niedziela, 5 maja 2013

Odc. 18: Hummingbirds



Ta majówka trwała zdecydowanie za krótko ;) Podzielacie moje zdanie?

Till, mam konto na twitterze, ale od dłuższego czasu używam go tylko do informowania o nowych odcinkach :) https://twitter.com/Marrrona



18. Hummingbirds

Samochód zatrzymał się na podwórzu. Chwilę później Adam przekroczył próg domu. Tommy spojrzał na zegarek. Zerwał się z fotela i podszedł do bruneta.
- Żadnych komplikacji?
- Żadnych – Odparł Adam, jednak Tommy nadal utrzymywał na nim swój wzrok – No co?
Ratliff spojrzał w niebieskie oczy.
- W jaki sposób go powstrzymałeś?
Lambert zmrużył powieki – A jakie ma to znaczenie? Mam nadzieję, że wykonałeś swoje zadanie.
- Przespałeś się z nim?
Adam roześmiał się – A co, może jesteś zazdrosny? – Spytał z uśmiechem.
Tommy zacisnął wargi ze skrywanej w głębi niego wściekłości.
- Nie mam powodów do zazdrości, bo nigdy nie będzie łączyło nas nic więcej niż współpraca.
- Wszystko wiesz najlepiej, gówniarzu. Muszę dotykać tego popaprańca, byś zrobił coś, o czym powiedzieć nie chcesz! – Wykrzyczał Adam, uderzając otwartą dłonią w tors blondyna – Jesteś niezdolny do jakichkolwiek uczuć i uważasz to za swoją przewagę? Tylko niezrównoważeni psychicznie nie znają sympatii ani miłości, więc nigdy więcej nie wmawiaj mi, że jesteś normalny. Jesteś jednym z przypadków, które powinienem leczyć do końca swoich dni!
Tommy wpatrywał się w błękit oczu, nie mogąc zdobyć się na żadne słowo.
- Dokąd to wszystko zmierza? – Adam rozłożył ręce – Gdzie się kończy ta cała popieprzona historia?
- Pomożesz mi w wykonaniu jednego zadania. Wtedy możesz pójść własną drogą – Rzekł oschle – Dziś w nocy wyjeżdżamy. Nie pakuj się, weź jedynie broń. Ani słowa Brianowi.
- Stop – Zaczął Adam – W piwnicy jest chłopak. Nie możemy go tam zostawić.
Ratliff spojrzał w kierunku bruneta – Jadę załatwiać swoje sprawy. Nie będę niańczył gówniarza, który wsadzał wszędzie, gdzie się da.
- Gdyby Brian wiedział, jak o nim mów…
- Zamknij się – Warknął blondyn – Przestań być złośliwy jak przedszkolak.
- Czemu ja mam się ciebie bać, co? – Spytał Adam – Zastrzelisz mnie? Nie, bo widzisz we mnie dobrą inwestycję w swoje plany. Postrzelisz? Też nie, bo jakakolwiek interwencja lekarzy zdemaskuje nas wszystkich.
- Doceń fakt, że traktuję cię na równi ze mną.
- Dziękuję. Wiele to dla mnie znaczy – Prychnął Adam, po czym skierował się w stronę schodów. Po chwili usłyszał skrzypnięcie drzwi. Odwrócił się.
- Proszę. Droga wolna – Rzekł Tommy, wskazując na podwórze – Nikt cię tutaj nie trzyma.
- I dokąd mam iść? – Spytał Adam – Mam ukrywać się w lesie, jak jakieś zwierzę?
- Więc nie mów, że niczego mi nie zawdzięczasz – Odparł Tommy, trzaskając drzwiami – Jesteśmy zdani na siebie, więc współpracujmy jak należy. Mam dosyć twojego szczekania. Jesteś mężczyzną. Zachowuj się, jak przystało na dorosłego faceta – Rzekł ze spokojem – Co do tego dzieciaka w piwnicy, masz jakiś pomysł?
Adam westchnął i przycisnął palce do powiek, które zdawały się być coraz cięższe.
- Nie wiem, nie… ech, nie wiem.
- Więc zastrzel go.
Adam poczuł paraliżująco zimny dreszcz przeszywający całe jego plecy. Podniósł głowę.
- Mam zabić niewinnego człowieka?
Tommy wzruszył ramionami – Prosty rachunek. Zdasz go na wolę Briana, który jest nieobliczalny i stał się jednym z powodów, dla których go teraz opuszczamy, albo dasz mu spokój. Nie wypuścimy go, bo to za duże zagrożenie. Nie stanie się jednym z nas, bo brak mu sił. Nie weźmiemy go ze sobą, bo to nie warunki na przewożenie zakładnika. To nie nasz problem, tylko tego popaprańca.
Brunet pokręcił głową i rozchylił usta. Wziął głębszy oddech i zrobił kilka kroków przed siebie. Ciężar przeniósł się na stopy, odmawiające mu posłuszeństwa.
- Dlaczego nie zlikwidujemy przyczyny?
- Bo ta przyczyna jeszcze nie wyrządziła szkody. Ale my nie mamy czasu na śledzenie jego poczynań.
- Mówiłeś, że nigdy nie zabiłeś człowieka, a mowa o tym przychodzi ci z łatwością.
Tommy wzruszył ramionami – Ja przedstawiam jedynie rozwiązania. Sam nie podejmę żadnej decyzji. Chcesz pomóc? Daj mu wybór.
Adam zmrużył oczy – Co to znaczy?
- Zanieś mu butelkę środków nasennych. Jeśli zechce żyć, przeżyje. Jeśli postanowi zakończyć swoje cierpienie, będzie miał możliwość.
Adam zacisnął wargi i przysiadł na jednym ze stopni schodów.
- Jesteśmy wolni, a nie możemy korzystać z tej wolności.
- Wolność nie istnieje. Nie jesteś odpowiedzialny za czyjeś błędy. Będę w pokoju, muszę przemyśleć naszą trasę i postoje. Droga nie jest daleka – Powiedział cicho Tommy, po czym powolnym krokiem skierował się w stronę pomieszczenia. Adam podparł głowę o ścianę i zmrużył oczy.
***
Kris siedział przy swoim biurku, wpatrując się w dokumenty, których jeszcze nie podpisał. Zegarek wskazywał dwudziestą pierwszą piętnaście. Allen wziął głębszy oddech. Odpowiedział cichym „wejść” na pukanie.
- Powinieneś być już z żoną – Powiedziała niska brunetka, kładąc na stole kopertę – Jakieś wieści w sprawie Almy?
Mężczyzna przecząco pokręcił głową – Jedynie ślady i poszlaki, nie mamy żadnych konkretnych wiadomości na ten temat.
- A Adam?
Kris spuścił wzrok.
- Wiesz jakim echem ta sprawa odbiła się w całym mieście, a zwłaszcza tutaj. Najbardziej szanowany w tym miejscu facet postradał zmysły. Masz swoje zdanie na ten temat?
- Nie chcę się wypowiadać – Rzekł Allen – Zostaw mnie, proszę.
Kobieta opuściła pomieszczenie, zostawiając bruneta samego  ze swoimi myślami. Zmęczone oczy długo wpatrywały się w kopertę podpisane maszynowym „do rąk własnych”. Rozciął papier i wyciągnął kartkę, również zadrukowaną atramentem.
Drogi przyjacielu,
Jest mi coraz trudniej. Mam wrażenie, że przyglądam się tej historii z boku, będąc jedynie kiepskim narratorem. Gdybym drugi raz miał dokonać wyboru, wolałbym zostać stracony. Wypełnia mnie dziwna pustka i strach, którego nie mogę przezwyciężyć. Jestem marionetką. Straciłem swoją twarz. Cóż mi pozostało? Wejść w tę skórę. Stać się jednym z nich. Ile bym dał, by przywrócić tamte dni choćby na moment. By czuć to, co nazywałem szczęściem. Wszystko jest tak względne i nieprzewidywalne. Dam radę.
Zacisnął wargi, czując jak pojedyncze łzy spływają po jego twarzy. Od czasu zaginięcia Adama, Kris nie podjął współpracy w duecie.
***
Lambert siedział w pokoju, gładząc swój pistolet. Wpatrywał się we wskazówki zegara wiszącego na ścianie. Ze zniecierpliwieniem odliczał minuty. Spodziewał się licznych kłótni i nieporozumień z Tommym, co wynikało z ich silnych, nieustępliwych charakterów. Wolę spędzić setki godzin u boku tego wariata, niż mieć własny pokój w domu Briana. Kiedy nadszedł czas, cichymi krokami skierował się w stronę wyjścia.
Chłodne powietrze zmroziło jego plecy skryte pod materiałem cienkiej kurtki. Bezgwiezdne, czarne sklepienie nieba sprawiało wrażenie pogrążonego w smutku świata. Adam spojrzał na samochód. Miejsce kierowcy było już zajęte, więc otworzył drzwi i usiadł obok. Ciszę przerwał warkot silnika. Ruszyli przed siebie krętą, wąską drogą. Noc była cicha i spokojna.

2 godziny później
- Widzę, że humor ci nie dopisuje – Rzekł Tommy, wpatrując się w drogę przed sobą – Porozmawiajmy.
- O czym? – Mruknął Adam.
- Temat, którego nie da się wyczerpać?
- Seks?
Ratliff roześmiał się – Celny strzał. Zaczynaj.
- Robiłeś to kiedyś z miłości? – Spytał Adam, kierując wzrok ku blondynowi. Tommy zmarszczył czoło i wzruszył ramionami.
- Nie. Nigdy nie byłem w tym stanie.
- To niemożliwe. Nigdy nie kochałeś?
- Nigdy.
Zapadła długa cisza, skłaniająca ich do refleksji.
- Jak to jest? – Spytał Tommy – Co wtedy czujesz?
Adam zaśmiał się pod nosem – Niewyobrażalne szczęście. Upojenie – Westchnął – Nic dookoła się nie liczy.
- Nie kochałeś Almy, prawda? – Spytał Ratliff, zmniejszając prędkość jazdy – Podasz mi papierosy? Są w skrytce.
Adam wyciągnął paczkę, po czym wyjął pojedynczą sztukę i przekazał ją między palce Tommy’ego.
- Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Przez długi czas uważałem, że mam idealne życie. Praca, dom, ułożona kobieta. Chciałem jedynie wygodnie żyć, nie potrzebowałem miłości – jedynie wsparcia. Od kiedy pojawiłeś się ty, wszystko się zmieniło. Pogubiłem się w sieci własnych pożądań. Zgubiłeś mnie.
- Ty mnie także.
- Nie pieprz głupot Tommy, ty żyłeś w ten sposób, oddychałeś krzyżowaniem ludzkich planów.
- Zgadza się – Przerwał Ratliff – Ale z tobą było inaczej. Wróciłem, a nigdy wcześniej tego nie zrobiłem. Pociągałeś mnie swoją siłą i inteligencją. Złamałem obietnicę daną Brianowi. Potrzebowałem cię. Nie było innego sposobu, by mieć cię przy sobie.
-…więc posunąłeś się aż tak daleko?
Tommy na moment zwrócił wzrok ku Adamowi – Wszyscy jesteśmy egoistami zdanymi na niełaskę innych. Trafiłem do więzienia przez chłopaka, który chciał z nami działać. Nasłał na mnie gliny, bo nie pomogłem mu w wykonaniu zadania, przez co bractwo go odrzuciło.
Adam zmarszczył brwi – Bractwo? I co to było za zadanie?
- Bractwo, do którego wraz z Brianem należymy. Hummingbirds. Każdy nowy członek bractwa musi wykonać zlecone zadanie. Jeżeli spełni wszystkie warunki, zostanie przyjęty. Jeżeli popełni choćby jeden błąd, ślad o nim zanika. Pytasz o zadanie? Miał przekazać kobietę w ręce człowieka, który wygrał licytację.
- Jezu Chryste.
- Nie wziąłem w tym udziału, bo to niezgodne z moją etyką. Chłopak uciekł, dwa dni później trafiłem do Chula Vista.
Adam rozpiął pasy – Jakie są korzyści z przynależności do bractwa?
Tommy wzruszył ramionami – Przede wszystkim ochrona. Brian podjął się odbicia mnie z waszych rąk. Chętnych do podejmowania misji nie brakuje, bo to podnosi twoją rangę. Łatwiejszy dostęp do fałszywych dokumentów, więcej znajomości, lepsza broń.
- Czym dokładnie się zajmujecie?
- Działamy na zlecenie ludzi z zewnątrz. Żaden z nas nie ma szans na normalne życie, więc połączyliśmy siły, by mieć jakąkolwiek wolę walki o kolejny dzień.
- W jaki sposób mogę dołączyć do Hummingbirds? – Spytał Adam.
Tommy uśmiechnął się pod nosem – Na razie nie jesteś gotowy. Zadania nie są łatwe. Jeszcze nie odnajdujesz się w tym świecie. Potrzeba czasu i rozwagi.
Adam patrzył przed siebie. W końcu odważył się postawić pytanie.
- Pamiętasz swoje zadanie?
- Niełatwo o nim zapomnieć.
- Powiesz mi?
- Nie mogę. Wybacz.
Zapadła grobowa cisza.
- Jak rozwiązałeś sprawę tego dzieciaka w piwnicy Briana?
- Wybacz – Odparł z przekąsem Adam – Nie mogę powiedzieć.
Tommy uśmiechnął się pod nosem. Minęli hotel, którego neonowy szyld oświetlił czerwonym blaskiem asfalt jezdni.

3 komentarze:

  1. To o to chodzi ... To bractwo, świetnie to wymyśliłaś. Nie ma co.
    W końcu moje prośby się spełniły ! Pojechali razem. Nie wiem gdzie, i co mają zamiar dalej robić ale są razem a to ważne . Może w końcu Tommy się przełamie i pokocha. Wiem, że to się tak szybko nie stanie ale mam nadzieję c:
    Adam chce dołączyć do bractwa ? No to Tommy musi go przygotować czy coś, nie ? Sam mówił, że nie łatwo. I dlaczego nie chce powiedzieć o swoim zadaniu... Hm. Mam nadzieje, że Brian nie będzie ich szukał albo coś. I co sie dzieje z tym chłopakiem z piwnicy .. ? Marona tu jest za dużo pytań za mało odpowiedzi. Ale pewnie to chciałaś osiągnąć i ci się udało w 100%.
    Ps. Dziękuję za tt XD Już kiknęłam 'Follow' c:
    Masz racje majówka za krótka ;-; No to do następnego tygodnia, życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkowicie się zgadzam, ze stwierdzeniem o majówce. Zdecydowanie za krótka. Ale co poradzić. Pozostaje nam tylko wrócenie do codziennej rutyny i obowiązków. Ale przynajmniej coraz bliżej do wakacji :).
    Na marginesie, dawno już nie komentowałam, ale ciągle czytam wiernie, choć z małymi opóźnieniami... Tak małymi, że dzisiaj musiałam nadrobić trzy odcinki, ale shh... Szkoła jest bezlitosna, ja się jedynie cieszę, że mam już za sobą swoje testy, a teraz mam czas na więcej przyjemności, jedną z nich oczywiście jest twój blog, którego, nie zaprzeczę bardzo lubię.
    Lubię twój styl pisania, język jakim się posługujesz, dialogi, które budujesz, a najbardziej chyba lubię, kiedy opisujesz emocje. Da się je poczuć.
    Niektóre zdania, w dotychczasowych odcinkach były bardzo oryginalne i na pewno nie tylko mi zapadły w pamięć.
    Sama fabuła jest jedną z najlepszych, jeśli chodzi o te, które można spotkać w fanfikach.
    Nie odniosę się do tego poszczególnego, dzisiejszego odcinka, ponieważ nie wyrobiłam sobie jeszcze o nim zdania. Mam takie mieszane uczucia.
    Kiedy już mi się wydaję, że potrafię rozgryźć postać Tommy'ego i w małym stopniu 'wejść' w jego umysł, nagle...BUM. Dzieje się dokładnie coś odwrotnego, niż bym przypuszczała.
    Pozostaje mi tylko czekać na dalsze rozwinięcie fabuły i relacji naszych dwóch zawziętych bohaterów :) A tobie życzyć dużo weny i wolnego czasu.
    Pozdrawiam:)
    Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ oni tajemniczy!? Jestem bardzo ciekawa, co zrobił Adam z tym chłopakiem! Znów zrobiłaś lekkie zamieszanie w opowiadaniu. Bractwo - Hummingbirds - dzięki tobie znów nauczyłam się nowego słówka po angielsku (poprzednie to Coma:*).Czy Adam będzie należeć do jakiegoś gangu? A może go rozbije, haha, nie wiem, co się jeszcze zadzieję pod tą twoją kreatywną kopułką, ale ciekawie jest. I w końcu uwolnili się od Briana! - Tylko na to czekałam, dzięki! W końcu sobie porozmawiali o... Różnych Sprawach :). Bardzo ciekawie opisane. Nawet ta kłótnia między Tommy'm i Adamem (a Tommy jest zazdrooosnyyy, :D ) Ciekawe co to za tajemnica z tym zadaniem - nadinterpretuję, że może składał jakąś przysięgę albo cóś. Dobry wątek z Krisem - czy dobrze przeczytałam, że dostał list od Adama!? O_O I co z tą Almą?Dzięki za adres twojego Twittera, a masz jakieś prywatne konto na Facebooku? A i czytam właśnie powtórnie blog, który jest już zakończony (ost. odc. dodano w sobotę), tu link, jakbyś chciała przeczytać, byłabym wdzięczna, bo autorka jest twórcza: http://kreatywnosc-uczuc.blogspot.com/?zx=50f3d462c46644dc Majówka się szybko skończyła, więc należy teraz przetrwać do wakacji! Pozdrowienia ode mnie! ~AniaGlambert1

    OdpowiedzUsuń