Dziękuję za pokrzepiające
komentarze! Dziś dla Was nieco dłuższy od pozostałych odcinek :) Moc buziaków i
uścisków!
44. Synowie
Milczenie towarzyszyło im od
kilku minut, które zdawały się trwać wieczność. Adam gładził jasne kosmyki
włosów, przenosząc wzrok z oczu na usta i z powrotem. Odczuwał dziwny stan,
którego nie potrafił zdefiniować. Czuł się jak dziecko, które nie potrafi rozwiązać
skomplikowanego zadania matematycznego. Zacisnął wargi, próbując zaczerpnąć
głębszego oddechu. Zatrzymał powietrze w płucach, powoli mrużąc oczy.
Ciszę przerwało miarowe pukanie
do drzwi kaplicy.
- Za trzy
minuty zostaniecie odprowadzeni. – Rzekł Kris, spoglądając na zegarek.
Adam ucałował miękkie usta
blondyna – Mam nadzieję, że niedługo znów się zobaczymy.
- Na pewno. –
Odparł Tommy, próbując wstać. Nie chciał mówić zbyt wiele. Od tygodni
przepełniały go obawy dotyczące ucieczki, próby przeżycia w więziennych murach.
Nie miał z kim ich dzielić i dla dobra Adama postanowił milczeć.
- Wyjdę
pierwszy. – Rzekł szeptem, spiesznie się ubierając. Podszedł do Lamberta,
dzieląc z nim mocny uścisk. Chwilę później opuścił chłodne miejsce,
pozostawiając czarnowłosego sam na sam z ogromem sprzecznych myśli. W momencie,
gdy skończył zakładać koszulę, do pomieszczenia wszedł Allen.
- Zasłużyliście
na Alcartaz.
- Na nasze
szczęście zakład jest już nieczynny. – Odparł Adam, wsuwając ręce do kieszeni.
Kris wziął głęboki oddech i
przewrócił oczami – To był ostatni raz.
- Sam na to
pozwoliłeś. – Odparł Adam, gubiąc wzrok między witrażami – Powinienem być ci
wdzięczny.
Allen przyłożył dłoń do czoła – Nie
spodziewałem się, że dojdzie do…
- Stało się. –
Uciął Adam – Odprowadź mnie do celi.
***
- Wszystko
brzmi jak cisza przed burzą. – Rzekł Nut, siedząc na krawędzi wąskiego łóżka.
Hotel z całą pewnością miał znacznie niższy standard niż poprzednie miejsca, w
których zazwyczaj nocował.
- Zaskoczę
cię, jeśli powiem, że w moim życiu brakuje przewrotów i rewolucji? –
Odkrzyknęła Jane.
- Z pewnością…
- Odparł Nut, zsuwając z ramion bluzę. Pozbył się również koszulki i podszedł
do szafki, by znaleźć choćby jeden czysty ręcznik. Zwrócił wzrok ku brunetce,
która opuściła łazienkę. Jej ciało otulone było krótkim, puchowym szlafrokiem,
a długie, wilgotne włosy przyklejały się do jej policzków oraz szyi. Kroki
stawiała z lekkością, jakiej brakowało jej za dnia.
- Co się tak
gapisz? – Parsknęła śmiechem – Już wolne.
Nut z zawstydzeniem odwrócił
wzrok – Nie, nic. – Mruknął, przeszukując puste półki. Zamknął szafę.
- Trenujesz?
- Co? –
Odwrócił się, zawieszając ręce na biodrach.
Jane zaśmiała się pod nosem –
Jesteś naprawdę uroczy. Pytam, czy ćwiczysz. – Dodała, kiwając głową.
- Trochę. Wiesz,
Jane… - Zawahał się nad pytaniem – Mógłbym odwiedzić brata?
-
Zastanawiałam się nad tym, ale chyba muszę ci odmówić. Tommy może mieć jedno
widzenie w miesiącu. W najbliższym czasie muszę się z nim zobaczyć i omówić
najbliższe plany. Przyrzekam ci, że zdążysz się nim nacieszyć – Rzekła, ze
szczerym uśmiechem. Przeniosła wzrok na łóżko – Mam nadzieję, że się zmieścimy.
- To śpimy
razem? – Spytał z przejęciem w głosie.
- Zawsze
możesz wybrać balkon. – Odparła z rozbawieniem.
***
Silny strumień zrywa brzegi
Niespokojnych łąk
Ciszy łaknących, zielenią traw…
Kropla tuszu spadła na pożółkłą
kartkę. Adam zatrzymał końcówkę pióra w powietrzu, zastanawiając się, jak
powinien zabrzmieć kolejny wers. Nie potrafił opisać miotających nim emocji.
Odtwarzał w pamięci każdą minioną sekundę, dzień, w którym uwierzył w szczęście
na nowo. Nigdy wcześniej nie czuł się tak żywy,
jak w momencie, gdy ponownie mógł wziąć w ramiona tego drobnego,
znienawidzonego przez świat chłopaka. Podniósł głowę, gdy cienie zaczęły
malować niewyraźny rys postaci na ścianach jego celi.
- Adam
Lambert? – Przeczytał z kartki młody chłopak – Widzenie w hallu głównym.
- Przecież
kolejne mogę mieć najwcześniej za dwa tygodnie…
- Widocznie ma
pan większe przywileje niż reszta więźniów. Z resztą to chyba wyjątkowa
sytuacja. Proszę za mną. – Rzekł, otwierając drzwi. Adam wyszedł na korytarz,
osłaniając się przed ostrym, białym światłem. W duchu modlił się, by tylko nie
trafić na Krisa.
- Podobno pan
tu pracował? – Spytał młody strażnik, który ukrywał swoje podekscytowanie.
- Tak. –
Odparł Adam, po czym zmarszczył brwi – Inni o tym mówią?
- Nie, w
więzieniu raczej nie.
Bicie serca nagle przyspieszyło,
a brunet poczuł, że traci oddech.
- W takim
razie skąd…
- Z mediów.
- O Boże. –
Jęknął czarnowłosy, przykładając rękę do czoła – Nie, nie, nie pójdę tam.
- To konie…
- Nie! Chcę
wrócić…
Ze swojego gabinetu wyszedł
Allen, ściskając w ręku teczkę z dokumentami.
- Co się
dzieje? – Spytał surowym tonem.
- Dzwoniłeś do
telewizji? – Szepnął głośno Lambert, powstrzymując dzieciaka przed zakuciem się
w kajdanki – Dzwoniłeś czy nie?! – Wrzasnął, wzbudzając zainteresowanie
pozostałych więźniów.
- David,
zostaw nas samych. – Powiedział łagodnie Allen, zbliżając się do przyjaciela –
Przyrzekam ci, że tego nie zrobiłem. Nikt mnie nawet o tym nie poinformował.
- Wiesz, kto
na mnie czeka?
- Nie wiem.
Pójdziemy razem?
Adam zacisnął wargi, opierając
czoło o ramię przyjaciela. Poczuł jego dłonie na swoich plecach.
- Ciągle masz
przeze mnie problemy.
- Nie myśl o
tym. – Odparł cicho Kris – Zawsze działaliśmy wspólnie, pamiętasz? Wyciągnę cię
stąd. Przyrzekam ci, że kolejną gwiazdkę spędzisz…
- Z rodziną? Z
żoną? No, z kim? – Spytał, cofając się na krok – Dla mnie nie ma już szans, w
żadnym ze światów, na którym przyjdzie mi żyć. Wolę być tutaj, z tobą, z
ludźmi, którzy byli mi bliscy.
- Z Tommym. –
Dodał Kris, zawieszając ręce na biodrach – To wszystko dla niego, tak? Adam,
musisz myśleć o sobie.
- Nie
potrafię. – Syknął Lambert – Chcę tu zostać.
Z gabinetu wyszła ciemnoskóra
policjantka – Adam, twoi rodzice czekają.
- Nie dam rady…
- Przesunąć to
widzenie? – Spytał Kris – Adam, słyszysz mnie? Adam!
***
Miasto, choć nieduże miało swój
niepowtarzalny urok. Tanie neony biły wprost w okna podrzędnego hotelu. Chłopak
uniósł kąciki ust, wpatrując się w pełne gwiazd niebo.
- Tommy, chyba umieram… - Wyszeptał dziewięciolatek, przykładając dłoń
do czoła.
- Daj spokój, to tylko grypa. – Odrzekł blondyn, siadając przy swoim
łóżku – Wziąłeś tabletki?
- Tak…
Ratliff przyłożył dłoń do czoła chłopaka, sprawdzając jego temperaturę –
Nie jest najgorzej. Chodź pod prysznic, zimna woda dobrze ci zrobi.
Wspominał swojego brata. I ku
jego zdziwieniu były to pozytywne wspomnienia. Ciepłe, pełne uczuć.
- Północ? Miałeś być dwie godziny temu. Gdzie się podziewałeś? – Spytał
Tommy, wstając z kanapy. Rzucił gazetę na łóżko.
- Byłem u koleżanki.
- U koleżanki? A co to za… koleżanka? – Spytał, zakładając ręce na
klatce piersiowej.
- Ze szkoły… - Odparł Nut, zrzucając z ramion plecak.
- Jesteś jeszcze dzieckiem, a ja biorę za ciebie odpowiedzialność. –
Rzekł Tommy – A tak swoją drogą, dobrze się uczy ta koleżanka?
- Same piątki. – Uśmiechnął się Nut, zmierzając w stronę swojego
pokoju.
- Jest chyba
trzecia nad ranem… - Mruknęła Jane, siadając na łóżku. Przetarła zmęczone
powieki – Chodź do łóżka.
Chłopak zbliżył się, siadając na
krawędzi posłania.
- Myślałaś
kiedyś o tym, że przeszłość zawsze wypada lepiej w zderzeniu z
teraźniejszością?
- Chyba za
dużo myślisz… - Odparła, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. Poczuł elektryzujący
dreszcz, który wstrząsnął jego ciałem.
- Chciałbym
spotkać się z Tommym. Poznać go na nowo.
- Będziesz
miał okazję. – Rzekła, gładząc jego delikatne ramię – Był dla ciebie dobry?
- Jak nikt
inny.
- Nie wygląda
na takiego…
- Każdy
próbuje przystosować się do otaczającej go rzeczywistości, co nie? – Uśmiechnął
się ponuro, przenosząc wzrok za okno, gdzie gwiazdy żegnały ciężki granat
nieba.
***
Adam postanowił przekroczyć próg
pokoju widzeń. Widok matki oraz brata wzmógł w nim bezgraniczne poczucie winy,
które znalazło ujście w słonych łzach. Zatrzymał się w połowie drogi przykładając
dłoń do ust. Chciał się cofnąć, jednak niewidzialna siła rozkazała mu stać.
- Jesteś taki
chudy i blady… - Wymamrotała Leila, ignorując spływające z jej oczu łzy.
Podeszła do syna, przytulając go z całych sił – To cud, cud, że żyjesz. Policja
sugerowała nam, żebyśmy wyprawili ci pogrzeb… boże… - Zaczęła cicho łkać,
kryjąc twarz w ramionach Adama. Bracia utrzymywali kontakt wzrokowy. Neil
wyglądał na zaskoczonego, poruszonego i zdenerwowanego, lecz mimo tego zbliżył
się do Lamberta, łącząc się z nim oraz z matką w silnym uścisku.
- Zawiodłem
was.
- Nie mów tak…
najważniejsze jest to, że żyjesz.
- A co z ojcem?
– Spytał brunet, mierząc wzrokiem Neila.
- Nie mógł
przyjść… - Odparł chłopak, kładąc dłoń na ramieniu Adama – Potrzebujesz adwokata?
- Nie, na
wszystko jest jeszcze za wcześnie. Kris bardzo mnie wspiera, spełni każdą moją
prośbę.
- Kris… ten z
osiedla naprzeciwko? – Spytała Leila, łapiąc syna za ręce i cofając się na krok
– To dobry chłopak. Uprzejmy, pamiętam go… Co się dzieje z Almą?
- Wszystko
dobrze. – Odparł Adam, czując jak ucisk w gardle pozbawia go swobody w
wypowiadaniu kolejnych słów.
- Kto cię w to
wplątał, kochanie? – Wymamrotała Leila, wyczekująco wpatrując się w twarz
Adama. Nie potrafił przed nią kłamać. Pamiętał, że nawet w szczenięcych latach
czuł podświadomy obowiązek mówienia prawdy.
- To tylko
moja wina. Nikt nie może mnie usprawiedliwiać.
- Zawsze przy
tobie będziemy. – Rzekł z trudem Neil. Adam rozumiał, jak wiele musiało go
kosztować wypowiedzenie tych słów. Zwrócił wzrok w kierunku drzwi, które minęła
Jane. Wziął głębszy oddech, pragnąc ją zawołać, jednak w ostatniej chwili
przypomniał sobie, że nie może tego zrobić. Dziewczyna jedynie obrzuciła go
krótkim spojrzeniem i usiadła przy stole, do którego podszedł Tommy.
Co? Jak to możliwe? Przecież przypada jedno widzenie na miesiąc. W jaki
sposób dostali kolejną szansę?
- Adam, gdybyś
wiedział, co przeżywaliśmy przez cały ten czas…
O czym rozmawiają? Wytężył słuch, próbując usłyszeć choćby kilka
słów.
- Jak się
czujesz? Jesteś zdrowy? Nie możemy się doczekać, kiedy znów będziesz w domu.
Zadbamy o wszystko.
Wychodzą?! Dokąd? Dlaczego Jane może opuścić tę salę? Policjant idzie z
nimi? Co się dzieje, do cholery? Odwrócił wzrok za trójką, przekraczającą
drzwi niedostępne dla gości.
- Adam, jesteś
z nami? – Spytała zaniepokojona Leila, gładząc ramię syna.
- Przepraszam,
muszę z kimś porozmawiać… kocham was… - Rzucił Lambert, szybkim krokiem
wybiegając z sali widzeń. Unikając zmierzającego ku niemu strażnika wpadł do
gabinetu Krisa.
- O co chodzi
z Tommym?
- Nie
powinieneś przychodzić tutaj bez opiekuna. – Odparł Allen, wstając zza biurka –
Jego dziewczyna jest w ciąży.
Nie potrafił zdefiniować swoich
uczuć. Usiadł na krześle, skrywając twarz w dłoniach, a Kris ukucnął przy nim,
zwalniając z obowiązków mężczyznę w mundurze, który wszedł do pomieszczenia.
CO?! Jak to skończyłaś w tym miejscu? A gdzie opis TEJ najważniejszej sceny? Bu.... Kocham to jak piszesz i pozostawiasz we mnie takie uczucie, które mówi mi "chcę jeszcze!". Mam nadzieję na szybkie dowiedzenie się jak Lambert wyjdzie :D i to jak znów będą razem!
OdpowiedzUsuńKris był uroczy, wyraźnie zmieszany i straumatyzowany :P uwielbiam go takiego. Nut wyrasta na mojego kolejnego ulubionego bohatera. Widać, że jest jeszcze dzieciakiem, nieśmiałym i onieśmielonym nawet zwykłą rozmową z kobietą. Myślałam że będzie zupełnie inny, biorąc pod uwagę to, przez co przeszedł, ale teraz nie wyobrażam sobie, aby mógł być inny :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wspomnienia Nuta dopełniają obrazu Tommy'ego w naszych głowach. Tylko przy Adamie i swoim bratu pokazuje uczucia, troskliwość i strach. To chyba najpiękniejsze fragmenty dzisiejszego odcinka:)
odcinek zleciał mi tak szybko, że aż nie do wiary, że był dłuższy niż poprzednie^^
czekam na kolejny, życzę weny! <3
Odcinek dłuższy niż poprzednie? Wow. Nawet nie zauważyłam kiedy się skończył :P Ja proszę o o wiele dłuższy odcinek! :D Wspomnienia Nut'a o jego bracie... Nie spodziewałam się takich obrazów. Tak bardzo przesiąkniętych troską i miłością, więc były one jak najbardziej pozytywnym zaskoczeniem. Dziewczyna Tommy'ego w ciąży... Czy Adam naprawdę uwierzył w taką możliwość? Czy w jego głowie pojawiła się wtedy myśl o planowanej uciecze z więzienia, o której Tommy mu jeszcze nie wspomniał? Nie wiem, jak odczytać jego reakcję. No nic ^^ Czekam na kolejny odcinek w wielkiej niecierpliwości.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i wana dla ciebie i oczywiście masa hugsów :*
glamqueen.
Nie bardzo wiem, co napisać, więc napiszę to, co przyszło mi do głowy w trakcie czytania xD
OdpowiedzUsuńKris jest prawdziwym przyjacielem... a to: "Przyrzekam ci, że kolejną gwiazdkę spędzisz…
- Z rodziną? Z żoną? No, z kim? – Spytał, cofając się na krok – Dla mnie nie ma już szans, w żadnym ze światów, na którym przyjdzie mi żyć. Wolę być tutaj, z tobą, z ludźmi, którzy byli mi bliscy.
- Z Tommym" z jakiegoś powodu wydało mi się niesamowicei słodkie <3
i ciekawe, co wymyśliła Jane.
~Skylar
Sorry, że to napiszę, ale to pierwsze co sobie pomyślałam po przeczytaniu ostatnich linijek.
OdpowiedzUsuńDA FUCK?????
A tak to zajebiste <3 Czekam, czekam, czekam, czeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeekam na następny odcinek <3
Odcinek beznadziejny, chyba najgorszy ze wszystkich, marna fabuła i akcja, beznadzieja! Oczywiście żartowałam:D już nie chcę się powtarzać z zachwalaniem twojego talentu:) Najlepsza scena z Nutem i wspomnieniami odnośnie jego i Tommiego. Polubiłam go i z każdym odcinkiem lubię coraz bardziej i tak jakoś podświadomie widzę go z Jane:)
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam, że odcinek jest dłuższy tak mnie pochłonęło czytanie:).
Po przeczytaniu mogę stwierdzić jedno: ten odcinek jest dziwny. Zarówno początek jak i koniec. Resztę pozostawię bez komentarza... :O :-* %-) moje minki chyba mówią same za siebie, prawda? Życzę weny i dopowiedzenia kilku rzeczy w następnym odcinku.
OdpowiedzUsuńOdcinek swietny, tez nie wiem za bardzo co napisac. Nie wybacze, ze ucielas TĄ scene, ale i tak uwazam, ze bylo swietne :)
OdpowiedzUsuń~Czekolaaada
O kur..na! CO?! O.o! Jezu.. W ciąży! Jak to? O.O. Co z kim?! O.o!
OdpowiedzUsuńJa chcę już kolejną sobotęxD
Przepraszam, że tak dawno nie komentowałam ;( W każdym razie czytam każdy odcinek i robi się coraz ciekawiej ;) Nie mogę się już doczekać o co chodzi z tą ciążą.
OdpowiedzUsuńWięc życzę ci duuuuużo weny i czasu ;*