sobota, 14 grudnia 2013

Odc. 47: Moment przejściowy



Hej! Wybaczcie opóźnienie, ale czasami nie nadążam pogodzić wszystkiego wszystkich ważnych rzeczy :) Dzięki za cierpliwość!

Dla tych, którzy ominęli news na facebooku czeka niespodzianka – wraz z moją kochaną Rogogon tworzymy kolejne, wspólne opowiadanie. Pairing podamy wkrótce, ale będzie dla większości z Was niesamowicie pozytywnym zaskoczeniem :) Pozdrawiam! <3

47. Moment przejściowy

Teraz mierzysz się z piekłem, na które cię skazałem
jeśli tylko byłby sposób, chciałbym być teraz przy tobie.
Delta Spirit- Yamaha
Zatrzymał się na skrzyżowaniu dwóch ulic. Stał przed niedużym hostelem i na moment usiadł przy krawężniku, by zebrać wszystkie myśli. Mijali go przypadkowi przechodnie, którzy nie raczyli obdarzyć go choćby krótkim spojrzeniem. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak mocno obolałe są jego stopy. Słońce już dawno zniknęło za horyzontem, a on spoglądał w okna, gdzie światła nadal były zapalone. Oparł podbródek o kolana. Nie potrafił pogodzić się z faktem, że Adam znajduje się tak daleko; otoczony chłodnymi murami, pozostawiony samemu sobie, błąkający się między skąpanymi w szarościach ścianami. Nie wiedział, czy się zmienił, czy w końcu pozwolił sobie nie odgrywać żadnej z narzuconych mu ról. Miał uczucia. Na jego twarzy zagościł kpiący uśmiech. Miłość? A jednak. Kiedy ujrzał za zasłoną profil znanej mu osoby wstał i skierował swoje kroki w stronę drzwi głównych. Służbowy mundur znacznie ułatwił dotarcie do właściwego pokoju.
***
- Zamknij okna. Zapowiada się chłodna noc. – Rzekła Jane, zaparzając wodę – Napijesz się herbaty?
- Niech się chwilę przewietrzy. Nie, dzięki.
Brunetka co chwilę odwracała się, spoglądając w stronę Nuta.
- Chyba należą ci się przeprosiny.
Chłopak skierował na nią swój wzrok – Za co?
- Nie powinnam była tak surowo reagować. Po prostu…
- Nie musisz się tłumaczyć. – Odparł ze szczerym, łagodnym uśmiechem, urywając jej w pół słowa – Zejdę do automatu. Przynieść ci coś?
- Skittlesy. Dwie paczki.
Nut kiwnął głową na znak zrozumienia i wyszedł z pokoju, nie domykając drzwi. Przyspieszył kroku i skręcił w prawo, wpadając na policjanta. Nerwowo przełknął ślinę i zaczął się wycofywać, chowając twarz pod gęstą grzywką.
- Ej, czekaj! – Zawołał Tommy, goniąc chłopaka, który porwał się do ucieczki w stronę schodów. Blondyn po chwili zwolnił, czując uwieranie w butach. Przeklął pod nosem, zatrzymując się w pół drogi – Cholerny, mały dupek. – Warknął, idąc boso w stronę hotelowego pokoju. Trzykrotnie zapukał do pokoju Jane, a następnie śmiało popchnął drzwi.
- Mógłbyś… Jezu! – Krzyknęła, uderzając plecami w ścianę – Ty sukinkocie! Wystraszyłeś mnie na śmierć! – Syknęła, przyciskając dłoń do klatki piersiowej – Pieprzony gliniarz… Udało ci się. Cholera, udało ci się!
Ratliff roześmiał się ciepło, po czym zbliżył się do dziewczyny, dzieląc z nią ciepły uścisk.
- Cały czas prześladuje mnie wrażenie, że śnię. Od samego momentu, gdy postawiłem stopy na chodniku. Dasz wiarę? Spieprzyłem z tego samego więzienia po raz drugi. To brzmi jak tani żart. Uciąłem pogawędkę z dozorczynią, jak gdyby nigdy nic.
Jane odgarnęła włosy, biorąc głęboki oddech. Wpatrywała się w czekoladowe tęczówki, z niedowierzaniem kręcąc głową.
- To dopiero mały krok w porównaniu z tym, co zamierzam zrobić, by uwolnić Adama. Pożegnałeś się z nim?
Tommy poczuł, że traci głos. Usiadł na łóżku, przez moment napawając się wygodą, która stała mu się obca. Skrył twarz w dłoniach, pozwalając oczom na krótki odpoczynek.
- Nie powiedziałem mu ani słowa. Bałem się, że zmięknie i za dużo powie Krisowi. Wiesz, jego kumplowi. – Rzekł, podnosząc wzrok – Myślę, że Allen będzie próbował go podejść. Zmusić do mówienia. Wolałem uniknąć niepowodzeń.
Jane usiadła tuż obok – Może powinniśmy poprosić Brada o pomoc? Spotkałby się z Adamem i uspokoił go. Miasto jeszcze milczy na temat twojego zniknięcia.
- Widocznie policja nie ma czym się chwalić. – Odparł, uśmiechając się pod nosem – Kiedy planujesz wielkie uderzenie?
- Mamy nie więcej niż pięć dni. A co potem?
- Porozmawiamy o tym wkrótce. – Tommy wstał, odwracając się w stronę łazienki – O wszystko zadbałem. Błagam, powiedz, że masz whisky.
- Całe dwie butelki burbonu. – Odparła z uśmiechem, wskazując na mały barek w kącie pokoju.
Rozbrzmiało głośne pukanie do drzwi. Jane wstała, zmierzając w ich stronę.
- Spodziewasz się kogoś? – Spytał, podpierając się dłońmi o materac.
- Skłamię, jeśli odpowiem, że nie. – Rzekła z uśmiechem, naciskając klamkę. Do pomieszczenia wszedł Nut, który zatrzymał się w pół drogi.
- Jane, kto to… - Wyszeptał, czując paraliżujący go strach.
- Nie muszę chyba was przedstawiać. Tommy, to twój brat.
Blondyn pochylił się, nie kontrolując odruchu jakim było rozchylenie warg. Jego usta wyszeptały coś bezdźwięcznie.
- Ty stary pryku… - Wyszeptał z uśmiechem, który powoli wstępował na jego twarz. Wstał, rozchylając ramiona – No chodź tutaj…
Nut niepewnym krokiem zbliżył się do brata i poczuł silny uścisk. Na chwilę powrócił do wspomnień z dziecięcych lat, gdy powietrze pachniało watą cukrową, a chodniki mieniły się kolorami tęczy.
- Mam nadzieję, że Jane dobrze się tobą zaopiekowała. – Wyszeptał, kładąc dłoń na głowie chłopaka. Choć byli niemal równi wzrostem, Tommy nadal czuł się starszym bratem, który musi prowadzić za rękę szczeniaka. To było tylko błędne odczucie; miał świadomość, że każdy z nich przeszedł w swoim życiu równie wiele.
- Jest naprawdę świetna. – Odparł Nut, cofając się na krok. Przypatrywał się twarzy Tommy’ego; w jego własnym odczuciu zmęczonej, dojrzalszej, z malującym się w oczach niezmąconym, zawsze intrygującym spokojem. Wciąż miał w sobie coś z szaleńca. –  Co robiłeś przez ten czas?
Tommy spojrzał na Jane, zastanawiając się nad odpowiedzią. Wymienili znaczące uśmiechy.
- Chyba trochę zmieniłem świat. Na pewno mój świat.
- Gratulacje… - Odparł chłopak, poklepując brata po ramieniu – Ale chyba trochę przeskrobałeś, skoro trafiłeś do pierdla.
- Nie bierz ze mnie przykładu – Tommy puścił w jego kierunku oko, obejmując go za kark. Powolnym krokiem podszedł do barku, gdzie zobaczył odbicie ich dwojga.
- Zajebisty mundur. – Nut zastukał palcem w odznakę – Prawdziwa?
- Na pewno nie podróbka, jakie kupowałeś na targach. Muszę pozbyć się tego cholerstwa. – Rzekł, rozpinając koszulę – Ten gość cuchnął jak skunks.
Jane uśmiechnęła się pod nosem – Rano zrobię pranie. Weź prysznic i odpocznij, przed nami długa noc. Musimy uczcić twój powrót i wasze pierwsze od lat spotkanie.
***
Adam nie liczył już, ile czasu minęło, odkąd ostatni raz widział Tommy’ego. Obawiał się, że to nie pomyłka, że Ratliff naprawdę go zostawił. Czy byłby do tego zdolny?
Jak mogłem być takim skończonym idiotą? Sam nazywałem go psychopatą, który manipuluje ludźmi. Wszystko wskazuje na to, że byłem po prostu kolejną marionetką w rękach diabła. Trudniejszą do zdobycia… i to jedyny powód, dla którego spędziliśmy wspólnie tak wiele czasu. W końcu zamieniliśmy się miejscami; to on jest po drugiej stronie krat. Wierz mi, jeśli nadal pisałbym prace naukowe, byłbym pod niesamowitym wrażeniem twojej inteligencji.
Wiedział, że serca fizycznie nie da się złamać, że to tylko poetycka mowa, ale jak inaczej mógł wytłumaczyć nieustający ból w klatce piersiowej? Skulił się, przybierając pozycję embrionalną i naciągnął koc na swoje ciało, które drżało od chłodu . Monotonny szum deszczu odbijającego się od szyb przyprawiał go o senność. Gdyby chociaż mógł śnić…
Nie zostawiłbyś mnie przecież.
Usłyszał stłumiony dźwięk kroków. Nie potrafił ich rozpoznać.
Prawda?
- Ej, Adam? Wszystko gra? – Spytał Kris, otwierając drzwi celi. Nie robiąc większego hałasu usiadł na drugim łóżku, pochylając się w stronę bruneta. Oparł łokcie o kolana, odgarniając z czoła ciemne kosmyki włosów – Powiedz mi, czego potrzebujesz.
Nie potrafił już stwierdzić, czy brakuje mu głosu w gardle czy myśli w głowie.
- Mogę przenieść cię do zakładu psychiatrycznego na jakieś trzy miesiące. Nie wiem, czy to słuszna alternatywa, wielu woli jednak to miejsce. - Mówił Kris, cały czas tym samym tonem.
Było mu wszystko jedno. Chyba po raz pierwszy w życiu czuł, że brakuje mu miejsca na tym świecie. Choć nie miał domu od wielu miesięcy, jednak zawsze czuł, że są pewne cele do zrealizowania. Teraz otoczyła go nieznajoma ciemność, w którą zaczynał się zatracać.
- Adam, nie zjawiłeś się na sprawie w sądzie. Będziemy nadal walczyć, jasne? Musisz uzbroić się w cierpliwość, to jeszcze potrwa. Będziesz z nami przez jakiś czas, ale mam nadzieję, że już wkrótce zostaniesz oczyszczony z zarzutów. Jesteś niewinny, każdy w tym mieście przyzna mi rację.
A gdyby tak mieszkać w pokoju z niebieskimi ścianami? Tak, żeby…
Kris spuścił wzrok i westchnął pod nosem – Mógłbyś powiedzieć chociaż słowo.
- Żeby padał na nie blask zza okna… - Wyszeptał Lambert, mrużąc powieki. Rozkoszując się tym co mu pozostało – ciszą, zapadł w letarg, z którego nie chciał się wybudzić.
***
- Niech mnie, Nut, pozwoliłem ci się narąbać. – Zaśmiał się Tommy, rzucając w kierunku brata policyjną czapkę – Będę się smażyć w piekle.
- Myślę, że to twoje najmniejsze przewinienie. – Skwitowała Jane, chwytając puste szklanki – Zjecie coś, chłopcy?
- Chyba pójdę się przewietrzyć… - Wymamrotał Nut, próbując wstać z łóżka. Powolnym krokiem skierował swoje kroki w stronę balkonu, raz po raz odbijając się od ściany.
- Zajmę się nim. – Wyszeptał bezdźwięcznie Tommy, pomagając chłopakowi dotrzeć do głównych drzwi. Młodszy z dwojga oparł się o barierkę i ułożył głowę na swoim ramieniu.
- Od czego powinniśmy zacząć? – Wymamrotał, próbując podnieść wzrok – Tak, żeby nie patrzeć wstecz?
- Może po prostu żyjmy tym, co przyniesie nam przyszłość? - Odparł Tommy, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka – Myślę, że żaden z nas nie ma powodów do chwały. Mam rację?
- Absolutną. Jak zawsze. – Nut, wtulił się w tors blondyna, rozkoszując się ciepłem jego ciała. Oplótł ręce wokół jego ciała i ziewnął przeciągle – Byłeś kiedyś z Jane?
- Co? – Tommy roześmiał się, mierzwiąc włosy nieprzytomnego chłopaka – Szczerze mówiąc nigdy za sobą nie przepadaliśmy. Gdyby nie Adam, to pewnie łączyłaby nas jedynie nienawiść. A czemu pytasz? – Spytał, a uśmiech powoli spłynął z jego twarzy – Mam rozumieć, że…?
- Zakochałem się. – Powiedział rozmarzonym, dziecięcym tonem, czarująco wpatrując się  w drzwi balkonowe – Zaaa… Oj – Jęknął, gdy prawie upadł na chłodną terakotę.
- Chyba czas już spać. Obejmij mnie, wracamy do łóżka.
Chwiejnym krokiem dotarli do wąskiej kozetki, na której dane było Nutowi odpocząć. Nie zdejmując z siebie nawet bluzy padł na łóżko, przytulając się do miękkiej poduszki. Tommy stał nieruchomo, przypatrując się nastolatkowi. Nie spodziewał się, że będą mieli szansę się zobaczyć. Zdał sobie sprawę z tego, że bez pomocy Jane musiałbyś stanąć przed jednym z najtrudniejszych wyborów swojego życia – poszukiwać swojego brata czy wyrwać Adama z rąk gliniarzy i uciec wraz z nim. Westchnął głęboko, podwijając rękawy koszuli. Odwrócił się i zapukał do łazienki.
- Można?
- Jasne, wejdź. – Odparła Jane, odwracając głowę – Młody śpi?
- Można tak powiedzieć. – Rzekł, siadając na krawędzi wanny – Wszystko przemyślałem. Znikniemy.
Brunetka zmrużyła powieki i odwiesiła wilgotny ręcznik – Kto? Ty i Adam?
Blondyn znacząco pokiwał głową – Tak. Kilka lat temu wykupiłem dom na wyspie w okolicach Indonezji. To idealne miejsce na spędzenie reszty życia. Nie chcę już kryć się każdego dnia, nocować w starym samochodzie i popijać konserw wciąż tą samą whisky. Tam będziemy bezpieczni. Chyba potrzebuję stabilizacji w moim życiu.
- A Nut?
- Weźmiemy go ze sobą. – Rzekł z uśmiechem.
- Myślisz, że taki dzieciak zechce spędzić resztę życia na jakimś pierdolonym odludziu? W jego wieku miałam inne zajęcia niż zbieranie bananów czy chuj wie czego.
- Nie spodziewałem się, że go tutaj zastanę. A może ty go przygarniesz? – Zasugerował podnosząc wzrok.
- Odbiło ci? Wyciągnęłam go z niesamowitego syfu, a teraz zamierzasz tak po prostu go porzucić? Tommy, ja naprawdę lubię tego dzieciaka, ale nie mam warunków na zapewnienie mu normalnej codzienności.
- Dobra, dobra, stop… - Tommy złapał się za głowę – Pogadam z nim jutro. Idziemy spać?
Jane pochyliła się nad blondynem, kładąc dłonie na jego szyi. Oparła czoło o jego głowę – Obiecaj mi, że wyciągniemy go z więzienia…
Zacisnął ręce na jej nadgarstkach – Uda się nam. San Diego nas znienawidzi. Tobie też radzę ulotnić się z miasta, z kraju, może nawet z kontynentu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przewrócimy świat do góry nogami… wyobrażasz sobie? Ty i ja? – Z nietrzeźwym uśmiechem zaczął wpatrywać się w oczy brunetki – Przepadniemy, zostawiając za sobą świat, w którym nikt nie będzie chciał żyć.
- Hummingbirds mogą klęknąć na kolana. – Zaśmiała się szyderczo.
- I czynić swoje powinności… - Odparł z ciętym uśmiechem. Przeczesał palcami jej ciemne włosy – Przygotuj się na rewolucję. Zło rozniesie się po całym świecie. To jedyny sposób, bym mógł zająć właściwe miejsce. Jesteś gotowa poświęcić swoje życie?
           - Dla przyjaciół? Zawsze.

7 komentarzy:

  1. Myślałam, że spotkanie Tommiego z Nutem będzie bardziej emocjonujące, a tak wogóle to Jane mogłaby mu dać szansę, bo tak mi do siebie pasują, że szok:) Jak już pewnie mówiłam, to opowiadanie musi się dobrze skończyć:) Ile odcinków jeszcze przewidujesz?

    ~ BlackAngel

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Adam może myśleć, że Tommy go zostawił? Tommy bardzo się zmienił :D
    ~Skylar

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, czuję całą sobą, że zbliżamy się do końca... Twoje opowiadanie, to niezwykły kryminał Adommy. Serio, jestem już uzależniona od twoich opowiadań, chodź z tym to jest ich tylko parka. A przechodząc do opinii o tym odcinku to: na miejscu Adama też bym tak myślała, bo on tyle już przeszedł, że ma prawo myśleć, że Tommy go kolejny raz wystawił, chociaż troszkę nadziei by się przydało. Spotkanie po latach z Nutem mogło by być trochę hmm słodsze? Mogliby sobie powspominać czy coś a między Jane i Nutem mogłoby się coś zadziać. Ogólnie odcinek bardzo fajny - podoba mi się idea "Jane i Tommy przeciwko światu" i niech już prędko uwolnią Adama bo Kris jeszcze może skomplikować sprawę... Także weny życzę i czasu. Mam nadzieję że wstawisz odcinek przed świętami, bo chce ci złożyć życzenia. Ale to za tydzień - pa ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaaaaaaaoooooooooooooooaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ZAJEBISTE <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ajkuajkuajku!!! To było takie świetne! Łał, łał, uszanowanko!
    Biedny Adam, mam nadzieję że jak spotka się z Tommy'm to odzyska pełną świadomość umysłu.
    Nie zgodzę się z przedmówczyniami co do Jane i Nuta, mam juz dość parowania każdego z każdym, jednak nie będę narzekać jeśli za kilka rozdziałów Jane sie skusi. Albo
    złamie młodemu serce, to też ok.
    Ciekawa jestem roli Krisa w tym wszystkim. Pomoże Tommy'emu i przejdzie na stronę ZUA? No nie moge się doczekac!!!
    Weny, weny, weny, czasu, czasu, czasu, wesołych świąt i smacznego makaronu
    ~Czekolaaada

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste!! Ohh, ale strasznie krótkie :)..

    Pozdrawiam xD
    ~ Kushina.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabilas mnie tym :3
    Ale to taka przyjemna śmierć xD
    Aż mnie roznosi teraz, jak pomyślę, że muszę czekać do weekendu. Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam usiąść sobie z kawką rano i poczytać po raz kolejny :D
    Jesteś niesamowita! Weny, weny, weny i czasu ;)

    OdpowiedzUsuń