macie tutaj kabla. Chodzą słuchy, że twoja żonka będzie
nas karmić – Rzekł Tommy, nie podnosząc wzroku na Adama. Każde jego słowo pełne
było spokoju.
Czarnowłosy poczuł nieprzyjemny dreszcz, który towarzyszył
mu przy każdym rozpoczętym z Ratliffem dialogu – Nie będziesz zwracał się do
mnie w ten sposób.
Tommy uśmiechnął się łagodnie, tym razem patrząc
przeszywająco w niebieskie tęczówki – Będę jadł jej z ręki.
Adam czuł gotującą się w jego żyłach krew. Spojrzał na
strażnika.
- Izolatka na tydzień – Rzekł, wymierzając najbardziej
surową karę.
Blondyn zareagował niemal machinalnie. Zacisnął palce na
rękojeści noża, uniósł dłoń, po czym ze wszystkich sił wbił tępe ostrze w sam
środek dużego, zwierzęcego serca. Krew trysnęła na fartuch oraz błękitną
koszulę Adama, który cofnął się tak gwałtownie, że uderzył plecami w zimą
ścianę. Koszula przykleiła się do jego spoconych pleców. Nim policjant zdążył
zareagować, Tommy przeciągnął ostrzem po swoim języku, raniąc go nieznacznie. Z
wargi spadły dwie czerwone krople, a trzecia zatrzymała się na moment i
spłynęła po podbródku i szyi.
- Izolatka na tydzień? Raczej wizyta u higienisty i
zwolnienie z prac na dwa dni – Odrzekł, zwycięsko się przy tym uśmiechając.
W głowie Adama, głęboko w jego nieświadomości ten obraz
wywarł już swoje piętno. Czerwień zdobiąca bladą skórę, okrywającą rozwidlenia
niebieskich żył, szaleństwo w brązowych oczach, chciwość i pragnienie ukarania tych grzesznie
rozchylonych warg, które w ironicznym uśmiechu drwiły z niego.
A gdyby ta krew należała do niego? Gdyby owad zatopił swoje
żądło najgłębiej jak to możliwe, aż gęsta ciecz opuściłaby ciało, spazmatycznie
rozlewając mlecznobiałą truciznę?
Oparł dłonie o stół i pochylił się. Ich twarze dzieliły
centymetry. Wzrok Tommy’ego był bystry, wyrażający gotowość do ataku. Oczy
Adama nie zdradzały za to żadnych emocji. Pełne były zwątpienia.
- Możesz okaleczać się do woli. Simon nie zareaguje na twoje
próby – Rzekł obojętnie, mrużąc oczy – Zacząłeś grę, stawiając się na
przegranej pozycji. Nie wykonuj żadnego ruchu, bo to jedyny właściwy manewr.
- Zugzwang? – Odparł Tommy, przełykając ślinę zmieszaną z
pojedynczymi kroplami własnej krwi.
Dwa silne charaktery starły się ze sobą. Spojrzenia pożerały
się wzajemnie.
- Mat – Odparł chłodno Adam, nie zrywając kontaktu
wzrokowego. Rozłożył dłoń i wyciągnął ją w kierunku blondyna – Oddaj to.
Szczupła dłoń znalazła się nad tą masywniejszą. Chude palce posłusznie
opuściły kawałek tępego metalu.
- Boisz się – Szepnął Tommy – Czytam jak z otwartej księgi.
Masz dreszcze na plecach.
Lambert próbował opanować targające nim emocje. Wiedział, że
to tylko manipulacja.
- Ostatni raz dreszcze na plecach miałem, gdy przeżywałem
orgazm.
Blade wargi rozchyliły się, jednak nie wydały z siebie
żadnego dźwięku. Tym razem na twarzy Adama zagościł uśmiech którego zabrakło
Ratliffowi. Kiedy brunet szedł w kierunku drzwi, nadal czuł na sobie
zaintrygowane spojrzenie. Tego właśnie oczekiwał.
Dziękuję Marona :) Jak zawsze śliczne i intrygujące. Ciekawa jestem co będzie dalej i jak rozwinie się ich "znajomość" jeśli można to tak określić ;D czekamy dalej, ale najpierw trzeba przeżyć tydzień .
OdpowiedzUsuń~Till
Kolejny tydzień oczekiwana, jestem taka niecierpliwa! Chcę poznać całą tą historię już teraz, Marona jesteś świetną pisarką. Od samego początku wszystkie sceny między Adamem i Tommy'm ociekały erotyzmem - tak było również i tym razem. Choć wydają się oni być do siebie wrogo nastawieni, to niewidzialna, niewytłumaczona siła przyciąga ich do siebie coraz bardziej. Dla Adama ważniejsze było sprawdzenie co stało się z Tommy'm, który jest tylko kolejnym więźniem niż własna żona, od której coraz bardziej się oddala. Choć we wszystkich dotychczasowych odcinkach dochodziło do spotkania naszych głównych bohaterów, nie mogę się doczekać ich poprawnego 'spotkania', nie mam pojęcia jak ułożysz sobie, ukażesz moment kiedy się do siebie naprawdę zbliżą. Cała ta historia jest bardzo intrygująca. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo to mu Adam powiedział. Teraz Tommy będzie miał o czym myśleć. Troche mi szkoda Almy, bo wiadomo jak to się dla niej skończy, ale jest taka nijaka. Taka grzeczna kobietka bez charakteru. Przez to chyba mniej wzbudza współczucie, niż gdyby była bardziej przebojowa, energiczna. Bardzo fajnie się rozkręca. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle intrygujące, wspaniałe. Jak dla mnie trochę za krótkie, bo bardzo się wciągnęłam, aż tu nagle koniec... Tommy - bardzo mroczna postać, trochę groteskowa, pełna kontrastów. Adam - jak zwykle uroczy i opiekuńczy, choć chce być stanowczy, to nie udaje się mu to pod wpływem TJR. Tak to odczuwam, mam nadzieję, że AL w końcu będzie się zajmował jego sprawą ;) Przy okazji dzięki za odpowiedź. Będę czytała na bieżąco (ten odcinek już przeczytałam z 5 razy), bo to naprawdę ciekawa opowieść. Rozpisałam się, więc kończę pozdrowieniami ~ @aniaglambert1
OdpowiedzUsuńto może być pojedynek tytanów. będzie ostro, prawda>?
OdpowiedzUsuń