sobota, 2 marca 2013

Odc. 9: Moja zdobycz



Ania Glambert 1: Wyjaśnienie odnośnie tytułu na pewno się pojawi. A co do dodawania odcinków – możesz być pewna, że nie zawieszę tego opowiadania. Dzielnie przebrnęliśmy przez prawie 80 odcinków Gołębia, tym razem również damy radę! :) Po prostu są tygodnie, kiedy mam dużo pracy, albo niewystarczająco dużo weny, by stworzyć dobry odcinek. 

Bardzo dziękuję za komentarze! Miło Was witać co tydzień :) Zapraszam do odcinka.

9. Moja zdobycz

- Tommy – Adam pochylił się ku blondynowi – Będziesz ze mną współpracował?
Brązowe oczy wyrażały zainteresowanie – Dobrze. Pójdę ci na rękę.
Brunet westchnął pod nosem – Przeczytam ci moje wnioski i sprawozdanie. Potwierdzisz fakty, zaprzeczysz fałszom.
Sięgnął po kartkę, którą uzupełnił nad ranem.

Tommy Joe Ratliff (Chula Vista – San Diego); pod opieką Simona G., Adama L.
Przypadek psychopatii charyzmatycznej. Osobowość człowieka, który nakłania innych do czynienia złego; rujnuje ich stan psychiczny oraz zdrowotny. Nie potrafi kochać, odczuwać empatii ani współczucia. Satysfakcję i poczucie własnej wartości budowane jest poprzez prezentację swojej fałszywej tożsamości innym ludziom z otoczenia.
Oskarżony rujnuje życie osobiste napotkanych mu osób, wiążąc ich względem siebie w emocjonalny sposób. Prezentuje im fałszywy obraz swojej osobowości.
Silny psychicznie charakter człowieka o nierozwiniętym poczuciu własnej wartości. Wykorzystuje innych do realizacji własnych celów, które są bezpodstawne.
Oskarżony często nawiązuje kontakty seksualne z napotkanymi ofiarami zarówno z kobietami jak i z mężczyznami. Nie odnotowano przypadku, w którym wymusiłby współżycie. Nie popełnił również zbrodni, za którą może być skazany.

- Nazwałeś mnie psychopatą – Rzekł Tommy – Zacznijmy od tego. Jestem całkowicie zdrowy. I nie sypiam z przypadkowymi osobami – Gdy wypowiadał te słowa, jego oczy nie mrugnęły ani razu.
- Och… - Uśmiechnął się Adam – No tak, lekarze nie potrafią zdefiniować Twojego stanu.
- Lubisz trudne przypadki? – Tommy sugestywnie uniósł jedną brew.
Ciszę przerywały jedynie ich ciche oddechy oraz dźwięk przygasającej co kilka chwil żarówki.
- Szalenie – Odparł Adam, łagodnie rozchylając wargi. Wmawiał sobie, że to tylko gra, choć tak naprawdę jego ciało odmawiało współpracy z rozumem.
- Chcesz się mną zająć? Zależy ci na tym… - Tommy wstał, opierając dłonie o stół. Adam ujrzał część torsu, skrywanego pod niedopiętą koszulą. Blondyn oparł kolano o krawędź blatu, po czym jedną nogą odbił się od podłogi.
- Nie wchodź na stół – Rzekł oschle Adam.
- Może mam się znaleźć pod nim?
Fala gorąca znów uderzyła w podbrzusze. Powieki częściowo przysłoniły zamglone oczy. Widział tylko niebezpieczne zwierzę łaszące się do jego stóp.
- Adam, nie daj się prosić… - Zamruczał chłopak, przyprawiając bruneta o dreszcze. Ułożył dłonie na jego ramionach, sprawiając, że krótki łańcuch łączący jego nadgarstki oplótł szyję Lamberta. Uśmiechnął się łagodnie przesuwając palce na kark; ucisk stawał się coraz mocniejszy. Grube drewno niebezpiecznie skrzypnęło pod naporem ciała.
Adam wpatrywał się ze spokojem w brązowe oczy. Wiedział, że chłopak nie zrobi mu krzywdy. Był zbyt cennym narzędziem, by mógł zginąć bez powodu.
- Nie boisz się? – Ratliff uniósł brwi – Wiesz, że jestem zdolny do wszystkiego.
- Nie mam kogo się bać – Lambert złapał nadgarstki chłopaka, odsuwając go od siebie – Znowu uciekasz od rozmowy. Obiecałeś mi współpracę. Usiądź i odpowiadaj na moje pytania.
Tommy uklęknął na stole tuż przed twarzą Adama.
- Nie jestem groźny. Ludzie sami się do mnie zbliżają na niebezpieczną odległość. To moje przekleństwo, że lubię oglądać upadek – Powiedział cicho, przygryzając wargę – Mogę jedynie sugestywnie się uśmiechnąć, by nagle zmieniali punkt widzenia. To nie zależy ode mnie.
- Kłamiesz – Warknął Adam – Jesteś manipulatorem. Co chwilę możesz stawać się zupełnie innym człowiekiem i ludzie uwierzą w każdą twoją tożsamość, bo jesteś kameleonem.
Tommy uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Wpatrywał się w niebieskie oczy, chłonąc pewność siebie tkwiącą w dużych źrenicach.
- Chciałbym umieć kochać – Powiedział cicho – I to jedyna prawda, za którą nie stoi nawet blady cień kłamstwa.
Adam poczuł ukłucie w sercu. Zalewającą go falę współczucia. Sam już nie wiedział, w co powinien wierzyć.
***
Zegarek stojący na biurku wskazywał godzinę szesnastą. Kris założył kurtkę i sięgnął po swój telefon.
- Wiem, że to niewiarygodne, ale dziś nie biorę nadgodzin – Rzekł, uśmiechając się szeroko – Zamówiłem romantyczną kolację u Stinsonów.
Lambert spojrzał w kierunku przyjaciela – Tam, gdzie za byle gówno płacisz dwadzieścia dolców?
- Za mało czasu poświęcam swojej kobiecie. Ty pracujesz wspólnie z Almą, więc to inna sprawa. Widzicie się bez przerwy.
- Zawodowo nie mam z nią nic wspólnego – Odparł oschle Lambert, wypełniając dokumenty.
- Nie poznaję cię – Rzekł Kris, przysiadając na biurku – Jeśli chcesz porozmawiać, zawsze możesz się do mnie odezwać.
- Dzięki, ale chyba sam muszę to przetrawić – Mruknął Adam, spoglądając w kierunku przyjaciela – Idź już. Dam sobie radę.
Brunet kiwnął głową, po czym opuścił gabinet. Po chwili drzwi skrzypnęły ponownie. Stanęła w nich drobna kobieta.
- Skończyłam swoją zmianę – Rzekła Alma, podchodząc do biurka Adama. Założyła ręce na swoje szczupłe biodra, po czym wzięła głębszy oddech – Wracamy do domu?
- Nie mogę – Lambert na moment podniósł wzrok – Mam jeszcze dużo pracy.
- Nie uważasz, że przeżywamy trochę za mało szaleństwa? – Spytała, siadając w fotelu Krisa – Inni wychodzą do kina, do barów, spotykają się ze znajomymi, a my? Tylko praca, którą przynosisz nawet do domu.
Adam pokręcił głową i westchnął pod nosem – Staram się zapewnić ci wszystko, czego potrzebujesz.
-Jesteś nieobecny. Zimny – Dodała – Nie zbliżasz się do mnie, zachowujesz dystans. Bądź szczery… Masz kogoś?
Zimny pot zrosił jego plecy. Podniósł głowę – Żartujesz?
- Widzę z kim pracujesz. Same piękne, młode kobiety. Wykształcone, ciekawe świata. Pewnie chciałbyś…
- Alma! – Uderzył pięścią w stół, czując jak w jego żyłach przyspiesza puls – Nie zrobiłbym tego! Ten pocałunek nie miał miejsca, towarzyszące podniecenie w każdym momencie również się nie liczy Nigdy bym cię nie skrzywdził! Kłamiesz Nie wierzysz mi? To jakaś paranoja, pociąga mnie mężczyzna…
- Powinieneś uczyć się od tych… od tych… popaprańców, z którymi pracujesz! – Krzyknęła, cofając się na krok – Zwykły morderca jest w stanie okazać mi więcej sympatii niż ty!
Patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Słucham? Z kim ty rozmawiałaś? – Spytał z przerażeniem. Jeszcze bardziej bał się usłyszeć odpowiedzi. W uszach grały mu wciąż te same słowa „wiesz, że jestem zdolny do wszystkiego”.
- To żadna tajemnica.


Alma niosła ostatnią tacę pod wskazany numer celi. Pięć dwa siedem. Uchyliła szczelinę w drzwiach, po czym zapukała dwukrotnie, mówiąc przy tym cicho „obiad!”.
- Alma? – Usłyszała zza drzwi męski, łagodny głos wypowiadający jej imię.
- Skąd wiesz jak się nazywam? – Spytała, nie wykonując żadnego ruchu.
- Od dawna nie mogłem się doczekać twojej obecności. To fascynujące, że tak krucha istota ma siłę stawiać czoła grupie mężczyzn, którzy są potworami. Powinnaś na siebie uważać.
Milczała, przypatrując się drzwiom. Odsłoniła wąską zaślepkę; drgnęła, gdy ujrzała parę szeroko otwartych, brązowych oczu. Nie wiedziała do kogo należą. Nie wiedziała, że mają moc zaklinania.
Przypomniała sobie kilka reguł rządzących tutejszym miejscem. Znała podstępne sztuczki więźniów. Trafiła na nieschematyczny przypadek. Poczuła ulgę i natychmiast pomyślała „on jest inny”.
- Uważam, że Adam to wspaniały człowiek, pomimo że tkwię tutaj przez serię błędów, które popełnił w mojej ocenie. Duszę się w tej klatce.

Adam przygryzł wargi na tyle mocno, że poczuł metaliczny posmak krwi na języku.
- Nie wolno ci z nim rozmawiać. To najtrudniejszy przypadek tego miejsca. Nie zbliżaj się do tego człowieka, rozumiesz? – Wstał ze swojego miejsca.
- Wydajesz pochopne opinie.
- Nie podważaj moich kompetencji! – Krzyknął – Błagam, powiedz, że nie wierzysz w to, co on mówi. Obiecaj, że będziesz omijać go szerokim łukiem.
Alma nie mówiła Adamowi o wszystkim, co wydarzyło się w murach tego budynku.

Stała w kuchni, zmywając naczynia. Jej oczy powiodły w kierunku spacerniaka, gdzie znajdowała się liczna grupa więźniów. Kiedy dostrzegła samotnika, kroczącego po drodze tuż za murami budynku, nie miała wątpliwości, że to ten człowiek, z którym rozmawiała kilka dni wcześniej. Dostrzegł ją i zwolnił kroku. Dzieliło ich kilka metrów i gruby mur z rzędem dużych okien. Alma odwróciła wzrok, wracając do powierzonego jej zadania. Ciążyła nad nią jednak pewna pokusa… czarne źrenice wyjrzały ponownie przez szklaną taflę. Jego już nie było.

- Ty nie masz serca… - Rzekła, cofając się do drzwi – Nie widzisz, jak bardzo samotny jest ten człowiek? Jak bardzo cierpi z tego powodu?
Adam roześmiał się – Znasz jedną z tysiąca jego masek. Zaufaj mi. Nie rozmawiaj ani z nim, ani z nikim innym.

Drobne, kobiece dłonie formowały ciasto. Alma otarła przedramieniem czoło, po czym westchnęła płytko. Usłyszała lekko stawiane kroki za swoimi plecami.
- Mam pomóc w kuchni. Przydam się do czegoś? – Spytał Tommy, powoli zbliżając się do Almy. Odwróciła głowę, uśmiechając się przy tym łagodnie.
- A czym chcesz się zająć? – Spytała, wpatrując się w brązowe oczy.
- Odpocznij. Popracuję za ciebie – Rzekł, uśmiechając się jeszcze szerzej niż przed chwilą. Zbliżył się do stołu, po czym złapał w dłoń rękojeść noża. Zaczął kroić kolejne kawałki mięsa, czekającego na przygotowanie. Każdy jego ruch był płynny i ostrożny.
- Znasz się na gotowaniu? – Spytała, okazując swoje zainteresowanie.
- Kilka lat temu próbowałem swoich sił – Rzekł, puszczając jej perskie oko  – Możesz podać mi przyprawy? Są w górnej szafce.
Bez wahania podeszła do niskiego stołka. Postawiła na nim stopę, po czym odbiła się od podłogi. Nim zdołała się wychylić, krzyknęła. Straciła równowagę, lecz nie upadła na ziemię. Poczuła jedynie silne uderzenie pleców o krawędź stołu. Znajdowała się przy blacie, a ciała przywierały do siebie tak mocno, że czuła nierówne tempo bicia ich serc. Jej – przyspieszonego i nieregularnego, jego – spokojnego i opanowanego.
- Nic ci się nie stało? – Spytał z wymuszoną troską. Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła.
Pożerał ją wzrokiem i czuła to tak wyraźnie, jak nigdy przedtem. Czuła emocjonujący dreszcz podniecenia, kłócący się z jej moralnością.
- Wszystko w po… - Zawahała się na moment – W porządku.
- Adam to prawdziwy szczęściarz… Dziwi mnie tylko, że pozwolił tak delikatnej kobiecie tkwić w tym miejscu. Że nie jest w stanie dać jej poczucia bezpieczeństwa…
Czuła drżenie swoich kolan aż do momentu, gdy Tommy cofnął się na krok.
- Wiele pracy przed nami – Rzekł – Wróćmy do naszych obowiązków.

- Wiesz co… - Szepnęła cicho – Siedź tutaj i gnij w tej cuchnącej norze. Wracam do domu – Rzuciła, opuszczając gabinet.
Adam uderzył pięścią w stół i wplótł palce w swoje włosy. Nienawiść wypełniała całą jego głowę. Rozgorączkowane ciało dygotało konwulsyjnie.
Wyszedł z pomieszczenia i skierował się do celi numer pięć dwa siedem. Posiadał do niej klucz. Ciężkie kroki dudniły w głębi korytarza. Dwa ruchy w prawo; drzwi uchyliły się. Przekroczył próg pokoju, łapiąc Tommy’ego za koszulę. Przybił go do ściany tak mocno, że blondyn na moment stracił oddech.
- Spróbuj ją tknąć. Spróbuj tylko podejść, a zniszczę cię – Wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Nie o nią mi chodzi – Wycedził chłopak.
- Więc o kogo? – Warknął brunet.
Szczupłe ciało natarło na to silniejsze. Chude ręce zacisnęły swe palce na masywnych nadgarstkach bruneta. Język gwałtownie rozdzielił suche wargi i sięgnął podniebienia. Zęby łapczywie wgryzały się w miękkie, spragnione pocałunków usta.
Uchylone drzwi, wartujący strażnicy, zatęchły zapach wilgotnych murów; nic w tym momencie się nie liczyło. Plecy blondyna uderzyły w metalową konstrukcję piętrowego łóżka. Po chwili ciało zostało bezwładnie rzucone na cienki, twardy materac. Każdy bodziec docierał do ich nietrzeźwych umysłów jak przez mgłę.
- Jesteś najgorszym sukinsynem, jakiego znam – Syknął Adam, brutalnie wkładając dłoń pod sztywny materiał koszuli. Nie mógł oddać tego trofeum nikomu innemu, a zwłaszcza swojej kobiecie. Należysz do mnie.
Tommy tracił oddech pod naciskiem cięższego ciała. Jego oczy zaszkliły się, a wargi drżały nieznacznie. Widział jedynie parę błękitnych oczu, które przeszywały go na wskroś. Dłoń przez chwilę badała fakturę miękkiego brzucha.
- Wiesz, że to zabronione? – Szepnął Ratliff, zakładając ręce na kark Adama. Lambert poczuł zimny łańcuch na swojej skórze.
- Wiem.
- Wiesz, jak przykre mogą być konsekwencje?
- Nie potrafię zwolnić… - Odparł Adam, zbliżając swoje rozpalone wargi do szyi chłopaka. Zaczął ją muskać, następnie badać wilgotnym językiem. Czuł pod nim silnie pulsujące tętno. Po chwili blondyn poczuł gorący oddech na swoich wargach. Łagodnie je rozchylił, pozwalając na jeszcze głębszy pocałunek. Ich plany względem siebie były zupełnie inne. Teraz mieli świadomość, że nie są sobie obojętni.
- Idą strażnicy – Syknął Ratliff.
Adam, choć nie słyszał najmniejszego szmeru, wstał z łóżka i cofnął się na kilka kroków. Dopiero po kilku sekundach odgłos stawianych kroków dotarł do jego uszu. Jeszcze raz spojrzał w kierunku Tommy’ego.
- Do zobaczenia? - Szepnął Ratliff tuż przed tym, gdy para służbistów przekroczyła próg pomieszczenia.
- Wszystko w porządku, panie Lambert? – Spytał jeden z nich.
Czarnowłosy nieznacznie kiwnął głową.
- Dajcie mu odpocząć, a jeśli zechce wyprowadźcie go na dwór – Rzekł, powoli opuszczając pomieszczenie. Przetarł twarz dłońmi, po czym wziął głębszy oddech. Dopiero teraz zaczął rozumieć, dlaczego zakazany owoc smakuje najlepiej.

8 komentarzy:

  1. Świetny odcinek!
    Nie mogę rozgryźć Tommy'ego, jest fantastycznym manipulatorem i choć naprawdę chciałabym uwierzyć mu, że chciałby umieć kochać, będzie z tym ciężko. wydaje się być nastawiony jedynie na zaspokajanie swoich potrzeb i zachcianek. zresztą, cały czas szukam odpowiednich słów na opisanie go. "łaszące się niebezpieczne zwierzę" może być jednymi z tych nielicznych odpowiednich.
    nie wiem dlaczego, ale dopiero w tym odcinku widać (przynajmniej dla mnie) jak bardzo Alma jest zdominowana przez Adama (choć fajnie, że na koniec się postawiła i wyszła). Dopiero teraz widać, jak bardzo do siebie nie pasują, pod względem temperamentów i charakterów.
    jestem zachwycona motywem Tommy'ego i Almy. zachowywał się przy niej zupełnie inaczej i to pokazuje jak bardzo umie się zmieniać aby dostać to, czgo chce - zwłaszcza że Alma była (ciągle będzie?) jedynie półśrodkiem.
    ostatnia scena - o chryste...
    "- Wiesz, jak przykre mogą być konsekwencje?
    - Nie potrafię zwolnić… "
    I'm done. nie umiem tego skomentować, ta scena była tak niesamowicie gorąca!
    podobało mi się, że Tommy - jak chyba większość stałych lokatorów takich miejsc - jest na tyle doświadczony z całą więzienną otoczką, że słyszy strażników zanim usłyszą ich inni. takie smaczki, o których pamiętasz bardzo mnie uszczęśliwiają :3
    pozdrawiam, życzę dużo weny!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Może zacznę od początku :) Na Twój blog z Piaskowym Gołębiem trafiłam przez przypadek, jednak kiedy już weszłam, to do tej pory mam trudności z wyjściem :) Paring Adommy stoi aktualnie na jednym z najwyższych miejsc, a Piaskowy jest genialny! Doskonale potrafiłaś opisać sceny, emocje, nie tracąc doskonałego stylu językowego. A kiedy tylko dowiedziałam się, że wystartowałaś z nowym opowiadaniem, nie mogłam się go doczekać. Muszę przyznać, że nieco się zdziwiłam, kiedy przeczytałam pierwsze rozdziały. Przeniesienie akcji i zmiana stylu życia bohaterów na początku nie przypadła mi do gustu, ale postanowiłam dać sobie jeszcze trochę czasu. I nie żałuje! Ten rozdział czytałam z tak wielkim napięciem! Łał ... ^.^ Muszę odetchnąć! Relacja Tommy'iego i Adama jest rewelacyjna- pełna tajemniczości, napięcia i pożądania. A pocałunek w tym rozdziale był zabójczy! Kurczę, aż nie mogę się doczekać rozwoju akcji! I poproszę więcej pocałunków! :) To chyba, na tyle w tej chwili. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. To było niesamowite ! Ah.. czekałam na taki zwrot akcji na samym początku. Już myślałam że Adam wyjdze z tej celi i zostawi Tommiego. A to zdanie " Teraz mieli świadomość , że nie są sobie obojętni. " cudowne. Nie mogę się doczekać następnego spotkania, bo w końcu Tommy powiedział "Do zobaczenia" Nie trać weny Marona i mam nadzieje że dobijesz do końca bez większysz przeszkód :) <3

    ~Till

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym komentarzem całą sobą, jest napisany dokładnie jak ja bym go napisała :)
      Tommy, manipulatorze <3
      Zakochałam się w tej postaci, podobnie jak Adam mam słabość do trudnych przypadków.
      Weny Maronko <3




      ~GlamMonster.

      Usuń
  4. Odcinek jak zwykle wspaniały. W każdym odcinku znajduję moje ulubione fragmenty i do nich wracam, ale w tym jest ich tak dużo, że czytam prawie cały odcinek wracając do niego! Rozmowy Tommy'ego i Adama pozwalają mi rozgryźć Toma - to niesamowita postać. Co do Almy: jej uległy charakter jest coraz bardziej wyraźny, a fakt, że się (po raz pierwszy chyba) postawiła Adamowi, dodatkowo potęgują przepaść między nimi, co ogromnie mnie cieszy (oni są w ogóle małżeństwem, czy tylko parą?). Ach, no i te pikantne sceny głównych bohaterów - nie mogę wyrazić słowami, jak bardzo podobają mi się twoje opisy, zwłaszcza "krótki łańcuch łączący jego nadgarstki oplótł szyję Lamberta. Uśmiechnął się łagodnie przesuwając palce na kark; ucisk stawał się coraz mocniejszy." - jak sobie to wyobrażę, to mnie ciarki przechodzą! Czekam podekscytowana i zniecierpliwiona na kolejną część "Klatki..." (i dzięki za odp) ~AniaGlambert1 PS: chyba za długie dodaję te komenty, nie? Ale trudno wyrazić wszystko jednym słowem... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tommy jest niezły, naprawdę. genialnie go wykreowałaś, przedstawiłaś.
    Ratliff poluje na Adama. chce, by stał się jego kolejną ofiarą, chce uzależnić go od siebie, i chyba się udaje. niezwykłe, jak może zmieniać swoje zachowanie. Alma jest tylko pionkiem.
    ciekawe, jak wszystko dalej się potoczy. nie wiem, czego się spodziewać.

    nie utop się w kałuży i nie pozwól, by słońce Cię
    oślepiło.
    nie pozdrawiam,
    Laurel

    OdpowiedzUsuń
  6. Powyższe komentarze zawierają już wszystko co sama mogłabym napisać.
    Ktoś wspomniał, że Adam jest kolejną ofiarą Tommy'ego. Może na razie tak jest, może teraz Ratliff chce go wykorzystać, tak jak robił to z innymi (jeśli właśnie to robił z innymi). Jednak ich historia wydaje się mieć inny koniec, może na końcu to właśnie osoba, która miała stać się ofiarą, okaże się osobą, która w jego życiu będzie zajmowała najważniejsze miejsce i nauczy go wszystkiego, czego do tej pory nie zna. Miłości.
    Może...
    A może wymyślisz inny koniec :).
    W każdym bądź razie obydwie postacie dobrze ze sobą współgrają, choć czasami ma się wrażenie, że ich charaktery są zbyt silne, aby mogli przebywać razem.
    Adam jest osobą bardzo dominującą, dążącą do perfekcji i ambitną. Chcę wiedzieć wszystko i jak najszybciej uporać się z każdym problemem, ale jednak da się zauważyć, że nie każdy problem da się łatwo rozwiązać. Tommy natomiast jest manipulatorem i to nie byle jakim. Potrafi sobie wszystko dokładnie zaplanować, jest bardzo inteligentny, a jego zmysły są mocno rozwinięte. Ma wyczucie, wie co powiedzieć, jak się zachować, czyta z ludzi jak z otwartych ksiąg.
    Fragment :
    Jego oczy zaszkliły się, a wargi drżały nieznacznie. - Odniosłam wrażenie, że Tommy poczuł coś więcej, że w tym momencie nie był zimną osobą, jak ma zwyczaj bywać. W tym fragmencie dla mnie ukazały się jego uczucia, które skrywa gdzieś bardzo głęboko w sobie. Może kiedyś pozwoli im się ukazać w większym stopniu.
    Ogólnie cała ostatnia scena była...gorąca :P
    To tyle odnośnie tego odcinka, wspomnę jeszcze, że bardzo mi się podobał, ale to prawie jak każdy.:)
    Życzę dużo weny i czasu na pisanie.
    Pozdrawiam.
    Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
  7. Marona ten odcinek przekonał mnie w pełni o mistrzostwie twojego pisania. Postać Tommy'ego jest oszałamiająca, tajemnicza ale i niezwykle magnetyczna.Trudno wyczuć kiedy mówi prawdę a kiedy kłamie.'' Chciałbym umieć kochać – Powiedział cicho – I to jedyna prawda, za którą nie stoi nawet blady cień kłamstwa''.Po ty,m zdaniu przeszedł mnie dreszcz. Tommy zastawia pułapkę na Adama, jakby czytał w jego myślach, wyprzedza go zawsze o krok. Nawet to co robi z Almą jest wkalkulowane w jego plan. Może z początku chłodny i zimny...ale teraz pełen emocji. ''Teraz mieli świadomość, że nie są sobie obojętni''. Kocham ten erotyczny, magnetyczny klimat tego opowiadania. To opowiadanie jest cudowne. Czekam na kolejny odcinek. Pisz, pisz!!!
    Ps. Pozostawię linka do mojego Adommy www.kreatywnosc-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń