Widzę zgodność w komentarzach, że spodziewacie się Almy :)
Już dziś wszystko się wyjaśni.
AniaGlambert1 i GlitterAngel: Obie spytałyście o tytuł
poprzedniego odcinka. Jest to zobrazowanie uczuć Adama, który chce zbliżyć się
uczuciowo do Tommy’ego, a jednocześnie nie może oswoić się z nienawiścią, która
go przepełnia. Stąd bulimiczne serce, które najpierw wypełnia się pozytywnymi
emocjami, a później opróżnia ze wszelkich górnolotnych uczuć. Zainspirowałam
się słowami z utworu Kasi Nosowskiej „Nomada”.
16. Tunel
Od momentu opuszczenia domu przez Tommy’ego oraz Briana
minęło ponad pięćdziesiąt minut. Przez cały ten czas Adam rozmyślał nad jednym
– zejść do piwnicy czy nie? Trzymał w dłoniach broń, gładząc jej metalowy
szkielet. Zacisnął wargi, odbezpieczając pistolet. Wstał i dzielnie ruszył
przed siebie.
Stopnie wiodące do piwnicy zdawały się być coraz wyższe,
droga wydłużała się z każdą kolejną mijającą sekundą. Zatrzymał się, by wziąć
głębszy oddech. Przekręcił klucz i wszedł do środka.
Nieprzyjemny zapach przybrał na sile. Adam stawiał kolejne
kroki bardzo ostrożnie. Zastanawiał się, czy wrócić po latarkę.
- B… Brian? – Usłyszał cichy, stłumiony głos.
Adam zatrzymał się, wstrzymując oddech. Wycofać się? Na to
już za późno.
- Nie.
Zapanowała cisza. Głośny oddech przyspieszył – Światło… Po
lewej stronie światło.
Czarnowłosy powoli zbliżył się do ściany. Odnalazł po omacku
włącznik. Żółte promienie zalały pomieszczenie ponurym blaskiem.
- Boże – Szepnął pod nosem Lambert.
Młody chłopak leżał na cienkim kocu. Oba jego nadgarstki
skute były ciężkimi kajdanami, a te zostały przymocowane do szarych murów
pomieszczenia. Tuż obok jego głowy stały miski, kolejno z jedzeniem oraz świeżą
wodą. Oczy nieznajomego pełne były strachu i szaleństwa. Nagie ciało zdobiły
linie blizn i świeżych ran. Mokre od potu włosy przyklejały się do szczupłej
twarzy.
Bez zastanowienia zbliżył się do młodzieńca, przyklękając na
jedno kolano – Jak mogę ci pomóc? – Spytał, przyglądając mu się uważnie.
- Jeśli mnie uwolnisz, Brian cię zabije – Wycedził młody –
Gdzie on teraz jest?
- Wyjechał z miasta, wróci za kilka godzin.
- Jesteś z nimi?
Lambert przekręcił głowę, po czym westchnął – Nie.
- Uwięzili cię?
- Nie… To bardziej skomplikowane,
niż może ci się wydawać – Rzekł.
Chłopak spróbował usiąść, jednak nie starczyło mu na to sił
– Ubłagaj go, żeby mnie uwolnił.
Adam westchnął pod nosem – Nie sądzę by było to takie
proste. Nie rozmawiam z nim. Szczerze mówiąc trzymam się od niego z daleka.
Patrząc na chłopaka, sięgnął po kawałek leżącej obok ścierki
i zanurzył ją w stojącym dalej wiadrze z czystą wodą. Wrócił do blondyna, po
czym łagodnie przemył jego twarz.
- Jak często Brian składa ci przykre wizyty?
Chłopak wzruszył ramionami – Dwa razy dziennie.
- Zadbam o to, byś do jutra miał spokój. Tylko tyle jestem w
stanie zrobić – Rzekł, biorąc głęboki oddech.
- Jesteś bardzo spokojny…
- Tego wymagał ode mnie zawód – Odparł Adam, siląc się na
uśmiech – W jaki sposób się tutaj znalazłeś?
Młody oparł skroń o chłodny, zawilgocony mur. Wzruszył
ramionami – Poznaliśmy się w klubie. To miała być kolejna jednorazowa przygoda.
Jestem tutaj od kilku dni. Uciekaj, póki możesz. To potwór, nie człowiek…
Naiwny dzieciak chciał
się tylko zabawić. Przecież to samo mogło spotkać mnie. Trafiłem na tę drugą
połowę szaleństwa, która choć trochę troszczy się o moje życie. Być może Tommy
wcale nie jest psychopatą, skoro daje mi broń i przynosi jedzenie. Nawet jeśli
jest nienormalny, to koniec końców – śpię w pokoju, nie w piwnicy.
Adam czuł dreszcz przebiegający po jego plecach.
Zabezpieczył broń i schował ją za pasek swoich spodni. Kiedy znalazł się tutaj
po raz pierwszy, spodziewał się ujrzenia kilku martwych ciał. Ku jego
zdziwieniu cała piwnica należała tylko do jednego chłopaka, w dodatku nadal
żywego. Bez słowa opuścił piwnicę i
skierował się w stronę kuchni.
Odnalazł szafkę z medykamentami. Znalazł wiele
niepodpisanych próbek, jednak trafił także na zwyczajne leki. Z chytrym
uśmiechem sięgnął po środki przeczyszczające. Pozostała jedynie kwestia ich
podania.
***
Tommy wpatrywał się w widok za oknem. Nie zwracał uwagi na
Briana, który prowadził samochód i w milczeniu spoglądał na drogę. Ciszę
przerwał szorstki głos.
- Co z nim zrobimy?
- To mój problem – Odparł Tommy.
Chłopak zatrzymał auto na poboczu. Sięgnął do kieszeni po
chustkę i złapał Ratliffa za głowę. Zawiązał kawałek materiału na jego oczach,
a chwilę później ruszyli w dalszą drogę.
Oddech blondyna przyspieszał. Choć jego oczy były zamknięte,
dotarło do niego, że słońce zaczyna zastępować mrok. Zimny dreszcz przeszył
całą linię kręgosłupa.
- To już?
- Nie – Skłamał Brian – Nie odzywaj się.
Tommy był pewny, że wjechali do tunelu. Czuł otaczającą go
ciemność. Oczami wyobraźni widział zwężające się ściany.
- Brian, zawróć – Wyszeptał, zaciskając dłonie na krawędzi fotela
– Zawracaj!
- Milcz.
Ze wszystkich skojarzeń, które kiedykolwiek podsunęła mu
wyobraźnia, bał się jedynie dwóch. Były to „Brian” oraz „tunel”.
Nie potrafił przezwyciężyć swojego strachu, gdy otaczała go
mroczna ciasnota. Widział zapadające się mury, liczne samochody, które utykają
w połowie drogi, a ludzie pozostawieni na pastwę losu zaczynają gnić w
blaszanych puszkach. Jasność stopniowo powracała. Samochód zatrzymał się na
poboczu.
Tommy zdjął opaskę, po czym wysiadł z samochodu. Okrążył go,
przysiadając na masce. Słońce oślepiło jego zmęczone oczy. Po chwili znalazł
się w cieniu Briana.
- Chcę, byś spełnił moje pragnienie.
Tommy uniósł wzrok – Spełniam każde. Robię, co tylko
zechcesz.
- Przesunęliśmy granicę – Rzekł, wkładając ręce do kieszeni
– To wciąż za mało.
Ratliff westchnął pod nosem, po czym wzruszył ramionami –
Posuwasz się za daleko. Rany uniemożliwiają mi pracę. Nie jestem w stanie trenować.
Widział, jak nabrzmiałe wargi zaczynają drżeć. Starał się
zachować surowy wyraz twarzy.
- Chciałbym spróbować twojego ciała – Wyszeptał Brian,
wyciągając rękę w kierunku bladej skóry, po czym pogładził ją z delikatnością –
Wyobrażam sobie ten smak. Wiem, że nikt ciebie nie zastąpi. Jestem spragniony…
Ratliff poczuł odrazę, która przepełniła jego wnętrze.
Zsunął nogi z maski pojazdu.
- Tego już za wiele.
- Zobowiązałeś się!
- Jesteś coraz bardziej popieprzony! – Krzyknął Ratliff.
Brian w odpowiedzi wyciągnął pistolet.
- Mógłbym zrobić to nawet teraz – Mówił drżącym głosem – Powinienem
mieć cię w środku. Tego domaga się moje ciało.
Tommy podszedł do chłopaka, łapiąc go za nadgarstek –
Spróbuj tknąć mnie albo jego bez wcześniejszej zgody, a wypatroszę cię,
sukinsynu – Rzekł, wracając poboczem drogi. Kilka chwil później poczuł silne
uderzenie w plecy, tępy ból głowy oraz słowa, które zlały się w niezrozumiały
bełkot. Stracił przytomność.
***
Adam wiedział, że przyrządzenie posiłku oraz podanie go
Brianowi sprowadzi same kłopoty. Postanowił więc sproszkować tabletki oraz
dodać substancję do niemal wszystkich produktów w lodówce. Wcześniej uprzedzi
Tommy’ego o swojej małej złośliwości. Chciał jedynie pomóc chłopakowi
więzionemu w piwnicy. Wpadli w to samo bagno, z tą różnicą, że Adam ma realne
szanse na ratunek.
Kiedy usłyszał warkot silnika, niczym czekające na powrót
rodziców dziecko zbiegł na dół, by powitać Tommy’ego. Ten jednak nie zjawił się
u boku Briana. Krew w żyłach pulsowała mocniej.
- Gdzie on jest?
Sisley wzruszył ramionami – Wróci w ciągu dwóch godzin.
Poradzi sobie.
Lambert zacisnął dłonie w pięści – Co mu zrobiłeś?
Chłopak zmierzył go morderczym spojrzeniem. Zacisnął nerwowo
wargi.
- Najprawdopodobniej znajdziesz go przy siódemce. Nie chciał
ze mną wracać.
- Wcale mu się nie dziwię.
Brian zmierzył wzrokiem Adama od stóp do głów, po czym
wszedł do kuchni. Lambert opuścił dom i ruszył piechotą w stronę odległego o
trzy kilometry miasta.
***
Szedł dzielnie przed siebie, nie zważając na chłodne
podmuchy wiatru i spadające z nieba krople deszczu. Mijały go nieliczne
samochody – wtedy schodził z jezdni, kryjąc się za drzewami. Liczył się z tym,
że Brian mógł posłać go w zupełnie innym kierunku, jednak nikt inny nie mógł
wskazać mu właściwej drogi.
Po prawej stronie ujrzał stację benzynową. Zatrzymał się na
moment, czując, że przegrywa z poczuciem głodu i pragnienia, z drugiej strony
ryzykował zbyt wiele. Ostrożnie zbliżył się do głównej witryny, widząc tam
żebraka przeliczającego ostatnie grosze. Podchodząc do niego czuł się jak bandyta
na kilka chwil przed zdemaskowaniem.
- Przepraszam – Rzekł grzecznie – w tym miejscu pracuje moja była dziewczyna.
Jestem pewien, że nie chciałaby mnie widzieć, jednak potrzebuję zjeść i wypić
coś ciepłego, a akurat tędy przejeżdżam. Czy mogę prosić o zrobienie dla mnie
drobnych zakupów? – Spytał, wyciągając z kieszeni dziesięciodolarowy banknot –
Kawa i zestaw obiadowy na wynos. Resztę może pan zatrzymać.
Starzec szeroko otworzył oczy, po czym sięgnął po pieniądze
– Z nieba mi spadłeś! – Rzekł z entuzjastycznym uśmiechem, a po chwili zniknął
za drzwiami stacji.
Adam pamiętał o monitoringu. Poruszał się bezpiecznie po
nieznanym terenie. Rozejrzał się dookoła, analizując swoje położenie. Potarł
chłodne dłonie i odwrócił się. Postanowił udać się do miasta i zawrócić. Jeśli
Tommy’ego nie ma na tym odcinku drogi, na pewno się nie odnajdą.
Poczuł dłoń na ramieniu – Mogę spytać o pańskie imię?
Odwrócił się – Ryan – Odparł naturalnie. Czuł, że tą
odpowiedzią przekreślił całą swoją tożsamość. Odebrał posiłek, po czym
uśmiechnął się ciepło. Nie wypowiadając ani słowa więcej, wrócił na główną
drogę.
Nie istniała przyjemność równająca się tej, której właśnie
zaznawał. Ból żołądka przestał wypełniać jego myśli, siły powoli wracały. Gorący
napój zwilżył suche gardło. Czuł się jak nowonarodzony. Poczuł dumę, że dał
sobie radę. Teraz nawet błahe sprawy wymagały od niego wiele odwagi.
Idąc pod tunelem, dostrzegł w oddali klęczącą przy drodze
postać. Przyspieszył kroku.
- Tommy? – Spytał, zbliżając się do postaci – W końcu… -
Westchnął, kucając. Uniósł głowę chłopaka, podpierając podbródek. Ujrzał na
twarzy zaschnięte ślady krwi, będące wynikiem upadku na żwir.
Adam poczuł rosnącą w nim złość, starał się jednak zachować
nad nią kontrolę.
- Czemu nie wróciłeś do domu? Masz problem z nogą?
- Boję się tunelu.
- Słucham?
Tommy uniósł wzrok – Nie jestem w stanie pod nim przejść.
Lambert uniósł brew – Przecież ty niczego się nie boisz.
Ratliff wstał, otrzepując spodnie z pyłu – Możesz mieć mnie
za wariata, ale nadal jestem tylko człowiekiem.
Lambert westchnął, wciskając dłonie w kieszenie – W takim
razie jak mamy dotrzeć do domu?
Ratliff podał brunetowi kawałek materiału – Sam nie dam
rady. Pójdziesz ze mną?
Adam poczuł bolesny skurcz w brzuchu, który tym razem nie
miał nic wspólnego z poczuciem głodu czy sytości.
- Oczywiście – Odparł bez zawahania. Zasłonił oczy Tommy’ego
chustką, po czym położył dłoń na jego ramieniu. Zrobili pierwszy krok w stronę
ciemności.
Do uszu blondyna zaczęło docierać echo stawianych kroków.
Adam czuł rosnące w nim zdenerwowanie, liczył się z mogącym nastąpić atakiem
histerii. Spotykał ludzi z fobiami i niejednokrotnie musiał im pomagać. Gdy
zaczął słyszeć przyspieszający oddech, zsunął rękę z ramienia na dłoń, po czym
ścisnął ją mocno.
- Spokojnie. Zostało jedynie kilka kroków.
Blondyn zatrzymał się – Nie… Nie, nie…
Lambert pociągnął go stanowczo za rękę – Chodź za mną.
Chodź. Chcę być już w domu. Ty również, prawda?
Ściągnął chustkę. Stali piętnaście metrów od ostatniego z
filarów. Ratliff odetchnął, po czym uniósł wzrok. Po chwili milczenia wtulił
się w tors bruneta. Zacisnął powieki. Silne ręce objęły go stanowczo, a ciepły
głos koił rozszalałe zmysły.
- Skąd się tutaj wziąłeś?
Blondyn pokręcił głową – Jutro o tym porozmawiamy. Muszę
przejrzeć telefon oraz laptop Briana, w tym czasie zajmiesz go czymś innym.
Liczę, że wpadniesz na dobry pomysł.
Adam rozchylił wargi, próbując coś powiedzieć.
- Nie zadawaj żadnych pytań. Mam dość na dziś – Rzekł Tommy,
pocierając nagie ramiona.
- Zimno ci? – Spytał brunet – Chcesz kurtkę?
Po chwili poczuł na sobie spojrzenie, któremu nie mógł się
oprzeć. Szeroko otwarte brązowe oczy patrzyły na niego nieprzerwanie.
- Mógłbyś mi zaufać?
Lambert parsknął śmiechem – Nie wymagaj zbyt wiele.
Wymienili spojrzenia. Uśmiechnęli się wzajemnie, idąc ramię
w ramię poprzez czarną noc, zatracając się w głuchej ciszy. A jednak istnieją chwile, gdy zło i
szaleństwo gubią swoją drogę.
wow. Po pierwsze nie wierze, że Tommy ma taką fobię. Chociaż to pozytywne zaskoczenie, bo w końcu nie jest takim twardym dupkiem i już wiem, że czegoś się boi. Po drugie.. no kurde, już myślałam że tam będzie Alma, ale oczywiście wszystkie się myliłysmy :c A tak po cichu liczyłam, że może jednak to będzie ona. Ale się przeliczyłam ;-; Po trezcie Ile jeszcze się będziemy męczyć z Brianem ? Mam go już powoli serdecznie dość. Mam nadziję, że te środki na przeczyszczenie załatwią go XD Po czwarte ... ooo ! uwielbiam takie sceny ja te w tunelu ^^ "Szeroko otwarte brązowe oczy patrzyły na niego nieprzerwanie." i w tym momencie ~Till widzi Tommy'ego jako takiego kota ze Shreka wtulonego w Adama ... Jeny, to jest świetne :D Więcej takich scen proszę. A no i jeszcze "Mógłbyś mi zaufać ? " No ja mam nadziję, że Adam mu zaufa, bo kurczeę musi XD A pozatym i tak już gdzieś w głębi mu ufa ale nie dopuszcza do siebie tej myśli.
OdpowiedzUsuńNa początku było jeszcze to porównanie, Briana do Tommy'ego. Kto jest lepszy... PFF ! Napewno Tommy, nawet nie wiem jak Adaś mógł tak pomyśleś, no chyba, że chcę też spać w piwnicy XD
Mam nadziję, że dużo nasypał tych środków przeczyszczających do jedzenia, niech Briana skręca a oni niech się wynoszą ! Życzę weny Marona <3
Marona.. wspaniale! :) Zawsze jak wstawiasz nowe odcinki, to cieszę się jak dziecko :D Ten Brian tak działa mi na nerwy, że kiedyś chyba walnę w ekran xD
OdpowiedzUsuńUwielbiam te momenty kiedy Adam i Tommy są sam na sam, są takie.. takie .. tajemnicze *u*
I znowu cały tydzień czekania... katorga :c Tak przy okazji, bardzo dziękuję, że do mnie zajrzałaś :)
Pozdrawiam :*
O kurczę. Strasznie przepraszam. Strasznie. Nie komentowałam długo, bardzo. Wybacz. Liceum to jednak straszny czas :( W każdym bądź razie, muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś. Adam uciekł z Tommy'm? Lubię to! Niechęć Tommy'iego do Briana? Lubię to! Chociaż mimo wszystko nie pasuje mi, jak próbuje go jako-tako bronić przed Adamem. Trochę mnie rani jak Adaś odnosi się momentami do blondyna, jak oskarża go o zburzenie jego życia. Ale dzisiejszy odcinek pokazał, że jednak on też coś czuje, choć broni się nogami i rękami. Aż mi się serducho zatrzymało " - Mógłbyś mi zaufać?/Lambert parsknął śmiechem – Nie wymagaj zbyt wiele.". Jej :( Martwi mnie też coraz bardziej rozwijająca się obsesja Briana względem Tommy'iego. Czuję, że to jakoś zaważy na relacji z Adamem i mam nadzieję, że pozytywnie :)Wyrażam głęboką nadzieję, na więcej momentów Adama i Tommy'iego sam na sam :) Momentami są uroczy, a uczucie, które ich łączy ewoluuje w coraz głębsze. Aż nie mogę się doczekać następnego tygodnia! Jestem też strasznie ciekawa jak mały plan Adama wypali. Trochę współczuję temu młodemu chłopakowi, ale cóż... Wykazał się lekkomyślnością. Poza tym, moje uczucia idą ku innym osobom :) Mam nadzieję, że choć trochę nadrobiłam ostanie tygodnie i, że takie przestoje już mi się nie zdarzą. Życzę dużo weny :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietny odcinek, nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam:) Mam nadzieję, że plan Adama wypali i że nie zapomną o tym biedaku w piwnicy. A tak swoją drogą skoro Adam ma broń to czemu poprostu nie strzeli Brianowi w łeb albo chociaż go zrani żeby mieli czas na ucieczkę. Podziwiam cię Marona bo ja na twoim miejscu nie wiedziałabym jak poprowadzić dalej tę fabułę:)
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno mi się przypomniało:jak zdobywasz czytelników, bo twoje fanfiki są dość popularne w sieci?
~GlitterAngel
Cześć! Późno piszę (poniedziałek), ale to nie znaczy, że późno czytam. Odcinek przeczytałam w sobotę jak zwykle na telefonie, ale z powodu egzaminów gimnazjalnych nie mam czasu nawet napisać komenta. Ale do rzeczy: mam mieszane uczucia co do odcinka - nadal nie rozwiązałaś sprawy Almy - może ten Brian ją zabił i ukrywa gdzieś w pobliżu domu jej zwłoki? Tommy! - w końcu mam argument, że jednak ma w sobie serce i to gorące. Strach przed tunelami - doskonale to wymyśliłaś! Scena z Adamem jest taka słodka, kiedy przechodzą przez ciemność... I co to chodzi temu Brianowi? "Chcę spróbować twojego ciała" (?!) - ten psychopata chce go poćwiartować i zjeść? Twój blog zaczyna być psychodeliczny jak teledysk do NCOE (jak pisali na hotplota.pl). Błagam cię - dodawaj odcinki w sobotę, bo kiedyś umrę przez ciebie! Ostatnio tak się denerwowałam, że niemal nie zeszłam na zawał. Dzięki za pomysł ze środkami przeczyszczającymi - życzę Brianowi pobytu w łazience przez minimum tydzień, haha :). Czuję że w przyszłym tygodniu będzie bomba, a tymczasem trzymaj za mnie kciuki na egzaminach, a ja życzę weny, papatki :* ~AniaGlambert1
OdpowiedzUsuńPrace pisać miałam i co? Siedzę tu i czytam ;) genialnie jak zwykle napisane Marono :) kurcze napisze sobie że olalam prace przez Marone a co! Niech krzyczą na tego kto winny ;) żartuje. :) twoje opowiadanie daje mi piękne sny. Dziękuje :)
OdpowiedzUsuń