sobota, 6 kwietnia 2013

Odc. 14: Brian



Widzę, że jeszcze co jakiś czas napływają nowe komentarze na Piaskowego Gołębia :)
Dziękuję bardzo także za komentarze pod ostatnim odcinkiem Klatki. Najlepsza motywacja! :)
Zapraszam.

14. Brian

Trudno było w tym momencie czemukolwiek nadać tytuł piękna, jednak widok przed oczami Adama zapierał dech w piersi. Brunet powolnym krokiem podszedł do maski samochodu, oparł się o nią i wziął głęboki oddech.
Chłonęli panującą ciszę, która nie mogła zmącić naturalnego spokoju. Czarne sylwety drapieżnych ptaków krążyły wysoko pod sklepieniem błękitnego nieba, a oni wpatrywali się w dal, jakby tam zakotwiczony był obiekt ich pożądania. Adam postanowił spojrzeć w kierunku Tommy’ego, który niewzruszenie odpoczywał po długiej podróży.
- To tutaj mieliśmy dotrzeć? – Spytał niepewnie.
Ratliff spojrzał w kierunku mężczyzny – Nie. Ale droga jest niedaleka. Chyba się nie wyspałeś?
Adam miał już wtrącić, że niemal zapomniał melodii głosu chłopaka. Nie rozmawiali przecież zbyt często, a jeśli mieli ku temu okazję wymieniali jedynie kilka zdań niezbędnych do prowadzenia śledztwa.
- Znosiłem już trudniejsze warunki.
- Doprawdy? – Adam nie wiedział, czy doszukiwać się kpiny w odpowiedzi Tommy’ego. Postanowił jednak wybronić się zaczepką.
- Zasypiałem na biurku, gdy pisałem raporty z naszych rozmów.
Tommy spuścił wzrok, po czym uśmiechnął się łagodnie – Nie musisz dziękować.
Adam zmarszczył brwi, po czym zwilżył językiem suche usta – Wolałbym żyć z tamtymi problemami niż uciekać w nieznane z psychopatą.
- Hola, hola, hola! – Tommy zeskoczył z maski samochodu, idąc w kierunku Lamberta, który zdążył się oddalić na kilkanaście metrów – Nie będziesz nazywał mnie psychopatą.

Adam odwrócił się gwałtownie.
- A kim mam cię nazywać?! Rujnujesz moje życie, odcinasz mnie od świata, porywasz na drugi koniec kraju, odbijasz mi kobietę i pozbawiasz jakiegokolwiek poczucia bezpieczeństwa! – Krzyknął, rozkładając ręce – Miałem normalne życie, dopóki nie pojawiłeś się ty – Dodał, mierząc w chłopaka palcem.
- Nie dajesz sobie rady?
Lambert zacisnął wargi ze złości – Gdybym przegrał, strzeliłbym sobie w łeb.
Tommy ponownie się uśmiechnął – Gdybyś miał przegrać, nie chciałbym z tobą rozmawiać.
Adam nerwowo parsknął śmiechem – Czyli mam czuć się wyróżniony, tak? Dostąpiłem zaszczytu, że mogę odbyć podróż życia z największym kryminalistą naszych czasów?
- Chyba lubisz gadać – Rzekł z obojętnością Tommy, kierując się w stronę samochodu – Wsiadaj, zaczynam być głodny.
- Dokąd jedziemy? Chcę wiedzieć – Lambert założył ręce na piersi.
- Odwiedzimy starego kumpla – Odparł Tommy, przekręcając kluczyk w stacyjce.
***
- Policja, otwierać!
Kris siedząc w samochodzie obserwował jak grupa mężczyzn wyważa drzwi domu Adama. Opuścił pojazd, po czym skierował się w stronę niskich schodów.
- Wchodzimy – Rzekł, idąc na czele przyjaciół.
Przeszukiwali kolejne pomieszczenia, kiedy Allen zagościł w salonie. Wziął do ręki leżący na stole list.
Almo,
Tak bardzo mi przykro, że nie możesz teraz przy mnie być. Chciałbym trzymać cię za rękę w tym trudnym momencie, gdy powiem światu dobranoc. Byłaś moim światłem i nadzieją na lepsze życie. Nie udźwignąłem zadań, które na mnie spadły. Przyszedł czas, kiedy doświadczę tego, przed czym ty musisz się bronić. O północy skieruję się na most południowy. Przykro mi.
Adam.
Kris odetchnął z ulgą. Spojrzał w okno, zaciskając wargi. Uśmiechnął się łagodnie pod nosem tak, by nikt tego nie zauważył. Ciekawe, gdzie teraz jesteś, stary. Poradzisz sobie. Mocno w to wierzę.
- Allen, czysto! – Zawołał jeden z mężczyzn – Co dalej?
Kris wziął głębszy oddech i odwrócił się na pięcie – Kierujemy się w stronę rzeki. Przeszukamy brzegi, jeśli nie znajdziemy ciała, wezwiemy ekipę płetwonurków do przeszukania dna.
***
 Tommy zaparkował tuż przed niedużym domem. Ogród obsypany był świeżym śniegiem, w oknach zaciągnięto żaluzje. Nieznacznie uchylone drzwi zapraszały nowych gości do przekroczenia progu.
- Idziemy.
- Nie musisz mi mówić, co mam robić – Odparł Adam, zatrzaskując drzwi auta. Wcisnął dłonie w kieszenie kurtki i żwawym krokiem ruszył w stronę drzwi – Czuję się jak bo…
- Miałeś być sam, do jasnej cholery! – Krzyknął chłopak, wychodzący z domu. W dłoni trzymał pistolet, mierzył nim prosto w głowę Lamberta, który sparaliżowany nie mógł wykonać żadnego ruchu. Do jego świadomości dotarł jedynie fakt, że stoi twarzą twarz z Brianem, którego przez większość czasu nazywał Ronniem. W niczym już nie przypominał nierozgarniętego dzieciaka, który roznosił koperty i parzył kawę.
- Tak się składa, że to moja broń – Odparł Adam – Pieprzony gówniarz.
Tommy podszedł do Briana, kładąc dłoń na trzymaną przez niego Berettę.
- Wejdźmy do środka. Mamy do pogadania.
Chłopak spojrzał w kierunku Lamberta – A co z nim?
Ratliff wzruszył ramionami – Dołączył do mnie. Jesteśmy głodni, rusz się.
Adam podszedł do blondyna, po czym odwrócił go w swoją stronę – Nie spędzę tutaj ani minuty. Nie mam zamiaru oglądać tego człowieka.
Tommy westchnął pod nosem – Złe wieści. Będziemy musieli u niego gościć od czasu do czasu. Adam, uspokój się. Nie jest taki zły, jak ci się wydaje.
- Jasna cholera – Syknął brunet – Zgwałcił dziewczynę z bandą szaleńców.
Blondyn uśmiechnął się ponuro – To nic w porównaniu z innymi faktami, o których nie wiesz.
- Przeczysz samemu sobie.
- Nam nic przy nim nie grozi – Odparł Tommy – Ale staraj się go nie denerwować, bo łatwo traci nad sobą kontrolę.
- Ściągasz mnie do klatki tygrysa – Rzekł Adam, zaciskając zęby – A ten gówniarz ma mój pistolet.
Tommy pokręcił głową – Jeśli chcesz, to zostań tutaj. Ja jednak wybiorę ciepły kąt – Rzekł, po czym nie odwracając się za siebie ruszył w kierunku domu.
Brunet wplótł palce we włosy po czym przeklął pod nosem. Wiedział, że niewiele wskóra. Wcisnął dłonie w kieszenie skórzanej kurtki i poszedł śladem Tommy’ego.
***
Wieczór nastał bardzo szybko. Czarnowłosy spacerował po swoim pokoju. Starał się odpierać wszelkie przykre myśli, które o tej porze doby atakowały go najmocniej. Tępo śledził ruch czarnych cieni, kładących się na suficie. Minęły dwadzieścia cztery godziny od momentu opuszczenia San Diego.
Nie mogąc dłużej znieść przytłaczającej samotności, postanowił udać się do pomieszczenia w drugim końcu korytarza. Lepsze takie towarzystwo, niż żadne. Zapukał, po czym przekroczył próg małego pokoju.
- Z końca tego domu słychać twoje kroki – Rzekł Tommy, odwracając się w stronę bruneta.
- Masz bardzo czuły słuch – Odparł Lambert, zamykając za sobą drzwi. Podszedł do łóżka i usiadł na jego krawędzi – Chcę dowiedzieć się czegoś więcej na temat Briana.
Blondyn wzruszył ramionami – Co ja mogę ci o nim powiedzieć?
- Działacie podobnie? – Spytał Lambert, podpierając się łokciami o materac.
Tommy roześmiał się pod nosem – Chyba zwariowałeś – Podszedł do okna, by skryć je za zasłoną. Powolnym krokiem zbliżył się do fotela i usiadł na jego oparciu – Brian jest…
- Przyjaźnicie się? – Spytał Adam.
- Nie. To trochę inna relacja. Z jednej strony działamy wspólnie… - Mówił, wodząc palcem po skórzanej fakturze – Z drugiej jest między nami romans.
- Romans? – Spytał Adam – Cały czas?
Tommy wzruszył ramionami – Kiedy przebywamy ze sobą. Nie odważyłbym się spędzić przy nim kilku tygodni z rzędu. Jest trochę popaprany.
- W takim razie świetnie gra – Odparł Adam – W zakładzie był kimś zupełnie innym. Ty niewiele różnisz się od swojego więziennego ja.
Na twarzy blondyna zagościł nikły uśmiech – Zmieniam się w stosunku do osoby, nie do sytuacji.
Adam czuł wzbierającą się w nim zazdrość oraz coraz większą nienawiść do Briana.
- Czemu posłużyłeś się Almą?
- Jeszcze się nie domyśliłeś? – Spytał z uśmiechem – Żeby wyeliminować przeszkody. Chciałem mieć cię na wyłączność.
- Przecież należysz do Briana – Adam wstał, podszedł do regału z książkami i przeglądał przypadkowe tytuły – Mam być twoim więźniem?
- Wiesz, ilu niewinnych znalazło się w murach tego zakładu? – Tommy zsunął się z oparcia – Ty też jesteś niewinny i również trafiłeś do więzienia. Piękny, drobny koliberek, który dał się schwytać między metalowe pręty. Będzie fruwał nieprzytomnie, łamiąc swoje krótkie skrzydła. Powyrywa wszystkie pióra i zamęczy się biedak na śmierć.
- Nie licz na to, że się poddam – Odparł chłodno Adam – Wiem, jak przetrwać.
- Znasz życie w domowym ognisku. Nic nie wiesz o moim świecie.
- Jestem pod wrażeniem twojej gadki – Lambert zwrócił się w stronę chłopaka – O co ci chodzi? Wystawiasz mnie na próbę? Chcesz, żebym się bał? – Powolnym krokiem zmierzał w stronę blondyna. Ten cofnął się na krok. Przesiąknięta agresywnymi emocjami atmosfera ciążyła nad nimi, wyzwalając w ich podświadomości zwierzęce instynkty.
- Jeśli Brian usłyszy choćby jeden mój krzyk, odstrzeli ci głowę – Odparł Tommy, czując przyspieszający puls.
- W takim razie zamkniesz się na dobre – Rzekł półgłosem Adam, odwracając chłopaka tyłem do siebie. Przycisnął dłoń do jego ust i naparł na jego ciało – Nie chcę usłyszeć najmniejszego szmeru, rozumiemy się? – Spytał, rozpinając jedną ręką rozporek chłopaka. Rosnące napięcie oraz gniew musiały znaleźć ujście. Powiódł dłonią po wąskiej linii ciemnych włosów wiodących od pępka aż do linii spodni. Wsunął pod nie rękę, chwytając twardniejącą męskość. Poczuł na swojej klatce piersiowej silny dreszcz, jaki przeszedł Tommy’ego. Masował go powoli, wykonując płynne ruchy na przemian łagodne i mocniejsze. Czuł pod palcami pulsującą krew i nabrzmiewające żyły. Zacisnął wargi i jeszcze mocniej przycisnął szczupłe biodra do swojego krocza. Podejmowane ryzyko pociągało go coraz bardziej.
Tommy mrużył powieki, raz po raz próbując wydać ze swoich ust choćby najcichszy szmer okazujący dezaprobatę. Czuł jak silna dłoń wyważa dawaną mu rozkosz. Plecy wtopiły się w tors oraz brzuch, głowa spoczęła na ramieniu, a nogi powoli odmawiały posłuszeństwa. Poczuł, jak jeden z palców Adama naciska na jego wargi. Rozchylił je łagodnie, pieszcząc opuszek czubkiem języka. Czarnowłosy zmrużył powieki, ponownie zasłaniając usta całą dłonią.
- P…puść mnie, nie m… nie możesz… - Próbował wycedzić Tommy, jednak Adam pozostał obojętny na jego prośby. Silnym ruchem przybił szczupłe ciało do podłogi, a przedramię przycisnął do bladej szyi.
- Jeśli mam tutaj nocować, potrzebuję broni.
- Nie ma szans – Odparł Ratliff, próbując wyzwolić się z uścisku. Ponownie poczuł silną dłoń wkradającą się pod materiał jego bielizny. Wiedział, jakie mogą spotkać ich konsekwencje, jeśli Brian zaraz przekroczy próg pomieszczenia – Adam, nie…
Miękkie usta z dużą dozą delikatności zaczęły pieścić blade, drżące wargi. Chude ręce objęły bruneta za kark i jeszcze mocniej zbliżyły ku sobie.
Adam czuł zbliżający się moment, na który wspólnie pracowali. Oddech przyspieszył, szczupłe palce zaciskały się na materiale jego koszulki, rzęsy kładły cień na różowiejące policzki. W tym momencie chłopak był bezbronny, zdany na każdy gest. Jego kolana zbliżały się ku sobie co kilka chwil, po udach spływały pojedyncze krople potu, wchłaniające się w materiał zsuniętych spodni. Tommy czule wtulił się w tors Adama i próbując tłumić w sobie odgłosy rozkoszy, zadrżał, a jego mięśnie poddały się serii spazmatycznych skurczów. Każda komórka ciała przeżywała orgazm, powieki opadły, nieregularny oddech przeplatał się z cichym stękaniem.
Brunet głaskał rozgrzane ramię i spoglądał na dłoń po której leniwie sączyły się krople przezroczystego płynu. Nie zorientował się, że brązowe oczy patrzyły na niego już od kilku chwil.
- Tutaj nie jest zbyt bezpiecznie. Spotkajmy się o trzeciej nad ranem w naszym samochodzie – Rzekł szeptem, składając na ustach Adama krótki pocałunek – Nie powinieneś mnie uwodzić…
- Machina ruszyła. Sam ją napędziłeś – Odparł brunet, uśmiechając się pod nosem – Czego się boisz? Że twoje serce ulegnie?
- Ja nie potrafię kochać – Odparł Tommy, patrząc wprost w niebieskie oczy. Poczuł nieprzyjemny dreszcz na dźwięk wypowiedzianych słów.
Zaczynał w nie wątpić.

7 komentarzy:

  1. Kolejny dobry odcinek.
    Nie mogę się doczekać ich spotkania w samochodzie xD Mam nadzieję, że do niego dojdzie.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marono,znów to zrobiłaś.
    Niekontrolowane przygryzanie wargi przy czytaniu scen z Adamem i Tommym w roli głównej sprawia u mie ten odruch za każdym razem. Fantastyczny rozdział <3
    Nic dodac, nic ująć, licze na więcej ;]

    ~GlamMonster

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurde ... jak dodałas posta na Fb to nie wiedziałam że ten odcinek się tak skończy... i Cholera, Tommy zaczyna kochać .
    Ale się dzieje Maroona. No nie wierze . Ja czekam już na ich spotkanie w samochodzie, jestem tak strasznie ciekawaj jak dalej się rozwnie ta "znajomość" ( jak machina ruszyła to nie przestanie, prawda ? )
    Ciekawe gdzie pojadą i co zrobią, na jakie przeszkody natrafią.. kurde tyle pytań mało odpowiedzi , te tygodnie są takie długie żeby czekać do ciągu dalszego ;-;
    Życzę weny i czkekam na więcej, no bo już nie da się przewidzieć ciągu dalszego .

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha! A jednak mogę być wróżką! Kilka rzeczy dzieje się po mojej myśli, co jednak nie znaczy, że mogę przewidzieć, co zrobisz z tym opowiadaniem. Kolejne odcinki to kolejne niespodzianki. Wygląda na to, że Tommy zaczyna się zakochiwać! (Mam nadzieję, że będzie to historia z happy endem.)Wiedziałam że Adam go złamie. Jeszcze parę takich "numerów" jak ostatnia scena i Tommy się podda miłości... A może nie? Jestem ciekawa, jak rozkręcisz fabułę, może jakieś niebezpieczeństwa na nich będą czyhać, albo ten Brian będzie ich prześladować, jak się dowie, co jest między nimi - kto wie, ja mogę się tylko domyślać. A co do Briana - nie cierpię tego typa - już to pisałam ale piszę jeszcze raz. Cieszę się że jest czarnym charakterem, mam nadzieję że ten romans Briana z Tommy'm to nie jest to, co myślę. Fajnie wymyśliłaś to o kolibrach (lubisz ptaszki widzę - poprzednio gołąb, teraz kolibry :) ) - Tommy filozof i poeta - jeśli się okaże, że romantyk, to chyba padnę i nie wstanę :D. Nie mogę się doczekać następnego odcinka, bo zapowiada się gorąco, hah przypomina mi się tekst "Będę brał cię w aucie, cię, hehe" :D uściski z mojej strony ~AniaGlambert1

    OdpowiedzUsuń
  5. czyżby nasz Tommy się zakochał?

    OdpowiedzUsuń
  6. O jaaaa.... I jak to tak. Teraz trzeba czekać tyle gdy rozbudzilas emocje me i serce szybciej zabiło??;) kurcze w stresie byłam gdy chłopaki mieli swe tet a te myślałam że brian tam wparuje. Ale uffff że nie. Boje się ze Adam będzie się musiał dzielić Tommym :(:( dziękuje ci kochana za nowy ekscytujący rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale, wspaniale i jeszcze raz wspaniale. Ciągle chcę więcej. Cały tydzień ciągnie się zawsze tak długo i się czeka i czeka.. a jak już odcinek jest to czyta się go w mgnieniu oka. Nie rozpisuję się bardzo, bo nie mogę dobrać słów <3
    Jeszcze chciałabym dodać, że nominowałam Cię (z opóźnieniem - jak to ja) do "The Versatile Blogger"oraz Piaskowego Gołębia na moim blogu :)

    PS - Mam taką malutką prośbę. Mogłabyś zerknąć na moje wypocinki (jeśli oczywiście będziesz miała wolną chwilę) ? Przydałaby się opinia kogoś, kto tak wybitnie pisze <3

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń