sobota, 29 czerwca 2013

Odc. 25: Idaho



W końcu odetchnęłam na dobre! Z wyników egzaminów jestem zadowolona, dzięki za wsparcie i cierpliwość. Teraz będę nadrabiać blogowe zaległości :) W dodatku – wkręciłam się w Dextera. Seriale to straszne pożeracze czasu.
Jeśli Wasz blog nie znajduje się po prawej stronie layoutu, podrzucajcie adresy. Czasem coś mi umykało.
Koniec tego gadania, zapraszam do odcinka!
25. Idaho

Czy nie powinienem teraz cierpieć? Mieć świadomość, że muszę nosić to brzemię do końca swoich dni? Czy jestem aż tak nieczuły, czy po prostu wypełniam się złem, którym karmi mnie Tommy?
Brunet zwrócił twarz w stronę Ratliffa, który spał, co kilka minut poprawiając swoją głowę, niewygodnie ułożoną na masce czarnego forda. Świt miał nadejść wkrótce.
Kim ty jesteś, Tommy? Psychopatą, za którego wszyscy cię mamy? Nie potrafiłbyś kochać, czuć, współczuć. Przecież psychopaci są wypłukani z jakiejkolwiek empatii. Krew w ich żyłach jest lodowata. Popychasz ludzi do krawędzi i każesz im skakać. Ale widziałem łzy na twojej twarzy i to cię zgubiło.
Zsunął się z samochodu, by rozprostować kości. Od północy drogę przeciął tylko jeden samochód.
Mam wierzyć słowom notorycznego kłamcy czy ufać własnej intuicji – mam ufać sobie, kiedy zawiodłem i złamałem cały system zasad? Uczucia są tobie tak obce, że moje wyznanie niczego nie zmieni. Czy ja cię kocham?
- To dziwne uczucie – Wypowiedział na głos.
Miłość kojarzy mi się z beztroskim, górnolotnym stanem uniesienia. Z tym co pierwsze i niezapomniane. Z uśmiechem i szczęściem. Czy jestem szczęśliwy? Co za bzdura. Boję się. Jestem przerażony wszystkim, co dzieje się dookoła, uciekam jak wystraszony pies, taranując wszelkie przeszkody, a ty trzymasz moją smycz. Czasami czuję się pionkiem w twojej grze. Nawet gdybym chciał, nie zbudowałbym z tobą normalnego życia. Z resztą jeśli nie potrafisz czuć, to… niech to szlag…
Westchnął pod nosem i kopnął pustą butelkę whisky. Za jego plecami rozbrzmiał cichy pomruk.
- Co to za „dziwne uczucie”? – Tommy podparł się na łokciach i rozejrzał dookoła. Po raz pierwszy od czterech dni poczuł głód.
- Nic takiego. Potrzebowałem obecności swojego głosu – Odparł z nikłym uśmiechem Adam.
- Jasne. Zdrzemnę się jeszcze na kilka minut – Odparł blondyn i zmrużył powieki.
To musi być bardzo męczące spać na ciągłym czuwaniu. Przy stałym stosowaniu valium zanika zdolność do wejścia w fazę REM. Tommy potrafi naturalnie kontrolować swój sen. Niesamowite.
Przez dłuższy czas patrzył na blondyna. Wcisnął ręce w kieszenie swoich spodni.
Musiał mi zaufać. Przecież mógłbym go teraz zabić. Wie, że jestem do tego zdolny. A jeżeli on ma uczucia, tylko skrywa je przed światem? Jeżeli nie wie czym jest miłość, może mimowolnie jej spróbuje? Mówią, że miłość polega na wzajemnym czynieniu dobra. A czym nazwać wspólną potrzebę czynienia zła?
Uśmiechnął się pod nosem i obszedł samochód, otwierając klapę bagażnika. Sięgnął po dwie puszki konserw i kawałek chleba. Jeszcze nigdy nie jadł śniadania przed wschodem słońca.
***
- Żadnych poszlak, panie Allen.
Kris westchnął i przetarł dłońmi zmęczone powieki. Druga doba bez snu. Katy już nawet przestała dzwonić, gdy zbyt dosadnie poprosił ją o spokój.
- Przyjmijmy, że Adam potencjalnie mógł wyruszyć z Tommym. Jeżeli tak się stało, szukamy grupy.
- To tylko przypuszczenie.
- Wiem – Odparł Kris – Tommy nie potwierdził, że działa z zespołem, ale nie możemy tego wykluczyć. Znikają ludzie, nie mamy ani śladów, ani nazwisk. Chłopak dwukrotnie zwiał, raz z więzienia i raz z aresztu. Ktoś musi mu pomagać i nie sądzę, by była to jedna osoba, działająca bez profitów. To musi być grupa, spotykająca się w określonym czasie. Działają na terenie całych Stanów, albo wędrują wspólnie.
- Jak wataha wilków – Rzekł Jack – Obierają kurs i zmierzają w podobnym kierunku, by sobie pomagać.
- To nie ma sensu – Westchnął James – Adam i Tommy mogą tworzyć duet i działać bez pomocy. Znają się na rzeczy i nie zostawiają po sobie śladów. Jeden to recydywista i genialny psycholog, a drugi detektyw i psychiatra. Tam nie ma miejsca na pomyłkę, dlatego nie możemy ich znaleźć.
- To również bez sensu – Odparł Jack – Tommy zawsze działał sam. Szukał swojej ofiary i wchodził z nią w kontakt. Adam nie nadaje się na ofiarę i Ratliff dobrze o tym wie.
- Będziemy czekać na jakiś znak – Rzekł Kris – Na razie mamy związane ręce.
Pamiętał, że w szufladzie wciąż trzymał list od Adama. Choć kariera zawodowa była dla niego priorytetem, chciał pozostać wierny swojemu najlepszemu przyjacielowi. Musiał go chronić jak najdłużej.
***
- Znasz to miasto? – Spytał Adam, rozglądając się dookoła.
- Wystarczająco dobrze, bym znalazł to, czego szukam – Odparł Tommy, skręcając w długą ulicę. Mieściły się przy niej restauracje i hotele. Z pewnością była to jedna z uboższych, lecz najbardziej tętniących życiem dzielnic.
Samochód zaczął zwalniać, a Tommy zwrócił wzrok za szybę.
- O nie – Zaprotestował Adam – Nawet nie mów, że o tym myślisz.
- Tylko patrzę – Odparł Tommy, spoglądając na prostytutki, stojące przy krawężniku. Bacznie obserwowały samochód.
- Tylko spróbuj… Ratliff! – Warknął Lambert, gdy chłopak zatrzymał samochód i pociągnął za klamkę. W ostatniej chwili chwycił go za nadgarstek – Zwariowałeś?
- Spokojnie – Uśmiechnął się blondyn – Może coś wiedzą na temat mojego zaginionego kuzyna. Kręcił się w tej okolicy. Idziesz ze mną?
Brunet przewrócił oczami – Załatwimy to szybko, jasne?
- Nie ma sprawy – Odparł Ratliff, wysiadając z samochodu. Rozejrzał się dookoła, lecz nie odnalazł wzrokiem nikogo z mundurowych. Tuż po chwili obok niego i Adama zjawiły się dwie nastolatki.
- Za dwadzieścia zrobię wszystko, czego sobie zażyczysz – Rzekła jedna z nich. Lambert z całych sił pragnął mieć teraz przy sobie odznakę i wylegitymować pół tego miasta. Przeklął pod nosem.
- Szukam dzieciaka – Odparł Tommy.
- Och, co za perwersja – Uśmiechnęła się rudowłosa – Na końcu ulicy powinieneś znaleźć to, czego szukasz. Gdybyś jednak zmienił zdanie, to czekam.
- Jasne – Tommy kiwnął głową i poklepał Lamberta po plecach – Chodź. Chcę byś towarzyszył mi w rozwiązaniu jednej sprawy. Zaginął mój przyrodni brat – Mówił blondyn, gdy szli wzdłuż ulicy – Podejrzewam, że zwinęli go handlarze. Mieszkał w tej okolicy, stary zupełnie go nie pilnował. Któregoś wieczoru po prostu wyszedł i nie wrócił.
- Nie sądzisz, że może po prostu chciał uciec? – Spytał Adam, spoglądając na restauracje – Zjedzmy coś. Niedobrze mi na myśl o cholernej szynce z puszki.
- Gdy będziemy wracać. Nie, nigdy nie skarżył się na warunki w domu.
Adam czuł coraz bardziej dokuczające mu burczenie w brzuchu. Pragnął zacząć kontrolować swój głód, tak jak Tommy robi to ze snem. Kilka minut później atmosfera miejsca zmieniła się na co bardziej cichą i spokojną. Ratliff podszedł do młodego chłopaka, opierającego się o mur. Wyciągnął z kieszeni zdjęcie.
- Widziałeś tego chłopaka?
Nieletni zerknął na zdjęcie, po czym zrobił krok w stronę blondyna – Nie, ale widziałem wiele innych rzeczy. Podzielić się nimi z tobą?
Adam zachrząkał. Chłopak przeniósł na niego wzrok – Nie widziałem. Nie obsługuję gówniarzy.
Tommy westchnął pod nosem – Podobno są tutaj ludzie, którzy mają dostęp do dzieciaków.
- Dolly! – Zawołał w stronę bruneta, dopalającego papierosa – Pozwól na moment. Coś dla ciebie.
Nieznajomy zbliżył się do Tommy’ego i Lamberta – W czym mogę pomóc?
- Szukam nastolatka – Blondyn pokazał fotografię – Wiem, że mógł tutaj trafić.
Dolly zaciągnął się papierosem, po czym podniósł wzrok – Nie przypominam go sobie. Jeśli nie chcesz mieć kłopotów, to szybko załatw co masz do załatwienia i znikaj stąd. Ci w oknach widzą, gdy ktoś zaczyna węszyć.
Ratliff dyskretnie uniósł wzrok – Wracamy. Nic tu po nas – Rzekł, odwracając się na pięcie – Nic sami nie wskóramy. Potrzebujemy wsparcia.
- Mieliśmy zgłoszenia z podobnych miejsc. Jeżeli twój brat został porwany, niełatwo będzie do niego dotrzeć. Zapewne już zmienił swoją tożsamość – Odparł Adam, gdy szybkim krokiem wracali do samochodu.
- W Hummingbirds są ludzie, którzy rozwiążą każdą sprawę, ale najpierw muszę zasłużyć na ich pomoc. Jeżeli nie chcesz zaliczyć swojego zadania poprzez minione wydarzenia, to zrealizujesz zadanie, które będzie przepustką do odnalezienia Cody’ego.
- Dlaczego ci na nim zależy? – Spytał Adam.
- Nieważne – Uciął Tommy, po czym pchnął drzwi restauracji – Chodź. Zmieść się w pięciu dolcach.
Brunet wziął głębszy oddech i pokręcił głową – Weź cokolwiek. Zajmę miejsce – Rzekł i skierował się ku wolnym stolikom z dala od okien. Blat pokryty był powierzchnią okruchów i rozlanego sosu, ale w tym momencie nie miało to znaczenia. Zjadłby nawet surowe mięso kojota, gdyby miał je w zasięgu ręki. Tommy wrócił tuż po chwili i usiadł naprzeciwko Lamberta.
- Cholerny tu syf – Mruknął pod nosem – Żarcie będzie za dziesięć minut. Pewnie muszą je rozmrozić, albo wyjąć psu z gardła.
Brunet przewrócił oczami – Wszystko smakuje lepiej od tego, co trzymasz w bagażniku. Hektolitry whisky, konserwy i suchy chleb.
- Mi to wystarcza. Z resztą czuję się zdrowo na niskokalorycznej diecie.
Lambert mruknął coś pod nosem i podniósł wzrok, gdy ujrzał, że Tommy nawiązał z kimś kontakt.
- Musiałbyś nisko upaść – Rzekł, komentując szczupłego chłopaka, który najwyraźniej zapraszał go do toalety.
Blondyn uśmiechnął się szeroko – Mam kilka minut.
- Cholerny tu syf – Chrząknął Lambert – Syf – Powtórzył – On rżnie wszystko, co się nawinie.
- Jakoś mi to nie przeszkadza – Odparł Tommy, spoglądając w oczy Adama – Za pięć minut wracam.
- Stop – Adam złapał go za rękę – Nie zrobisz tego.
- Słucham? – Tommy parsknął śmiechem.
- Ty narzuciłeś mi pewien kodeks, a teraz, gdy jesteśmy partnerami, też mam coś do powiedzenia. Nie będziesz pieprzył się z dziwkami.
- Skarbie, jaki ty radykalny… - Uśmiechnął się Ratliff – Chcę się pieprzyć i nie widzę żadnych przeszkód.
Lambert rozejrzał się dookoła i nachylił nad blondynem – Obiecuję ci, że nie będziesz mógł się ruszyć, gdy pozwolisz mi na to, czego oczekujesz od tego sukinsyna przy drzwiach. Zgadzasz się?
- Brzmi nieźle… - Odparł Ratliff – Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz.
Do stolika podeszła kelnerka, kładąc tacę z dwoma talerzami.
- A woda?
- Skończyła się.
- Do jasnej cholery, zapłaciłem za nią.
Kobieta oddaliła się w mgnieniu oka. Tommy przewrócił oczami – Smacznego – Rzekł, łapiąc za swoją porcję. Musiał przyznać; nawet najtańszy fast food w obskurnym lokalu był lepszy od zimnych kawałków wieprzowiny w galarecie, którą karmił się od kilkunastu miesięcy.
***
- W końcu normalne łóżko, wiesz ile czasu na to czekałem? – Westchnął Tommy, przekręcając klucz w zamku – Zapraszam – Rzekł z uśmiechem, przekraczając próg pokoju.
Adam trzasnął drzwiami i zamknął je na klucz. Złapał blondyna za ramiona i przycisnął go do ściany.
- Zaśniesz o poranku – Rzekł, spiesznie rozpinając klamrę paska jego spodni.
- W tym tempie już za godzinę zapomnę, co się działo – Odparł Tommy, sięgając do krawędzi koszulki Adama. Ściągnął ją jednym ruchem, odsłaniając umięśniony tors.
- O to się nie martw – Odparł z uśmiechem brunet, zbliżając swoje rozchylone wargi do miękkiej skóry szyi. Rozpinał guziki koszuli jeden po drugim, by pozwolić zachłannym dłoniom dostać się do szczupłego brzucha i wąskich bioder. Objął chłopaka w pasie i ruszył w stronę łóżka, na które nagle runęli.
Silna, długo skrywana żądza zaczęła całkowicie ich pochłaniać. Podniecenie sięgało zenitu, gdy dwa pragnące siebie ciała czekały na moment, by znów się połączyć. Migocząca żarówka zupełnie zgasła, zamykając przestrzeń pokoju w neonowych blaskach szyldów wiszących na sąsiednich budynkach.
- Nie mogę się doczekać – Wyszeptał Tommy, kładąc dłonie na ramionach Adama, gdy zostali absolutnie nadzy. Ich ciała ocierały się o siebie, wytwarzając kurtynę ciepła, osłaniającą ich skórę.
Adam wypuścił z ust powietrze i zacisnął powieki. Czuł jak uda chłopaka łagodnie się rozchylają. Serce biło niesamowicie szybko, jakby miało zaraz wyrwać się z piersi. Lambert zaczął całować klatkę piersiową, brzuch, biodra, wodząc wargami po udach i wracając znów do góry. Miękkie włoski przyjemnie łaskotały jego nos, gdy zatrzymywał się co kilka centymetrów, by złożyć kolejny pocałunek na wilgotnej skórze.
- Co ty robisz…
Uśmiechnął się pod nosem. Tommy próbował wyrazić dezaprobatę i znów wyjść na sukinsyna, któremu zależy tylko na pozbawionym czułości seksie. Teraz prężył się i dawał pociągać za sznurki niczym marionetka, reagująca na najdrobniejsze ruchy palców Lamberta.
Chciałbym pocałować każdy fragment twojego ciała, nim w pełni będziesz mój. Jestem taki szczęśliwy, gdy cię mam. Jesteś mój. Zasługujesz na to.
- Adam… - Wysyczał, gdy poczuł, że przezroczysty płyn zaczyna sączyć się z jego męskości. Czuł, że traci kontrolę. Nie wiedział co się dzieje, ale nie chciał tego przerywać.
Miękkie pocałunki przesunęły się w górę ciała, aż zaczęły trafiać wprost na rozchylone wargi. Adam ujrzał szeroko otwarte brązowe oczy. Kurczliwy dreszcz przeszył jego ciało, gdy chude ręce oplotły kark.
Powolnym, lecz zdecydowanym ruchem wtargnął w drobniejsze ciało, które wygięło się w łuk, w geście skropionego rozkoszą bólu.
- Bądź delikatny – Wyszeptał Tommy, ufnie patrząc w niebieskie oczy.
Co? Adam ledwo powstrzymał się przed zadaniem tego pytania. Masochista oczekuje ode mnie delikatności?
Przeniósł trochę śliny z ust między ich ciała i mocniej przylgnął do chłopaka, podpierając się na łokciach. Wykonał pierwszy, głęboki ruch, co spotkało się z donośnym okrzykiem. Każde kolejne pchnięcie przychodziło im łatwiej. Tommy, chciwie łapiąc oddech uniósł powieki, by spojrzeć w niebieskie tęczówki. Lambert nachylił się, całując czoło, policzki, wargi chłopaka, jakby robił to pierwszy raz. Szczupłe palce zaciskały się kurczliwie na beżowej narzucie wąskiego łóżka, a ciała pokrywały się kolorowymi światłami migoczących neonów.
- Adam… - Wycedził Tommy, przełykając ślinę, zbierającą się na końcu języka – Mocniej…
Czarnowłosy przycisnął swoje wargi do ust chłopaka, tłumiąc głośne odgłosy wydobywające się z jego gardła. Wzajemnie spełnienie było coraz bliżej. Czuł kolejne fale mrożących skórę dreszczy, gdy brązowe oczy patrzyły wprost na niego, pozwalając na wgląd w głąb duszy. Nigdy wcześniej nie czuł, że zbliżenie może być tak górnolotne. Gdy paznokcie przesunęły po jego plecach, poczuł silny impuls, który dotarł aż do jego męskości. Kilka sekund później runął plecami na twardy materac, a Tommy usiadł na jego biodrach, naprowadzając pulsującą męskość na siebie. Czarnowłosy zmrużył powieki. Docierał do niego obraz ciała, ginącego w grze cieni. Torsu, prężącego się bezwstydnie na jego oczach. Przesunął dłońmi po nagiej klatce piersiowej i zsunął ręce na biodra, by móc kontrolować ruchy, które stawały się coraz głębsze. Po chwili palce zawędrowały na drobne pośladki i zacisnęły się na miękkiej skórze. Złapał blondyna za ramiona i przycisnął do siebie, czując, że za moment ogarnie go fala konwulsyjnych dreszczy. Seria krótkich, pełnych ekstazy odgłosów wypełniła hotelowy pokój, a ciążące, gorące i duszne powietrze nie pozwalało na zaczerpnięcie choćby jednego, sycącego oddechu. Pojedyncze krople potu spływały po zlepionych kosmykach jasnych włosów wprost na twarz Adama. Ich wzajemny uścisk zaczął słabnąć.
***
Brunet zbudził się w środku nocy. Poczuł ciepło ciała, leżącego u jego boku.
- Tommy? Nie śpisz? – Wyszeptał, przysuwając palce do twarzy.
- Pamiętasz, co mówiłem? Żadnych uczuć…
Czarnowłosy uśmiechnął się – Ale kto tu mówi o uczuciach? To był tylko seks.
Wiedział, że tymi słowami wywoła burzę w głowie Tommy’ego. Blondyn zmrużył oczy.
- Nie wyglądało na to… Nigdy nie przeżyłem czegoś podobnego.
- Sam mówiłeś – Rzekł Adam – Żadnych uczuć, tak? Gdybym miał cię kochać, musiałbyś mnie zabić.
- Tak – Odparł zgodnie Ratliff.
Widocznie nie masz nic więcej do powiedzenia. Chyba sam zaczynasz się gubić w swoich postanowieniach.
- Dobranoc – Rzekł Adam, odwracając się plecami. Dopiero teraz zauważył, że czerwono-niebieskie poblaski neonów wypełniają przestrzeń pokoju. Nie było to ani trochę czarujące; to obraz podrzędnego motelu w mieście Burley.

12 komentarzy:

  1. Zdecydowanie jeden z moich ulubionych rozdziałów. Uwielbiam twój styl pisania, często wracam do Gołąbka. W sumie, to sporo tutaj ptaków (trochę to dwuznacznie zabrzmiało...)ale ad rem. Jest Gołąbek i są Kolibry. Interesujące~
    Wielbię cię i czekam na kolejny rozdział.
    A ostatnia wymiana zdań była naprawdę cudowna...~

    OdpowiedzUsuń
  2. komentuję teraz! (such a rebel ;p)
    świetna scena początkowa, czekałam właśnie na takie podsumowanie ostatnich wydarzeń, przemyśleń i uczuc przez Adama. w kontekście ostatniego fragmentu odcinka intrygujące. jakby Adam popychał Tommy'ego do przesunięcia swojej granicy, zburzenia muru, przyznania się do tego, czego sam próbuje ciągle zaprzeczyć ("Bądź delikatny" idealnie dopełnia tych kilku małych promyków delikatności, które co jakiś czas pojawiają się w Tommym, a które szybko tłumi).
    lubię te malutkie wtrącenia z Krisem, bo nie dość, że Kris, to przypominają o zewnętrznym świecie, bo dla mnie Adam i Tommy żyją w jakby świecie równoległym, zupelnie odsuniętym od wszystkiego innego.
    no i przepiękna scena zbliżenia. uwielbiam właśnie takie delikatne, zmysłowe sceny (choć te pełne pasji i zwierzęcej namiętności w niczym im nie ustępują! :) ), a ta jest jedną z lepszych, jakie czytałam! dziękuję:)
    (i uwielbiam Cię za pozbawiony wulgarności język opisów zbliżeń. kiedyś już o tym rozmawiałyśmy, ale w porównaniu do innych fanficów, na jakie zdarza mi się od czasu do czasu natknąć, Twoje "kulturalne opisy" - że tak je nazwę - jeszcze bardziej się wyróżniają, oczywiście jak najbardziej pozytywnie:) )
    buziaki, gratulacje z powodu zaliczenia sesji i życzę weny na następny odcinek! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah... czytać 36 sekund po dodaniu komentować jako 3 XD Tyle wygrać XD
    Zacznę od końca ... naprawdę pięknie opisanie zbliżenie, tak jak mówi Rogo; te opisy są takie "kulturalne" c: Bardzo mi się podobają. "Bądź delkatny" oh... on, Tommy, poprosił Adama o delikatność. Yea ! XD Widzę, że coś się zmienia, i to fajnie bardzo fajnie.
    Początek też idealny, podsumowujący. Na takie czekałam, zbiór myśli. Adam w końcu znalazł chwilę i pomyślał.
    Środek... hm. widzę kolejną akcję. Kris też był czyli jeszcze z nim nie koniec :3 Po raz drugi zgadzam się z Rogogon; Tommy i Adam żyją w innym świecie a Kris szuka wejścia ... to jest takie... Każda scena z Krisem to takie sporowadzenia na ziemie. Scena z tym chłpakiem, który chciał zaprosić Tommy'ego do toalety... Adam nie pozwolił... a potem (w nocy, w hotelu ;>) wprowadził zamęt w myśli Tommy'ego . Pięknie.
    Czuję, że w ciągu tego tygodnia przeczytam ten rozdział jeszcze kilka razy. Tak jak wracam do innych rozdziałów i Piaskowego - wypełniam tą tygodniową pustkę XD
    Gratuluję zaliczonej sesji, życzę dużo czau i weny <3

    Ps... Mojego bloga nie ma po prawej ;-; http://which-from-them.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny wspaniały rozdział <3 najlepsze Adommy jakie czytałam, tzn. Piaskowy Gołąb też jest boski, ale jakiś smutny ten koniec. Niby wszystki o się dobrze kończy, ale i tak chce mi się płakać.

    I zapraszam do mnie
    http://thatgoodnightadommy.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sweety, i nareszcie wrócił Kris. Pisz dalej!!! Weny, weny i jeszcze raz weny!!!
    A tak z ciekawości ile masz lat?
    Pysia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Początek świetny ale końcówka też nie najgorsza haha:) chciałabym mieć taki talent jak ty. Wiadomo które sceny opisujesz w taki wyważony i jak ktoś już wyżej napisał "kulturalny" sposób, bez niepotrzebnych wulgarnych określeń.
    Przez grubą powłokę Tommiego zaczynają w końcu przebijać uczucia, co mnie bardzo cieszy:) "bądź delikatny" - a jednak! Wiedziałam, że prędzej czy później okaże to, że on też jak każdy czasem potrzebuje czułości.
    Kris to prawdziwy przyjaciel Adama, dla dobra swojej kariery mógł go wsypać ale tego nie zrobił. Nadal nie wiemy co z Almą, ale napewno prędzej czy później to wyjaśnisz bo moja ciekawość jest u kresu:)
    Weny kochana, weny:)

    ~BlackAngel

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepszy odcinek KDK. Będę do niego chyba często wracać. Adam daje Tommy'emu bardzo dużo miłości i troski, ale wszystkiego się wypiera - bardzo dobrze, bo jego zachowanie skłania Tommy'ego do myślenia :) ~Nigdy nie przeżyłem czegoś podobnego.~ to znaczy, że nikt wcześniej się tak o niego nie troszczył, nikt go nie kochał (chodzi tu o uczucia)? Mam nadzieję, że Tommy się szybko zorientuje, co czuje do Adaśka (<3) I kiedy w końcu będzie ten wątek z tajemnicą o Almie? Serio, chyba każdy czytelnik się denerwuje, co z nią. Nie lubie jej, ale dreszczyk emocji jest - może ten Brian ją wykończył tak jak chciał tego chłopaka w piwnicy? To tylko moje domysły :). Zgadzam się z wcześniejszymi komentarzami - bardzo "kulturalnie" piszesz, co sprawia, że emocje są jeszcze większe, jak się czyta treść. Prosiłaś o adresy blogów - jeśli spodobała ci się moja Miłość z Idola, to proszę bardzo adres:
    http://milosczidola.blogspot.com/
    Pozdrowionka, całuski i życzenia ode mnie: weny, weny i jeszcze raz czasu. No i ciepłej pogody w wakacje (jeśli już masz) :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam wszystkie rozdziały w kilka godzin i brak mi słów. To jest po prostu... genialne!!! Nie mogę się już doczekać, żeby się dowiedzieć, co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu kocham to opowiadanie ;) Tommy ma bardzo ciekawą osobowość. Nie jestem dobra w pisaniu długich komentarzy, więc powiem po prostu, że masz ogromny talent. Jeśli kiedyś napiszesz książkę, będę jedną z pierwszych osób w kolejce w księgarni :)
    ~Skylar

    OdpowiedzUsuń
  10. Marona mogłabyś podać link od Chained to you? Bardzo proszę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Marona czemu nie ma jeszcze odcinka?
    Coś się stało?
    Martwimy się o Ciebie..
    Daj chociaż znak że nic się nie stało...

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę cię Marona tak na przyszłość zawsze dawaj nam znać, że nie będzie na czas odcinka bo my się martwimy poprostu o ciebie.

    ~BlackAngel

    OdpowiedzUsuń