sobota, 16 marca 2013

Odc. 11: Sądny dzień


Till: Obiecuję już, że nie będę kończyć w takich momentach! :)

AniaGlambert1: Jeśli chodzi o profile to facebook i mail wadera92@autograf.pl :)

Bardzo, bardzo dziękuję wszystkim za nominacje!
Niedługo uzupełnię wasze linki. A teraz zapraszam do odcinka =)

11. Sądny dzień



W uszach grała mu usłyszana kilka dni temu melodia. Soundtrack z jakiejś masowej produkcji, sam już nie pamiętał tytułu. Samochód rozcinał mroźne powietrze, towarzysząca cisza sprawiła, że mógł pogrążyć się w swoich myślach. Zacisnął palce na obręczy kierownicy, po czym wziął głęboki oddech.

Każda decyzja przepisuje scenariusz życia na nowo. Doszukiwał się błędów, które doprowadziły do tego, co właśnie się stało. Zatrudnienie Almy w zakładzie karnym, ambicja zawodowa związana z przyjęciem sprawy Tommy’ego. Być może tutaj należy doszukiwać się destrukcyjnej siły, która wprowadziła chaos do jego spokojnego życia?

Wjechał na podwórko, należące do Krisa oraz jego żony. Zgasił silnik, rozglądając się dookoła. Opuścił samochód, nim zaczął żałować swojego przyjazdu. Wsunął kluczyki od samochodu do tylnej kieszeni spodni, po czym zapukał do drzwi Allena. Żarówka nad wejściem świeciła jasno, skupiając latem chmary ciem, rozświetlając zroszone deszczem pajęczyny. Teraz nagie szło pokrywała cienka warstwa topniejących płatków śniegu.

- Cześć, stary – Przywitał się Kris, stając w drzwiach – Co jest? – Spytał bez zawahania.

Adam kilkukrotnie otworzył usta, nie mogąc zdobyć się na żadne słowo. Kiedy przekroczył próg mieszkania, zwrócił się przodem w kierunku przyjaciela. Niebieskie oczy, choć smutne, nie stawały się wilgotne.

- Alma mnie zdradziła – Rzekł, nie wierząc własnym uszom. Przecież to zaprzeczenie jej charakteru i osobowości.

- Niemożliwe.

- Z Tommym, moim podopiecznym.

Kris zwilżył językiem suche wargi – Jasna cholera… Jak do tego doszło?

- Nie wiem – Adam pokręcił głową – Powiedziała tylko jedno zdanie. Nie byłem w stanie słuchać więcej.

Kris wziął głębszy oddech – Przesłuchujesz morderców i psychopatów z kamiennym wyrazem twarzy, a nie potrafisz znieść słów dotyczących zdrady.

- Dziwisz mi się? – Adam podniósł wzrok.

- Absolutnie nie. Przykro mi – Rzekł, obejmując przyjaciela. Poklepał go po plecach – Połóż się spać, jutro porozmawiamy. Musisz ochłonąć.

Katy musiała usłyszeć chociaż część rozmowy, ponieważ po wejściu do przedpokoju nie zadawała żadnych pytań. Założyła ręce na piersi, uprzednio poprawiając bawełniany szlafrok.

- Przygotuję ci łóżko w sypialni. Zostawię też świeże ręczniki.

***

Sen nadszedł pozornie szybko, lecz nie trwał długo. Adam budził się co kilkanaście, kilkadziesiąt minut. Za każdym razem patrzył na wyświetlacz telefonu, spodziewając się wiadomości od Almy. Zobaczą się jutro o dziesiątej rano, kiedy przyjdą do pracy. Mógł szczerze powiedzieć, że bał się tego spotkania. Od teraz przecież wszystko musiało się zmienić.

Zsunął nogi z łóżka i zawiesił dłoń na karku. Nagie gałęzie drzew kładły cienie na spowite w mroku ściany przestronnego pomieszczenia. Kilka chwilę później opuścił pokój i zszedł schodami na dół. Czuł pod stopami chłód podłogi. Zadrżał.

Wszedł do kuchni, sięgnął po butelkę niegazowanej wody i wziął kilka głębszych łyków. Kątem oka ujrzał w salonie blade światło. Zaciekawiony ruszył w tamtym kierunku. Kiedy przekroczył próg pomieszczenia, zobaczył Krisa siedzącego przy biurku.

- Widzę, że też cierpisz na syndrom pracoholika – Rzekł z łagodnym uśmiechem. Stanął za przyjacielem, przyglądając się fotografiom.

Allen zdjął okulary, po czym westchnął głośno – Nie będziesz zadowolony z tego pomysłu, ale zależy ci na powodzeniu prowadzenia sprawy Tommy’ego. Powinniście wraz z Simonem przesłuchać Almę.

Adam przysiadł na blacie – To nie wchodzi w grę.

- Spójrz -  Kris odsunął na moment wszystkie dokumenty – To manipulator. Złamał kobietę z zasadami. Macie świeży przykład na metody działania. W pewnym sensie zdemaskował się. To świetna lekcja dla was prowadzących jego sprawę.

- Mam wykorzystać własną porażkę do zrozumienia mechanizmów rządzących głową psychopaty?

- Jeśli nie możesz ratować związku, to ratuj swoją pozycję zawodową – Odparł Kris – Przemyśl moje słowa. Możesz wiele zyskać, nie masz już nic do stracenia.

Adam usiadł na kanapie, po czym skrył twarz w dłoniach. Nie mógł jej winić za wszystko. Sam również dał się złapać w pułapkę. Ta siła nie pozwalała mu na wykonanie kroku wstecz.

***

Nieczęsto przesłuchiwał kobiety. Zwykle stawał twarzą w twarz z mężczyznami, którym nikt inny nie dawał rady. Teraz siedzieli tutaj wraz z Simonem, czekając na trzecią osobę.

- Może chcesz zostać z nią sam? – Spytał starszy z dwojga– Rozumiem, że to krępująca sytuacja.

- Krępująca? – Adam spojrzał w kierunku wspólnika – Cały wydział o tym mówi. Spieprzyła moją reputację.

- Spokojnie – Rzekł Simon – Nie ma tutaj twojej winy. Padła ofiarą człowieka, który zna ludzkie zachowania i pragnienia na przestrzał. Dała się wciągnąć w bagno i ukrywała to przed tobą. Nie mogłeś…

- Mogłem – Odparł przez zaciśnięte zęby. Klamka drgnęła; drzwi otworzyły się. Alma powiedziała cicho „dzień dobry” w kierunku Simona, po czym zajęła swoje miejsce.

Adam musiał powstrzymać się od własnych komentarzy. To była praca, a pracy nie można łączyć z życiem prywatnym. Przynajmniej tak sobie powtarzał.

- Opowiedz o swojej znajomości z oskarżonym. Opisz jej przebieg i… - Poczuł, jak głos staje mu w gardle – I o kolejnych wydarzeniach.

Dziewczyna uniosła wzrok i z poczuciem wstydu wpatrywała się w niebieskie tęczówki. Westchnęła cicho.

- Po raz pierwszy zaczepił mnie, gdy roznosiłam posiłki. Zamieniłam z nim kilka słów. Zdarzało się to za każdym razem. Następnie został przydzielony do pomocy w kuchni.

- Jaki miał do ciebie stosunek?

- Przyjacielski – Odparła Alma – Nie robił nic nadzwyczajnego. Rozmawiał w łagodny, szarmancki sposób. Jak ciepły gentleman. Wrażliwy, uczuciowy samotnik, który nie ma swojego miejsca w świecie.

Simon zwrócił się ku Adamowi – Maski, o których mówiłeś?

- Zgadza się. Ma ich setki. Przybiera właściwą w zależności od typu osoby, na jaką trafi. Czy wysyłał ci erotyczne sygnały?

- Nie – Odparła Alma.

- A mi tak – Rzekł w kierunku Simona – Jest niepohamowany, drwi ze mnie, próbuje uwodzić, wzbudzać strach i współczucie. Uprzedzałem, że on nie zna litości. Nie kieruje się empatią.

Alma znowu spuściła wzrok – Kiedy wychodził na spacerniak, wymykałam się do niego. Spotykaliśmy się za głównym budynkiem. Rozmawialiśmy.

- Tylko?

Spuściła wzrok – Tak. Niedawno przyszłam do niego z kolacją. Nie mógł jeść, ręce krwawiły mu od kajdanek. Chciałam mu pomóc. Karmiłam go.

Będę jadł jej z ręki.

Adam zacisnął wargi – Mów dalej.

- Rozmawialiśmy o samotności oraz bliskości. Współczułam mu. Powiedział, że bardzo tęskni za matką, która go zostawiła.

- Przy mnie wyzwał ją od dziwek.

Alma zaszlochała cicho – Chciał się do mnie przytulić… Wtedy… Ja… Pocałowaliśmy się. Wyszeptał, że jestem cudowną kobietą. Skromną, łagodną. Że nie musi się przy mnie bać.

Adam przewrócił oczami – Nie wierzę, że dałaś się na to nabrać…

- Wsunął rękę pod moją spódnicę – Wyszeptała z trudem – Nie chciał mnie dotknąć. Przysunął mnie bliżej siebie i zbliżył się do ucha, obejmując mnie mocno. Powiedział, że jestem taką samą szmatą jak inne, które zdradzają swoich mężczyzn. Kazał mi wyjść – Ostatnie słowa wywołały łzy na jej twarzy. Adam jeszcze mocniej zacisnął wargi, powstrzymując się przed uwolnieniem emocji. Poczuł pod językiem świeży smak krwi. Spojrzał na Simona, który notował szczegóły raportu.

- Czy sprawiał, że czułaś się źle, bądź wywoływał przykre myśli?

- Teraz tak właśnie się dzieje. Zniszczył mój związek. Zniszczył moje życie.

Adam westchnął, przecierając twarz dłońmi.

- Długotrwały proces prowadzący do autodestrukcji. Poznanie osobowości ofiary i manipulowanie nią. To jego taktyka – Rzekł Adam w kierunku Simona – Zgodzisz się ze mną?

- Wszystko na to wskazuje. Tommy nie musi używać siły czy przemocy dla osiągania swoich celów. Wykorzystuje słabe strony poznawanych osób.

- Tommy wybiera jedynie silne charaktery, ludzi inteligentnych, pełnych ambicji. Dlaczego wybrał Almę? – Spytał Lambert.

- To proste – Odparł Simon – On chce się dostać do ciebie. Wykorzystuje twoje otoczenie do dotarcia w samo sedno. Już teraz spróbował cię złamać, odbijając ci kobietę. Jest jak zwierzę, które węszy, bawi się, a dopiero na koniec atakuje. Nie możesz teraz odpuścić. Zobaczymy jak zadziała na niego twoja nieugięta wola walki.

Adam stukał palcami w stół. Spojrzał na Almę, która wpatrywała się w niego oczami pełnymi łez.

- Przepraszam… - Wyszeptała.

Lambert odwrócił wzrok, krzyżując ręce na piersi.

- Zostawię was samych – Rzekł Simon – Skończę raport i spotkamy się jutro. Będę miał kolejne pytania. Do zobaczenia – Dodał, opuszczając pomieszczenie.

- Adam, ja naprawdę nie chciałam…

Brunet pokręcił głową – Nie mów nic więcej. Gdyby cię nie powstrzymał, przespałabyś się z nim. Nie zaprzeczysz, prawda?

- Wrócisz dziś do domu? Martwiłam się. Nie wiedziałam, gdzie jesteś – Powiedziała cicho.

- Szkoda, że nawet nie zadzwoniłaś – Odparł oschle – Wrócę. Potrzebuję czasu.  

- Simon powiedział, że byłam ofiarą.

Adam opuścił powieki – A co miał powiedzieć? Musiał cię pocieszyć. Ale zauważ, że teraz ja jestem ofiarą – Otworzył oczy – I zgadnij, co właśnie czuję. Pustkę. I chyba zawsze ją czułem – Nie wiedział, czy powinien dodać te słowa, jednak w tym momencie już nic nie mogło zabrzmieć gorzej.

- Wróćmy do swoich obowiązków – Rzekł, wstając od stołu. Kierował się w stronę drzwi. Zatrzymał się i odwrócił – Jeszcze jedno. Od jutra przychodzi nowa osoba na twoje miejsce. Zabierz dziś swoje rzeczy i dokumenty.

Opuścił pomieszczenie i wyszedł na korytarz świecący pustkami. Chciał być sam, choć nie mógł sobie na to pozwolić. Sprawa Tommy’ego nadal jest otwarta.

***

Tego dnia w gabinecie Lamberta i Allena panował nadzwyczajny spokój. Prawie nikt nie przeszkadzał w wykonywaniu codziennych obowiązków. Wykłady zostały zawieszone na okres miesiąca z powodu bójki, która stoczyła się na spacerniaku. Więźniowie utracili wiele swoich praw do swobody i teraz prawie całe dnie spędzali w celach.

 - Będę zamawiał obiad do biura. Chcesz coś?

Adam spojrzał w kierunku Krisa – Weź coś wedle uznania. Zjem wszystko.

Allen uśmiechnął się, zmierzając w kierunku szafki z segregatorami – Francuski piesek godzi się na śmieciowe fast foody?

Lambert uniósł kąciki ust, po czym wziął do rąk poszarzałą kopertę.

- List z Chula Vista – Zauważył – Dopełnienie kartoteki Tommy’ego. Jesteś ciekawy?

Kris wzruszył ramionami – Jeśli trafisz na coś ciekawego, daj znać. Choć szczerze przyznam, że nie chciałbym więcej słyszeć o tym człowieku.

Adam wysunął zawarte w kopercie materiały. Były to listy, notatki oraz plik zdjęć. Sięgnął po pierwsze z nich.

Anne Rynsky. Fotografia przedstawiała uśmiechniętą, młodą brunetkę. Jej skóra była blada, oczy duże i wesołe. Nie wyróżniała się od innych dziewczyn, które widywał na zdjęciach. Ominął kolejne, na których jej skóra miała być sina, a oczy ślepo wpatrzone w nieokreślony punkt.

Max Bee. Typowy chłopak z sąsiedztwa. Adam zaczął się doszukiwać wspólnych cech wyglądu między Anne a nim.

- Będziesz chciał większe odbitki? – Spytał Kris – Dzisiaj ciemnia jest zajęta do szesnastej.

- Nie szkodzi, to nie jest pilna sprawa – Odparł Adam, sięgając po kolejne zdjęcie.

Kris szukał właśnie numeru telefonu do wydziału w stanie Maine, kiedy zaczął go niepokoić długi moment ciszy. Odwrócił się, patrząc na pobladłą twarz Adama.

- Niech to szlag…

- Co jest?

Brian Sisley. Brian Sisley został skazany na dwa lata więzienia, jednak za dobre sprawowanie sąd skrócił okres wyroku do czternastu miesięcy. Brian Sisley posługuje się dwoma sfałszowanymi dokumentami tożsamości dla osiągania korzyści materialnych i działania na czarnym rynku. Jest to obecnie jedyna osoba, pozostająca z oskarżonym w kontakcie.

Nadal nie mógł uwierzyć własnym oczom. Brian Sisley miał dostęp do wszystkich tajnych dokumentów. Znał tryb pracy poszczególnych osób, nie zwracał na siebie większej uwagi. Jeszcze wczoraj parzył Krisowi kawę.

„Brian jest jak bóg. Widzi wszystkich i wszystko od niego zależy. Kiedyś zrozumiesz” Wspomniał słowa Tommy’ego.

- Adam, co jest? – Kris stał się wyraźnie zaniepokojony.

Brunet podniósł wzrok – Ronnie. Ronnie to Brian Sisley.

- Pieprzysz – Mruknął mężczyzna, podchodząc do biurka. Sięgnął po zdjęcie, które bez wątpienia przedstawiało chłopaka, z którym od kilku tygodni współpracowali.

- Jasna cholera – Syknął Adam – Chodź! – Zawołał, opuszczając gabinet.

- Nie, nie mów, że o tym myślisz… – Wymamrotał Kris, idąc ramię w ramię z Adamem w kierunku celi Tommy’ego.

- To nie jest możliwe – Rzekł Lambert – Nie mogliśmy dopuścić do takiego błędu.  

Po drodze minęli Almę, na którą nawet nie zwrócili uwagi.

- Tommy miał na dziś wyznaczone zadania, czy powinien być u siebie? – Spytał Kris.

- Miał pomóc w kuchni. Dyżur do dwunastej. Mamy trzynastą czterdzieści.

Stanęli przed drzwiami należącymi do celi Ratliffa. Adam wsunął klucz, który nie chciał się przekręcić. To oznaczało jedno. Pociągnął za klamkę, modląc się w duchu, by jego przypuszczenia okazały się błędne.

Cela była pusta.

Zacisnął dłonie w pięści, po czym uderzył w metalową powłokę – Szlag! Kto był odpowiedzialny za dopuszczenie Ronniego do pracy w tym miejscu?! – Krzyknął, skupiając na sobie uwagę – Kto pozwolił mu tutaj przebywać, nie sprawdzając wszystkich pieprzonych dokumentów?!

Simon wychylił się ze swojego gabinetu – Stary, co się dzieje?

Adam ściskając w dłoni fotografię podszedł do mężczyzny. Przedstawił mu zdjęcie.

- Rozumiesz? Mam wrażenie, że Ronnie, a właściwie Brian przechwycił część listu zawierającą fotografie. Dopiero, gdy pojawił się właściwy moment i zdołali stąd spieprzyć, podrzucił nam te zdjęcia.

- Sam kazałem mu zająć się tymi dokumentami – Odparł Simon – Jasna cholera. Dzwoń do Chula Vista i zgłoś im tę sprawę. Ja ogłoszę alarm.

Adam czuł drżenie swoich rąk.

- Spieprzyliśmy najważniejsze zadanie. Już po nas.

- Jeszcze nie wszystko stracone. Wysyłam chłopaków na poszukiwania. Nie mogli uciec daleko.

Adam szybkim krokiem ruszył w kierunku parkingu. Spojrzał na Almę, która próbowała go zaczepić.

- Nie wracaj sama do domu. On może wiedzieć o nas wszystko. Przez kilka tygodni jak naiwne kundle podrzucaliśmy gówniarzowi pod nos wszystkie dane, którymi mogą teraz obracać.

- Adam, wybaczysz mi?

Spojrzał na nią ostatni raz. Nie zdobył się na żadne słowo. Kiedy został zawołany przez Simona i policjantów, przyspieszył kroku, nie odwracając się za siebie. Teraz miał na głowie większy problem.

4 komentarze:

  1. Podstępne, Tommy jest naprawdę dobry.
    Choć był wspomniany w tym odcinku wiele razy, jednak brakowało mi tu jego osoby i tego charakteru, który zawsze utrzymuje klimat...mroczny, chaotyczny.
    Ciekawa jestem co będzie dalej, życzę weny :)
    PS. Kilka chwilę później puścił pokój i zszedł schodami na dół. - Zauważyłam błąd (przynajmniej tak sądzę xD) To tak jakbyś chciała poprawić.
    Pozdrawiam:)
    Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
  2. Alma nareszcie została zwolniona - HURRAA! Czekałam tylko na ten moment! I błagam - niech Adam jej nie wybacza, bo znowu się wszystko skomplikuje... Tommy zwiał z więzienia dzięki Ronniemu - zaskakujesz, dziewczyno, zaskakujesz. Ronnie to Brian - już na początku coś mi ten chłopak nie pasował. Doskonale łączysz wypowiedzi Tommy'ego z późniejszymi wydarzeniami. Wydaje się, jakby Tommy od początku to wszystko planował, na co wskazuje także to, co robił Ronnie na wykładzie za plecami Adama, a mianowicie tak jakby porozumiewał się z Tommy'm. Przewiduję, że Adam teraz będzie nieźle wkurzony :) A co dopiero, jak już znajdą naszego uciekiniera :0. Zawrotna akcja, co mi się niezwykle podoba w twoich opowiadaniach - w końcu się coś dzieje! Kiedy Adam się zorientował, co się dzieje z Tommy'm, to serce mi waliło jak młotem. Nareszcie trochę elementów z tej układanki zostało ułożonych. Moje ostateczne wnioski: zaskoczyłaś, podniosłaś ciśnienie, był skok adrenaliny, w mojej głowie chaos, a jak znam życie, to przez cały tydzień będę sobie wymyślać dalszy ciąg "Klatki..." -> czyli jak najbardziej odcinek pozytywny, oby tak dalej. Pozdrawiam, dziękuję za odp i życzę weny oczywiście ~AniaGlambert1

    OdpowiedzUsuń
  3. Łohoho . Ładnie się porobiło. Podpisze się po części do komentarza po wyżej , AniGlambert1. Ale dodam od siebie że, jestem ciekawa co się stanie z Tommym jak Adam go znajdzie, będzie miał izolatkę.. lub może gorzej. I jeszcze do tego zdałam sobie sprawę że "Ronnie" wtedy wysyłał Tommy'emu te erotyczne sygnały .. bo to był Brian ! Jejuśku po porostu łączysz wszystko w całość. Już nie mogę się doczekać następnego, mam nadzieje że znajdą już uciekiniera, bo jak było napisane wyżej (komentarz Eweliny) Brakowało tej charakterystycznej osoby Tommy'ego, jednak to moja ulubiona postać i bez niej odcinek to nie to samo, no ale mam nadzieje że w następnym zaspokoisz moja potrzebę Tommy'ego ;) I dziękuję że nie zakończyłaś w takim momencie, choć i tak podkręciłaś temperaturę i jakbym mogła to bym chciała usłyszeć całą historię od ciebie na raz XD Bo nie lubię nie wiedzieć co się dzieje a ty coś takiego robisz :< No ale napięcie - ważna rzecz, czy chce czy nie muszę przeżyć. Czekam i zapraszam an mojego pierwszego bloga pisanego z przyjaciółką (proszę o komenty i krytykę, to motywuje i przynajmniej nie popełniam tych samych błędów jeszcze raz :) ) Życzę weny ! ;3

    http://which-from-them.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest 11;11 jak zaczynam pisać, wooho <3
    A więc : "(...)przyspieszył kroku, nie odwracając się za siebie. Teraz miał na głowie większy problem."
    To nie może się dobrze potoczyć,nie może :D
    Jestem zakochana w tym skurwielu Ratliffie. No jak on mógł spieprzyć,przecież ma świadomość,ze i tak Go kiedyś dopadną ;)
    A może tego właśnie chce..
    Musze poczekać,aby się przekonać ;)




    ~GlamMonster

    OdpowiedzUsuń