Ostatnio zaglądam na pocztę, pojawił się nowy komentarz odnośnie
Piaskowego. Pierwszy raz wpadła reklama bloga erotycznego. Tak, można mówić, że
nawet każde Adommy jest erotyczne. Ale autorka bloga opisuje swoje przeżycia w pierwszej
osobie i nie ma to żadnego związku z fanfiction.
Pamiętajcie, jeśli ma powstać erotyk, to ma to być erotyk wart milion dolarów! Bez biologicznych terminów, dotyczących części ciała.
Till: Dziękuję za obowiązkowego huga! A bransoletka bardzo
Cheeksowi pasuje ^^
GlamnasticGirl: Sprawa Almy wyklaruje się prędzej, niż
możesz się spodziewać :)
Dziękuję za każdy z komentarzy! Jesteście wielkie <3
30. Moja była miłość
Tommy wrzucił do torby kilka przedmiotów. Wśród nich
znalazły się butelka wody, tabletki przeciwbólowe i dwa pistolety, które nosił
przy sobie najczęściej. Wziął głęboki oddech i przyłożył dłonie do głowy.
Pulsowanie nasilało się z każdym kolejnym kwadransem.
- Jane! – Zawołał, krzywdząc swoje uszy – Pozwól na moment.
Brunetka tuż po chwili przekroczyła próg pokoju – Czego
chcesz?
- Spotkanie. Ty prowadzisz – Rzekł, rzucając w jej stronę
kluczyki do forda. Sam złapał torbę i ruszył w stronę wyjścia.
- Myślałam, że migreny nie dopadają takich dupków jak ty,
Tommy.
- Zamknij się – Warknął blondyn, zostawiając dziewczynę za
sobą. Po chwili ruszyli w podróż do miasta oddalonego pięćdziesiąt kilometrów
od okolic San Diego.
***
Adam zbudził się ze snu około godziny jedenastej trzydzieści.
Kiedy spojrzał na zegarek, był zaskoczony. Na przestrzeni ostatnich tygodni
musiał być na nogach już od szóstej, nawet jeśli nie miał żadnych obowiązków.
W całym domu panowała absolutna cisza. Adam zsunął stopy na
miękki dywan. Mimowolnie uśmiechnął się do samego siebie. Promienie
południowego słońca zadziałały na niego niezwykle kojąco. Wstał, nie dbając o
to, że jest całkowicie nagi. Opuścił poprzedni dom jedynie w tym, co miał na
sobie.
Przesunął dłonią po swoim brzuchu, pieszcząc w ten sposób
wrażliwą na dotyk skórę. Rozejrzał się dookoła, aż odnalazł szlafrok, niemal
identyczny jak ten należący do Brada.
Nałożył go na siebie i niedbale zawiązał pasek. Delikatnie nacisnął
klamkę i zwabiony słodkim zapachem, ruszył powoli w stronę kuchni.
Zatrzymał się przy ścianie i oparł skroń o framugę. Szatyn
nalewał właśnie porcję ciasta na patelnię, dbając o idealnie okrągły kształt
powstającego naleśnika. Jego ruchy były energiczne, ale dokładne.
- Adam! – Zawołał Brad, natychmiastowo się odwracając –
Rany, ale mnie przestraszyłeś. Siadaj, właśnie przygotowuję śniadanie. Powiedz
mi, jak spałeś? Goście bardzo narzekają na tamten pokój, ale według mnie jest
absolutnie bajeczny.
Brunet uśmiechnął się łagodnie, zmierzając w stronę stołu.
- Masz rację. Jest bajeczny.
Bell roześmiał się ciepło, wyjmując z szafki kilka słodkich
syropów – Pokój jest mocno nasłoneczniony. Pozytywna energia jest bardzo ważna.
Samuel twierdzi tak samo, choć zaraz narzeka, że po południu jest tam za
gorąco.
- Samuel? – Adam zmarszczył brwi.
- Wasz lider. Nie znałeś jego imienia?
- Sypiasz z nim? – Brunet poczuł, jak bicie jego serca stopniowo
przyspieszyło – To znaczy… - Zawahał się – Miałem na myśli czy sypia u ciebie.
- To skomplikowane – Skwitował Brad – Nasza relacja jest
bardzo zawiła.
Brunet odetchnął na myśl, że przecież nie wydarzyło się nic,
co mogłoby zaważyć na jego życiu. Przysunął do siebie pusty talerz – Smacznego.
- Adam? – Brad oparł dłonie o stół – Czy to coś zmienia?
- Nie, absolutnie nie. Wszystko gra. Po prostu wystraszyłem
się, że zajmuję terytorium innego faceta.
Szatyn machnął ręką – To mój dom. Poza tym fizycznie i
emocjonalnie nic nas nie łączy. Nie musisz się o nic martwić, nie będzie z tego
problemów.
- Brad, wiem, że to nie zabrzmi właściwie, ale co tutaj
robisz? Nie masz udziału w Hummingbirds, nie mieszasz się do ich spraw, pewnie
nawet nie wiesz, czym się zajmują – Lambert oparł łokcie o stół i śledził ruchy
przyjaciela – Jak się tam znalazłeś? Tolerują cię, jesteś wśród nich, to nie
brzmi zbyt bezpieczne.
Chłopak wzruszył ramionami – Wiesz co… Porozmawiamy o tym wieczorem
przy winie. Pod wpływem alkoholu będziesz łagodniej mnie oceniał – Rzekł,
uśmiechając się pod nosem.
Adam odłożył widelec na stół, po czym podniósł wzrok na
przyjaciela – Miałeś kiedyś ochotę przespać się z kobietą?
Uśmiech momentalnie spłynął z twarzy Brada, zamiast niego
pojawiło się zaciekawienie. Chłopak przechylił głowę – Przez twoją głowę
przewija się ponad sto myśli na sekundę. Skąd to pytanie?
Adam wzruszył ramionami – Czysta ciekawość.
Szatyn uśmiechnął się niepewnie – Nie, raczej nie miałem
takich myśli i potrzeb.
Lambert wziął głęboki oddech – Muszę ci się do czegoś
przyznać. Nie będziesz zadowolony.
- No słucham – Brad zajął miejsce naprzeciw Adama. Przysunął
do siebie jedną ze świeżo zaparzonych herbat.
- Zakochałem się w facecie.
Bell szeroko otworzył usta – Chrzanisz! Adam, dlaczego
miałbym nie być zadowolony? Ale o tym zaraz, najpierw powiedz mi kim jest ten
szczęściarz i czy dobrze się wam układa – Rzekł entuzjastycznie, pochylając się
w stronę Lamberta.
Brunet patrzył wprost w szeroko otwarte oczy Brada.
Przygotowywał się na to, że zaraz zobaczy w nich przerażenie i zawód.
- To Tommy.
Uśmiech z twarzy Brada spłynął jeszcze szybciej, niż mógłby
się spodziewać. Chłopak po chwili przyłożył dłoń do ust, by obrysować ich kształt
warg palcami. Pokręcił w zamyśleniu głową.
- Mam nadzieję, że nie Tommy Joe?
- Dokładnie ten sam.
- Adam – Westchnął Brad – Ty nie wiesz, w co się pakujesz. On
ma w sobie tak wiele nienawiści… Jest przeładowany negatywnymi emocjami. Iskra
wywołuje eksplozję. Czułeś się kiedyś w ten sposób?
Adam przecząco pokręcił głową – Chyba nie – Rzekł, po czym
zamyślił się.
- Nie wiem, czy warto szukać współczucia. Nie wiem, na ile
dobrze mu z obecnym stanem rzeczy. Tommy nigdy nie miał przyjaciół, nie
zawierał trwałych relacji. Być może to spowodowało ten brak zaufania. Właściwie
to brak choćby właściwego podejścia do innych ludzi – Szatyn potarł swoje
ramiona – To musi być przykre, otaczać się samotnością, żywić własnego wroga.
Poczucie pustki bywa niewyobrażalnie trudne. Myślę, że nawet Tommy może sobie z
tym nie radzić. Obserwuję go z boku i szczerze powiem, że bałbym się spędzić u
jego boku choćby jeden dzień sam na sam.
- Ja żyję z nim od trzech, może czterech miesięcy – Adam
spuścił wzrok – Jane, moja przyjaciółka twierdzi, że wybrałem niewłaściwą
osobę. Ty twierdzisz to samo. Każdy w Hummingbirds przyzna wam rację. Mam
świadomość, że nic dla niego nie znaczę, ale nie potrafię tego zmienić.
Brad wyciągnął obie ręce w stronę Lamberta – Po prostu się o
ciebie martwię. Wybacz, że przy pierwszym naszym spotkaniu źle o nim mówiłem.
Nie wiedziałem, że jest dla ciebie ważny.
Adam ułożył dłonie na dłoniach chłopaka – Kochałeś kiedyś
człowieka, z którym nie miałeś cienia szansy na związek?
Brad uśmiechnął się ciepło i cofnął ręce. Po chwili uniósł
wzrok, patrząc w niebieskie oczy.
- Była taka sytuacja.
- Dawno? – Adam wziął łyk gorącego napoju – Co stało na
przeszkodzie?
- Bardzo dawno – Brad wstał od stołu, by powrócić do
przygotowywania śniadania – Bałem się wyznać swoich uczuć. Poza tym on
interesował się dziewczynami.
- Jakiś nasz kumpel z San Diego? – Spytał Adam, rozglądając
się za łyżeczką do cukru – Dwie?
- Dziękuję, nie słodzę. Nie, to nie nasz kumpel. Mój
przyjaciel.
Adam zatrzymał rękę w połowie drogi między cukiernicą a
swoją herbatą. Zmarszczył czoło.
- Przecież ty nikogo nie nazywałeś przyjacielem, a znam cię
od dziecka.
Brad uśmiechnął się ciepło, odkładając talerz na blat. Oparł
się plecami o szafkę zawieszoną na ścianie. Ręce skrzyżował na piersi i
wzruszył ramionami.
- Podkochiwałem się w tobie, Adam.
Lambert poczuł paraliżujący, elektryczny impuls, który
uderzył do jego głowy, powodując utratę kontroli nad ciałem. Łyżka upadła na
stół, wywołując wysoki dźwięk.
- Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś? – Lambert
pretensjonalnie przechylił głowę i zwrócił się przodem w stronę Brada.
Chłopak jedynie wzruszył ramionami – Bałem się, że to
zniszczy naszą przyjaźń. Znaczyłeś dla mnie wiele. Byliśmy tylko dzieciakami,
każdy ruch był ostrożny, bo mieliśmy wiele do stracenia. Byłeś po prostu… -
Roześmiał się ciepło – Byłeś dla mnie idealny, Adam. Nasza więź nie była
zwyczajna. Który chłopak, interesujący się dziewczynami, chciałby przytulać
swojego kumpla? Który spałby z nim w jednym łóżku, poświęcałby mu cały swój
wolny czas? Który trzymałby go za rękę, gdy przychodził czas trudnych zwierzeń?
- Cheeks…
- Ty pierwszy zacząłeś tak do mnie mówić.
- Jezu, Brad – Adam jeszcze szerzej otworzył oczy – Jak
długo to trwało? W którym momencie to wszystko się zaczęło?
- Na jakieś dwa lata przed tym, jak zwierzyłem ci się ze
swojego pierwszego razu. Byłeś tym chłopakiem, przez którego zrozumiałem, kim
tak naprawdę jestem.
- Ale… - Lambert wpatrywał się w Brada – Ja nie miałem nic,
co mogłoby cię przyciągnąć. Jąkałem się, byłem cholernie nieatrakcyjny,
popatrz, James to naturalny blondyn, zawsze był szczupły, miał…
- Dla mnie zawsze byłeś idealny – Bell przerwał i wzruszył
ramionami – Chcę, byś dobrze ułożył sobie życie. Boję się, że Tommy zniszczy całe
drzemiące w tobie piękno. Jedz, nim wystygnie.
Lambert pogrążył się w myślach, mając w głowie scenariusz
dalszej rozmowy. Najwyraźniej Brad chciał już zakończyć ten temat. Ciekawe
czemu?
Adam przez kilka
kolejnych chwil wpatrywał się w przyjaciela – Rozmawiałem o tobie z Jane.
Mówiłem jej o mojej młodości. Próbowała doszukać się korzeni moich pragnień.
Miałem wiele niewłaściwych myśli, dotyczących ciebie, ale wypierałem się ich.
Brad odwrócił się w
stronę bruneta – Niewłaściwe myśli?
- Za każdym razem
przypatrywałem się tobie, gdy byłeś w samej bieliźnie. Myślałem, że po prostu
zazdroszczę ci sylwetki, ale tak naprawdę pociągał mnie ten widok – Mówiąc to
czuł, że każde kolejne słowo pada coraz trudniej – Wypierałem się myśli, że
możesz mnie fascynować.
Szatyn usiadł na
krawędzi stołu i pochylił się w stronę Lamberta. Adam poczuł zapach łagodnych
perfum. Zaczerpnął głębszego oddechu.
- Tak między nami, mocno
cię pragnąłem.
Brunet szerzej otworzył
oczy i roześmiał się z poczucia niezręczności – Niemożliwe.
- Żeby to udowodnić,
muszę zdradzić ci pewną tajemnicę. Nie wiem, czy chcesz ją znać.
- Chętnie posłucham –
Adam uśmiechnął się szeroko.
- Pieściłem się,
fantazjując o tobie.
Fala gorąca zalała
podbrzusze Lamberta, który czuł, ze jego spodnie stały się stanowczo za ciasne.
Z trudem przełknął ślinę i opanował swój oddech. Cheeks rozsuwający spodnie,
szczupła dłoń, która powoli się tam zakrada... stop, błagam. W końcu zaczyna
dotykać siebie tam, gdzie lubi najbardziej… dochodzi, mając w głowie mój obraz.
Przeżywa czystą ekstazę, patrząc na moje zdjęcia.
- Adam, wszystko gra? – Brad wyglądał na wyraźnie
zaniepokojonego.
Brunet otrząsnął się z natarczywych myśli, zaprzątających
jego głowę. Dziękował w duchu, że najlepszy przyjaciel ze szczenięcych lat nie
musi teraz oglądać jego silnego wzwodu.
- Odpłynąłem. Wybacz mi, mam czasem takie momenty – Rzekł,
sięgając po swoją porcję – Smacznego.
Brad odpowiedział ciepłym uśmiechem i ponownie zajął swoje
miejsce.
***
Tommy wraz z Jane przekroczyli próg hali, w której
zgromadziła się już pokaźna grupa Hummingbirds. Wszystkie pary oczy zwróciły
się ku nowo przybyłym.
- Dobrze, że jesteście – Rzekł jeden z mężczyzn – Tommy? Ktoś
na ciebie czeka.
Ratliff spojrzał w kierunku jednego z chłopaków, który
trzymał na smyczy masywnego, całkowicie białego amstaffa. Pies był dorosły i patrzył nieufnie na swojego
tymczasowego właściciela, szczerząc zęby. Miał na pysku ciężki kaganiec, który
ocierał jego skórę. Pysk pełen był ran
- Ereb? – Zawołał blondyn, zmierzając w kierunku psa – Jasna
cholera, wyglądasz jak ostatnie nieszczęście.
Para spiczastych uszu zatrzymała się w pewnym momencie.
Półślepe oczy zwierzęcia zwróciły się w kierunku Tommy’ego. Zaczął skomleć,
kuląc się i merdając długim ogonem. Podbiegł do swojego właściciela, skacząc
łapami na jego uda.
- Witaj z powrotem, przyjacielu – Rzekł łagodnym głosem
blondyn, uśmiechając się pod nosem. Kucnął, pieszcząc zwierzaka po miękkim karku
– Tęskniłeś, prawda?
Amstaff ochoczo pomerdał ogonem i zatoczył koło. Tommy
wstał, mierząc wzrokiem lidera zespołu.
- Podjąłem decyzję – Rzekł stanowczo, opierając ręce o
biodra – Odstąpię Adamowi moje prawo wyboru. W jego imieniu zrzeknę się
podjęcia zadania na rzecz innego.
- Prawo nie działa w tym przypadku – Rzekł Samuel – Adam nie
jest jeszcze członkiem grupy. Nie możesz nadać mu swoich przywilejów. Za kilka
dni Lambert trafi do szpitala psychiatrycznego w stanie Kalifornia, gdzie
przeprowadzi operację uwolnienia naszego człowieka, który dostał przepustkę.
Nasz chłopak wpoił kitlom schizofrenię i depresję. U świrów nie dbają tak mocno
o strzeżenie bram budynku. Skupiają się na rygorze i sprawiedliwości. Lambert
dostanie papiery lekarza psychiatry, który zostanie przydzielony naszemu
chłopakowi i wyciągnie go stamtąd w najlepszym momencie. Plan alfa jest znany,
w planie beta wezwie podstawioną karetkę, która przywiezie ich do nas.
Tommy przetarł zmęczone powieki i wziął głęboki oddech –
Jeżeli go tam wpuścisz, nie wyjdzie stamtąd. Wkopie się sam, lub wkopie go
dziewczyna. Nie ma innego scenariusza – Rzekł, rozkładając ręce.
Jane zmrużyła powieki – Tommy, to nie jest to, o czym myślę,
prawda?
Ratliff pokręcił głową i założył ręce za głowę. Pies usiadł
tuż przy jego stopach, spoglądając na Samuela. Blondyn westchnął i kucnął,
odgarniając włosy do tyłu.
- Nie wmówi zdrowej dziewczynie, że jest wariatką. Nie
skryje się przed glinami, gdy na niego doniesie.
- Komu będą wierzyć? – Lider założył ręce na piersi –
Lekarzowi z czystą kartoteką i bogatym doświadczeniem, popartym listą
referencji czy zwyczajnej wariatce, faszerowanej psychotropami?
Tych ludzi nikt nie słucha. A jeśli narobi za dużo hałasu, poinstruujemy Adama, co ma robić. Każde zadanie wiąże się z ryzykiem, na tym polega cała gra.
Tych ludzi nikt nie słucha. A jeśli narobi za dużo hałasu, poinstruujemy Adama, co ma robić. Każde zadanie wiąże się z ryzykiem, na tym polega cała gra.
Jane czuła, jak bicie jej serca przyspiesza – Tommy, co do
cholery jest grane?
Blondyn uderzył dłońmi w kolana, podparł się o nie i powoli
wstał. Wcisnął ręce w kieszenie, cofając się na krok.
- Wepchnąłem Almę do tego szpitala, nim Adam zerwał ze swoim
przeszłym życiem.
Czuł na sobie wzrok Jane. Nic wcześniej nie było w stanie
tak mocno go zdezorientować jak para oczu, wyrażających bezgraniczną nienawiść.
- Adam przyzwyczaił się do myśli, że jej nie ma, że odeszła
na zawsze. Nie da rady stanąć z nią twarzą w twarz. Nie da rady udawać przy
niej, że są sobie obcy i widzą się po raz pierwszy. W świetle prawa Alma nadal
pozostaje zaginiona, bo wpychając ją do tego pieprzonego zakładu, sfałszowałem
jej papiery. Liczyłem, że zniknie na zawsze.
- Adam musi o tym wiedzieć – Jane rozłożyła ręce – Dlaczego
wciąż milczycie?
- Wycofa się, jeśli go uprzedzimy – Odparł lider – To nie
wchodzi w grę. Obejmuje nas tajemnica, a zerwanie jej przyniesie poważne
konsekwencje. Radzę wam milczeć – Dodał chłodno.
- Pozwól na chwilę – Rzekła brunetka, kierując wzrok ku
Ratliffowi. Wyszła na zewnątrz, rozglądając się, czy aby na pewno zostali sami.
Tommy tuż po chwili zjawił się obok niej.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby zrujnować ułożone życie tak
wspaniałemu człowiekowi? Adam nie zasłużył na to, co ma go spotkać. On nie
zasługuje na to, co codziennie go dotyka.
Blondyn wzruszył ramionami – Chciałem mieć go tylko dla
siebie.
Jane rozchyliła łagodnie wargi, czując ich nerwowe drżenie –
Rozbiłeś związek, porwałeś chłopaka, traktujesz go jak najgorsze ścierwo, jego
dziewczynę siłą i podstępem wpychasz do wariatów, następnie starasz się, by
siedziała cicho? Chcesz, by tam spędziła resztę lat swojego życia? Na to
zasłużyła? Wpadła w ręce chorego sadysty, który…
- Miłość to nie kwiaty, uśmiech i bezludne wyspy. Czasem
trzeba wykazać się bezwzględnością. Miłość jest podła i czułaś to, mordując
faceta, którego jeszcze kilka miesięcy temu pieprzyłaś na tylnej kanapie
samochodu, w którym skonał.
- Dla ciebie miłość to kwestia posiadania. Adam zabił, by
ratować twoje życie, a ty co zrobiłeś, by ratować jego? Niszczysz go,
sukinsynu. Jeśli dopuścisz do tego, że spotka się z Almą, zrujnujesz wszystko. Nigdy
więcej nie spojrzy ci w oczy. Nigdy więcej nie zbliży się do ciebie, rozumiesz?
Tommy westchnął, uderzając pięścią w metalowe drzwi –
Widzisz, że się staram! Od kilku dni rozmawiam z tymi ludźmi, by przekonać ich,
że nie mają racji, że należy znaleźć inne rozwiązanie. Boję się, że go stracę,
rozumiesz? – Spytał, przechylając głowę – Boję się, że go stracę, a spieprzył i
już teraz zerwał ze mną kontakt!
- Miłość w twojej definicji to schizoidalna dziwka. Jedyne
co umiesz dawać komuś w ręce to rozżarzony węgiel, a potem jeszcze czekasz na
wdzięczne „dziękuję”. Nie chcę mieć cię na sumieniu. Do zobaczenia – Rzekła,
wybierając najkrótszą drogę, prowadzącą do głównej trasy.
- Jane! Jane, do jasnej cholery! – Krzyknął, odwracając się
w stronę znikającego cienia. Nigdy wcześniej nie czuł się tak podle.
Uhu... Tommy czuję się podle. W następnych odcinkach będzie mega ciekawie , coś czuję że może nawet okaże uczucia XD
OdpowiedzUsuńAlma w szpitalu ? O kurde, nieźle wymyśliłaś. Tommy chciał mieć go tylko dla siebie. On musi sie nauczyć postępowania jak chce kogoś poderwać. Wpychanie czyjejś dziewczyny do szpitala nie jest oznaką miłości. Byłabym wściekała na miejscu Adama, ale on jeszcze nic nie wie. Może Jane mu powie ?
Cheeks. Cheeks podkochiwał się w Adamie :3 ojeja ! Słodko, mam nadziję że Adam zamieszka na dłużej w mieszkani Brada c:
Co do zadania które Adam ma wykonać... hm, nie wiem czy Tommy da rade coś zrobić żeby mógł wykonać inne zadanie. A jeśli dojdzie do tego że Adam pojedzie do zakładu to znienawidzi Tommy'ego. Tak mi się wydaje.
uh ... mogłabym tak się rozpisywac jeszcze długo, ale nic z tego nie wyniknie ;-; Nie będę powtarzać że świetnie piszesz bo to wiesz C: Więc pozostaje mi Cię przytulić i życzyć weny i czasu i mniejszych upałów, tak żeby oddychać się dało XD Pozdrawiam <3
Nareszcie wyjaśniło się, co się stało z Almą. Świetny odcinek, tylko trochę przykrótki ;)
OdpowiedzUsuń~Skylar
A to sukinsyn! Po raz pierwszy ze wszystkich Adommy jakie przeczytałam nazwałam tak Tommiego, ale w pełni sobie zasłużył. Jak mógł to zrobić Almie, jak mógł to zrobić Adamowi?! Przynajmniej ma z tego powodu wyrzuty sumienia, w końcu do niego dotarło, że może go przez to stracić. Odcinek świetny, poadam na kolana żeby się pokłonić haha:) jaką ty masz bujną wyobraźnie kobieto:)
OdpowiedzUsuńPozdro i dużo weny:* (i ode mnie też wielki hug:))
~ BlackAngel
Odcinek świetny, jak zwykle <3
OdpowiedzUsuńCóż, nie wiem co kreatywnego mogę jeszcze dodać po komentarzach poprzedniczek, Till - jak zawsze - powiedziała dokładnie to co myślę, polać jej :P
Życzę weny i pozdrawiam ;*
- Jane! Jane, do jasnej cholery! – Krzyknął, odwracając się w stronę znikającego cienia. Nigdy wcześniej nie czuł się tak podle.
OdpowiedzUsuńNiech ma za swoje niech zżera go sumienie.
- Podkochiwałem się w tobie, Adam.
To było niezłe jak Brad wyznał Adamowi że zakochał się w nim gdy byli przyjaciółmi.
Super odcinek i życzę weny. :P
Świetny odcinek jak zawsze! Miałam różne pomysły co się stało z Almą, ale nie zakładałam, że Tommy zamknie ją w szpitalu. Jestem strasznie ciekawa tego zadania i jak Adam zareaguje, gdy dowie się co zrobił Tommy..
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
Podpisuję się pod apelem dotyczącym erotyków i języka jakim są pisane. Wulgaryzmy odpadają razem z biologicznymi, niemal medycznymi terminami. Subtelność i niedomówienia > zbyt dokładny opis.
OdpowiedzUsuń(musisz mi opowiedzieć, co to za reklama i blog;p)
Ale do rzeczy;)
Super scena w mieszkaniu Brada. Właśnie zastanawiałam się ostatnio czy może Brad kiedyś się w Adamie nie podkochiwał, a tu proszę! :D Podoba mi się postawa Adama względem Tommy'ego, opinie innych na jego temat nic dla niego nie znaczą, nie potrafi tego zmienić i nawet tego pewnie nie chce.
świetny, bardzo sensualny (nasze ulubione słowo :D) fragment, kiedy Adam buja w obłokach podczas śniadania. krótki, bogaty w treść, fantastycznie erotyczny, choć napisany ze smakiem. cudo!
A jednak Alma. jestem rozdarta co do powodów, dla jakich Tommy ją umieścił w tym psychiatryku. miłość, jeśli można o niej mówić w tym przypadku (tuż obok niemal chorobliwej fascynacji Adamem) bywa egoistyczna. "Boję się, że go stracę, rozumiesz? " to chyba najpiękniejsze zdanie odcinka.
Podobno ludzi poznaje się po tym, jak traktują zwierzęta. A może raczej poznaje się po tym, jak zwierzęta traktują ich. Dlatego ten rozdział nastraja mnie pozytywnie względem przyszłości niepewnego związku Adama i Tommy'ego. :)
Dzięki za ten odcinek, Skarbie! Życzę weny i ściskam mocno! <3 :)
o kurde! - dokładnie to sobie powtarzałam wczoraj w nocy po przeczytaniu odcinka. Nie mogłam przez ciebie zasnąć! Ja nie wiem, jak się teraz czują te inne człowieki, które to czytają, ale ja jestem w szoku. Coś ty zrobiła z Almą? A raczej Hummingbirds, jak Tommy mógł to zrobić? No ja jestem bardzo ciekawa, jak to zniesie Adam. ja na jego miejscu już dawno strzeliłabym sobie w głowę. I ostatnie pytanie: czy ta miłość przezwycięży wszystko? A to z Bellem mnie dobiło, Brad zakochany w Adamie - nie ogarniam. Po prostu nie wiem, skąd ci się biorą te pomysły. Kończę już bo nie wiem, co jeszcze napisać. Pozostaje mi tylko czekać na odp na moje pytania, pozdro :)
OdpowiedzUsuńPS: mogłabyś zlikwidować obrazki weryfikacyjne? jak ich nie ma to można komentarze na telefonach dodawać, a tak zapewne każdy musi specjalnie na kompa wchodzić, bardzo proszę :)
OdpowiedzUsuń