piątek, 9 sierpnia 2013

Odc. 30: Moja była miłość




Hej! Przyszedł długo wyczekiwany piątek :)
Ostatnio zaglądam na pocztę, pojawił się nowy komentarz odnośnie Piaskowego. Pierwszy raz wpadła reklama bloga erotycznego. Tak, można mówić, że nawet każde Adommy jest erotyczne. Ale autorka bloga opisuje swoje przeżycia w pierwszej osobie i nie ma to żadnego związku z fanfiction. 
Pamiętajcie, jeśli ma powstać erotyk, to ma to być erotyk wart milion dolarów! Bez biologicznych terminów, dotyczących części ciała.

Till: Dziękuję za obowiązkowego huga! A bransoletka bardzo Cheeksowi pasuje ^^
GlamnasticGirl: Sprawa Almy wyklaruje się prędzej, niż możesz się spodziewać :)

Dziękuję za każdy z komentarzy! Jesteście wielkie <3

30. Moja była miłość

Tommy wrzucił do torby kilka przedmiotów. Wśród nich znalazły się butelka wody, tabletki przeciwbólowe i dwa pistolety, które nosił przy sobie najczęściej. Wziął głęboki oddech i przyłożył dłonie do głowy. Pulsowanie nasilało się z każdym kolejnym kwadransem.
- Jane! – Zawołał, krzywdząc swoje uszy – Pozwól na moment.
Brunetka tuż po chwili przekroczyła próg pokoju – Czego chcesz?
- Spotkanie. Ty prowadzisz – Rzekł, rzucając w jej stronę kluczyki do forda. Sam złapał torbę i ruszył w stronę wyjścia.
- Myślałam, że migreny nie dopadają takich dupków jak ty, Tommy.
- Zamknij się – Warknął blondyn, zostawiając dziewczynę za sobą. Po chwili ruszyli w podróż do miasta oddalonego pięćdziesiąt kilometrów od okolic San Diego.
***
Adam zbudził się ze snu około godziny jedenastej trzydzieści. Kiedy spojrzał na zegarek, był zaskoczony. Na przestrzeni ostatnich tygodni musiał być na nogach już od szóstej, nawet jeśli nie miał żadnych obowiązków.
W całym domu panowała absolutna cisza. Adam zsunął stopy na miękki dywan. Mimowolnie uśmiechnął się do samego siebie. Promienie południowego słońca zadziałały na niego niezwykle kojąco. Wstał, nie dbając o to, że jest całkowicie nagi. Opuścił poprzedni dom jedynie w tym, co miał na sobie.
Przesunął dłonią po swoim brzuchu, pieszcząc w ten sposób wrażliwą na dotyk skórę. Rozejrzał się dookoła, aż odnalazł szlafrok, niemal identyczny jak ten należący do Brada.  Nałożył go na siebie i niedbale zawiązał pasek. Delikatnie nacisnął klamkę i zwabiony słodkim zapachem, ruszył powoli w stronę kuchni.
Zatrzymał się przy ścianie i oparł skroń o framugę. Szatyn nalewał właśnie porcję ciasta na patelnię, dbając o idealnie okrągły kształt powstającego naleśnika. Jego ruchy były energiczne, ale dokładne.
- Adam! – Zawołał Brad, natychmiastowo się odwracając – Rany, ale mnie przestraszyłeś. Siadaj, właśnie przygotowuję śniadanie. Powiedz mi, jak spałeś? Goście bardzo narzekają na tamten pokój, ale według mnie jest absolutnie bajeczny.
Brunet uśmiechnął się łagodnie, zmierzając w stronę stołu.
- Masz rację. Jest bajeczny.
Bell roześmiał się ciepło, wyjmując z szafki kilka słodkich syropów – Pokój jest mocno nasłoneczniony. Pozytywna energia jest bardzo ważna. Samuel twierdzi tak samo, choć zaraz narzeka, że po południu jest tam za gorąco.
- Samuel? – Adam zmarszczył brwi.
- Wasz lider. Nie znałeś jego imienia?
- Sypiasz z nim? – Brunet poczuł, jak bicie jego serca stopniowo przyspieszyło – To znaczy… - Zawahał się – Miałem na myśli czy sypia u ciebie.
- To skomplikowane – Skwitował Brad – Nasza relacja jest bardzo zawiła.
Brunet odetchnął na myśl, że przecież nie wydarzyło się nic, co mogłoby zaważyć na jego życiu. Przysunął do siebie pusty talerz – Smacznego.
- Adam? – Brad oparł dłonie o stół – Czy to coś zmienia?
- Nie, absolutnie nie. Wszystko gra. Po prostu wystraszyłem się, że zajmuję terytorium innego faceta.
Szatyn machnął ręką – To mój dom. Poza tym fizycznie i emocjonalnie nic nas nie łączy. Nie musisz się o nic martwić, nie będzie z tego problemów.
- Brad, wiem, że to nie zabrzmi właściwie, ale co tutaj robisz? Nie masz udziału w Hummingbirds, nie mieszasz się do ich spraw, pewnie nawet nie wiesz, czym się zajmują – Lambert oparł łokcie o stół i śledził ruchy przyjaciela – Jak się tam znalazłeś? Tolerują cię, jesteś wśród nich, to nie brzmi zbyt bezpieczne.
Chłopak wzruszył ramionami – Wiesz co… Porozmawiamy o tym wieczorem przy winie. Pod wpływem alkoholu będziesz łagodniej mnie oceniał – Rzekł, uśmiechając się pod nosem.
Adam odłożył widelec na stół, po czym podniósł wzrok na przyjaciela – Miałeś kiedyś ochotę przespać się z kobietą?
Uśmiech momentalnie spłynął z twarzy Brada, zamiast niego pojawiło się zaciekawienie. Chłopak przechylił głowę – Przez twoją głowę przewija się ponad sto myśli na sekundę. Skąd to pytanie?
Adam wzruszył ramionami – Czysta ciekawość.
Szatyn uśmiechnął się niepewnie – Nie, raczej nie miałem takich myśli i potrzeb.
Lambert wziął głęboki oddech – Muszę ci się do czegoś przyznać. Nie będziesz zadowolony.
- No słucham – Brad zajął miejsce naprzeciw Adama. Przysunął do siebie jedną ze świeżo zaparzonych herbat.
- Zakochałem się w facecie.
Bell szeroko otworzył usta – Chrzanisz! Adam, dlaczego miałbym nie być zadowolony? Ale o tym zaraz, najpierw powiedz mi kim jest ten szczęściarz i czy dobrze się wam układa – Rzekł entuzjastycznie, pochylając się w stronę Lamberta.
Brunet patrzył wprost w szeroko otwarte oczy Brada. Przygotowywał się na to, że zaraz zobaczy w nich przerażenie i zawód.
-  To Tommy.
Uśmiech z twarzy Brada spłynął jeszcze szybciej, niż mógłby się spodziewać. Chłopak po chwili przyłożył dłoń do ust, by obrysować ich kształt warg palcami. Pokręcił w zamyśleniu głową.
- Mam nadzieję, że nie Tommy Joe?
- Dokładnie ten sam.
- Adam – Westchnął Brad – Ty nie wiesz, w co się pakujesz. On ma w sobie tak wiele nienawiści… Jest przeładowany negatywnymi emocjami. Iskra wywołuje eksplozję. Czułeś się kiedyś w ten sposób?
Adam przecząco pokręcił głową – Chyba nie – Rzekł, po czym zamyślił się.
- Nie wiem, czy warto szukać współczucia. Nie wiem, na ile dobrze mu z obecnym stanem rzeczy. Tommy nigdy nie miał przyjaciół, nie zawierał trwałych relacji. Być może to spowodowało ten brak zaufania. Właściwie to brak choćby właściwego podejścia do innych ludzi – Szatyn potarł swoje ramiona – To musi być przykre, otaczać się samotnością, żywić własnego wroga. Poczucie pustki bywa niewyobrażalnie trudne. Myślę, że nawet Tommy może sobie z tym nie radzić. Obserwuję go z boku i szczerze powiem, że bałbym się spędzić u jego boku choćby jeden dzień sam na sam.
- Ja żyję z nim od trzech, może czterech miesięcy – Adam spuścił wzrok – Jane, moja przyjaciółka twierdzi, że wybrałem niewłaściwą osobę. Ty twierdzisz to samo. Każdy w Hummingbirds przyzna wam rację. Mam świadomość, że nic dla niego nie znaczę, ale nie potrafię tego zmienić.
Brad wyciągnął obie ręce w stronę Lamberta – Po prostu się o ciebie martwię. Wybacz, że przy pierwszym naszym spotkaniu źle o nim mówiłem. Nie wiedziałem, że jest dla ciebie ważny.
Adam ułożył dłonie na dłoniach chłopaka – Kochałeś kiedyś człowieka, z którym nie miałeś cienia szansy na związek?
Brad uśmiechnął się ciepło i cofnął ręce. Po chwili uniósł wzrok, patrząc w niebieskie oczy.
- Była taka sytuacja.
- Dawno? – Adam wziął łyk gorącego napoju – Co stało na przeszkodzie?
- Bardzo dawno – Brad wstał od stołu, by powrócić do przygotowywania śniadania – Bałem się wyznać swoich uczuć. Poza tym on interesował się dziewczynami.
- Jakiś nasz kumpel z San Diego? – Spytał Adam, rozglądając się za łyżeczką do cukru – Dwie?
- Dziękuję, nie słodzę. Nie, to nie nasz kumpel. Mój przyjaciel.
Adam zatrzymał rękę w połowie drogi między cukiernicą a swoją herbatą. Zmarszczył czoło.
- Przecież ty nikogo nie nazywałeś przyjacielem, a znam cię od dziecka.
Brad uśmiechnął się ciepło, odkładając talerz na blat. Oparł się plecami o szafkę zawieszoną na ścianie. Ręce skrzyżował na piersi i wzruszył ramionami.
- Podkochiwałem się w tobie, Adam.
Lambert poczuł paraliżujący, elektryczny impuls, który uderzył do jego głowy, powodując utratę kontroli nad ciałem. Łyżka upadła na stół, wywołując wysoki dźwięk.
- Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś? – Lambert pretensjonalnie przechylił głowę i zwrócił się przodem w stronę Brada.
Chłopak jedynie wzruszył ramionami – Bałem się, że to zniszczy naszą przyjaźń. Znaczyłeś dla mnie wiele. Byliśmy tylko dzieciakami, każdy ruch był ostrożny, bo mieliśmy wiele do stracenia. Byłeś po prostu… - Roześmiał się ciepło – Byłeś dla mnie idealny, Adam. Nasza więź nie była zwyczajna. Który chłopak, interesujący się dziewczynami, chciałby przytulać swojego kumpla? Który spałby z nim w jednym łóżku, poświęcałby mu cały swój wolny czas? Który trzymałby go za rękę, gdy przychodził czas trudnych zwierzeń?
- Cheeks…
- Ty pierwszy zacząłeś tak do mnie mówić.
- Jezu, Brad – Adam jeszcze szerzej otworzył oczy – Jak długo to trwało? W którym momencie to wszystko się zaczęło?
- Na jakieś dwa lata przed tym, jak zwierzyłem ci się ze swojego pierwszego razu. Byłeś tym chłopakiem, przez którego zrozumiałem, kim tak naprawdę jestem.
- Ale… - Lambert wpatrywał się w Brada – Ja nie miałem nic, co mogłoby cię przyciągnąć. Jąkałem się, byłem cholernie nieatrakcyjny, popatrz, James to naturalny blondyn, zawsze był szczupły, miał…
- Dla mnie zawsze byłeś idealny – Bell przerwał i wzruszył ramionami – Chcę, byś dobrze ułożył sobie życie. Boję się, że Tommy zniszczy całe drzemiące w tobie piękno. Jedz, nim wystygnie.
Lambert pogrążył się w myślach, mając w głowie scenariusz dalszej rozmowy. Najwyraźniej Brad chciał już zakończyć ten temat. Ciekawe czemu?
Adam przez kilka kolejnych chwil wpatrywał się w przyjaciela – Rozmawiałem o tobie z Jane. Mówiłem jej o mojej młodości. Próbowała doszukać się korzeni moich pragnień. Miałem wiele niewłaściwych myśli, dotyczących ciebie, ale wypierałem się ich.
Brad odwrócił się w stronę bruneta – Niewłaściwe myśli?
- Za każdym razem przypatrywałem się tobie, gdy byłeś w samej bieliźnie. Myślałem, że po prostu zazdroszczę ci sylwetki, ale tak naprawdę pociągał mnie ten widok – Mówiąc to czuł, że każde kolejne słowo pada coraz trudniej – Wypierałem się myśli, że możesz mnie fascynować.
Szatyn usiadł na krawędzi stołu i pochylił się w stronę Lamberta. Adam poczuł zapach łagodnych perfum. Zaczerpnął głębszego oddechu.
- Tak między nami, mocno cię pragnąłem.
Brunet szerzej otworzył oczy i roześmiał się z poczucia niezręczności – Niemożliwe.
- Żeby to udowodnić, muszę zdradzić ci pewną tajemnicę. Nie wiem, czy chcesz ją znać.
- Chętnie posłucham – Adam uśmiechnął się szeroko.
- Pieściłem się, fantazjując o tobie.
Fala gorąca zalała podbrzusze Lamberta, który czuł, ze jego spodnie stały się stanowczo za ciasne. Z trudem przełknął ślinę i opanował swój oddech. Cheeks rozsuwający spodnie, szczupła dłoń, która powoli się tam zakrada... stop, błagam. W końcu zaczyna dotykać siebie tam, gdzie lubi najbardziej… dochodzi, mając w głowie mój obraz. Przeżywa czystą ekstazę, patrząc na moje zdjęcia.
- Adam, wszystko gra? – Brad wyglądał na wyraźnie zaniepokojonego.
Brunet otrząsnął się z natarczywych myśli, zaprzątających jego głowę. Dziękował w duchu, że najlepszy przyjaciel ze szczenięcych lat nie musi teraz oglądać jego silnego wzwodu.
- Odpłynąłem. Wybacz mi, mam czasem takie momenty – Rzekł, sięgając po swoją porcję – Smacznego.
Brad odpowiedział ciepłym uśmiechem i ponownie zajął swoje miejsce.
***
Tommy wraz z Jane przekroczyli próg hali, w której zgromadziła się już pokaźna grupa Hummingbirds. Wszystkie pary oczy zwróciły się ku nowo przybyłym.
- Dobrze, że jesteście – Rzekł jeden z mężczyzn – Tommy? Ktoś na ciebie czeka.
Ratliff spojrzał w kierunku jednego z chłopaków, który trzymał na smyczy masywnego, całkowicie białego amstaffa.  Pies był dorosły i patrzył nieufnie na swojego tymczasowego właściciela, szczerząc zęby. Miał na pysku ciężki kaganiec, który ocierał jego skórę. Pysk pełen był ran
- Ereb? – Zawołał blondyn, zmierzając w kierunku psa – Jasna cholera, wyglądasz jak ostatnie nieszczęście.
Para spiczastych uszu zatrzymała się w pewnym momencie. Półślepe oczy zwierzęcia zwróciły się w kierunku Tommy’ego. Zaczął skomleć, kuląc się i merdając długim ogonem. Podbiegł do swojego właściciela, skacząc łapami na jego uda.
- Witaj z powrotem, przyjacielu – Rzekł łagodnym głosem blondyn, uśmiechając się pod nosem. Kucnął, pieszcząc zwierzaka po miękkim karku – Tęskniłeś, prawda?
Amstaff ochoczo pomerdał ogonem i zatoczył koło. Tommy wstał, mierząc wzrokiem lidera zespołu.
- Podjąłem decyzję – Rzekł stanowczo, opierając ręce o biodra – Odstąpię Adamowi moje prawo wyboru. W jego imieniu zrzeknę się podjęcia zadania na rzecz innego.
- Prawo nie działa w tym przypadku – Rzekł Samuel – Adam nie jest jeszcze członkiem grupy. Nie możesz nadać mu swoich przywilejów. Za kilka dni Lambert trafi do szpitala psychiatrycznego w stanie Kalifornia, gdzie przeprowadzi operację uwolnienia naszego człowieka, który dostał przepustkę. Nasz chłopak wpoił kitlom schizofrenię i depresję. U świrów nie dbają tak mocno o strzeżenie bram budynku. Skupiają się na rygorze i sprawiedliwości. Lambert dostanie papiery lekarza psychiatry, który zostanie przydzielony naszemu chłopakowi i wyciągnie go stamtąd w najlepszym momencie. Plan alfa jest znany, w planie beta wezwie podstawioną karetkę, która przywiezie ich do nas.
Tommy przetarł zmęczone powieki i wziął głęboki oddech – Jeżeli go tam wpuścisz, nie wyjdzie stamtąd. Wkopie się sam, lub wkopie go dziewczyna. Nie ma innego scenariusza – Rzekł, rozkładając ręce.
Jane zmrużyła powieki – Tommy, to nie jest to, o czym myślę, prawda?
Ratliff pokręcił głową i założył ręce za głowę. Pies usiadł tuż przy jego stopach, spoglądając na Samuela. Blondyn westchnął i kucnął, odgarniając włosy do tyłu.
- Nie wmówi zdrowej dziewczynie, że jest wariatką. Nie skryje się przed glinami, gdy na niego doniesie.
- Komu będą wierzyć? – Lider założył ręce na piersi – Lekarzowi z czystą kartoteką i bogatym doświadczeniem, popartym listą referencji czy zwyczajnej wariatce, faszerowanej psychotropami?
Tych ludzi nikt nie słucha. A jeśli narobi za dużo hałasu, poinstruujemy Adama, co ma robić. Każde zadanie wiąże się z ryzykiem, na tym polega cała gra.
Jane czuła, jak bicie jej serca przyspiesza – Tommy, co do cholery jest grane?
Blondyn uderzył dłońmi w kolana, podparł się o nie i powoli wstał. Wcisnął ręce w kieszenie, cofając się na krok.
- Wepchnąłem Almę do tego szpitala, nim Adam zerwał ze swoim przeszłym życiem.
Czuł na sobie wzrok Jane. Nic wcześniej nie było w stanie tak mocno go zdezorientować jak para oczu, wyrażających bezgraniczną nienawiść.
- Adam przyzwyczaił się do myśli, że jej nie ma, że odeszła na zawsze. Nie da rady stanąć z nią twarzą w twarz. Nie da rady udawać przy niej, że są sobie obcy i widzą się po raz pierwszy. W świetle prawa Alma nadal pozostaje zaginiona, bo wpychając ją do tego pieprzonego zakładu, sfałszowałem jej papiery. Liczyłem, że zniknie na zawsze.
- Adam musi o tym wiedzieć – Jane rozłożyła ręce – Dlaczego wciąż milczycie?
- Wycofa się, jeśli go uprzedzimy – Odparł lider – To nie wchodzi w grę. Obejmuje nas tajemnica, a zerwanie jej przyniesie poważne konsekwencje. Radzę wam milczeć – Dodał chłodno.
- Pozwól na chwilę – Rzekła brunetka, kierując wzrok ku Ratliffowi. Wyszła na zewnątrz, rozglądając się, czy aby na pewno zostali sami. Tommy tuż po chwili zjawił się obok niej.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby zrujnować ułożone życie tak wspaniałemu człowiekowi? Adam nie zasłużył na to, co ma go spotkać. On nie zasługuje na to, co codziennie go dotyka.
Blondyn wzruszył ramionami – Chciałem mieć go tylko dla siebie.
Jane rozchyliła łagodnie wargi, czując ich nerwowe drżenie – Rozbiłeś związek, porwałeś chłopaka, traktujesz go jak najgorsze ścierwo, jego dziewczynę siłą i podstępem wpychasz do wariatów, następnie starasz się, by siedziała cicho? Chcesz, by tam spędziła resztę lat swojego życia? Na to zasłużyła? Wpadła w ręce chorego sadysty, który…
- Miłość to nie kwiaty, uśmiech i bezludne wyspy. Czasem trzeba wykazać się bezwzględnością. Miłość jest podła i czułaś to, mordując faceta, którego jeszcze kilka miesięcy temu pieprzyłaś na tylnej kanapie samochodu, w którym skonał.
- Dla ciebie miłość to kwestia posiadania. Adam zabił, by ratować twoje życie, a ty co zrobiłeś, by ratować jego? Niszczysz go, sukinsynu. Jeśli dopuścisz do tego, że spotka się z Almą, zrujnujesz wszystko. Nigdy więcej nie spojrzy ci w oczy. Nigdy więcej nie zbliży się do ciebie, rozumiesz?
Tommy westchnął, uderzając pięścią w metalowe drzwi – Widzisz, że się staram! Od kilku dni rozmawiam z tymi ludźmi, by przekonać ich, że nie mają racji, że należy znaleźć inne rozwiązanie. Boję się, że go stracę, rozumiesz? – Spytał, przechylając głowę – Boję się, że go stracę, a spieprzył i już teraz zerwał ze mną kontakt!
- Miłość w twojej definicji to schizoidalna dziwka. Jedyne co umiesz dawać komuś w ręce to rozżarzony węgiel, a potem jeszcze czekasz na wdzięczne „dziękuję”. Nie chcę mieć cię na sumieniu. Do zobaczenia – Rzekła, wybierając najkrótszą drogę, prowadzącą do głównej trasy.
- Jane! Jane, do jasnej cholery! – Krzyknął, odwracając się w stronę znikającego cienia. Nigdy wcześniej nie czuł się tak podle.

9 komentarzy:

  1. Uhu... Tommy czuję się podle. W następnych odcinkach będzie mega ciekawie , coś czuję że może nawet okaże uczucia XD
    Alma w szpitalu ? O kurde, nieźle wymyśliłaś. Tommy chciał mieć go tylko dla siebie. On musi sie nauczyć postępowania jak chce kogoś poderwać. Wpychanie czyjejś dziewczyny do szpitala nie jest oznaką miłości. Byłabym wściekała na miejscu Adama, ale on jeszcze nic nie wie. Może Jane mu powie ?
    Cheeks. Cheeks podkochiwał się w Adamie :3 ojeja ! Słodko, mam nadziję że Adam zamieszka na dłużej w mieszkani Brada c:
    Co do zadania które Adam ma wykonać... hm, nie wiem czy Tommy da rade coś zrobić żeby mógł wykonać inne zadanie. A jeśli dojdzie do tego że Adam pojedzie do zakładu to znienawidzi Tommy'ego. Tak mi się wydaje.
    uh ... mogłabym tak się rozpisywac jeszcze długo, ale nic z tego nie wyniknie ;-; Nie będę powtarzać że świetnie piszesz bo to wiesz C: Więc pozostaje mi Cię przytulić i życzyć weny i czasu i mniejszych upałów, tak żeby oddychać się dało XD Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie wyjaśniło się, co się stało z Almą. Świetny odcinek, tylko trochę przykrótki ;)
    ~Skylar

    OdpowiedzUsuń
  3. A to sukinsyn! Po raz pierwszy ze wszystkich Adommy jakie przeczytałam nazwałam tak Tommiego, ale w pełni sobie zasłużył. Jak mógł to zrobić Almie, jak mógł to zrobić Adamowi?! Przynajmniej ma z tego powodu wyrzuty sumienia, w końcu do niego dotarło, że może go przez to stracić. Odcinek świetny, poadam na kolana żeby się pokłonić haha:) jaką ty masz bujną wyobraźnie kobieto:)
    Pozdro i dużo weny:* (i ode mnie też wielki hug:))

    ~ BlackAngel

    OdpowiedzUsuń
  4. Odcinek świetny, jak zwykle <3
    Cóż, nie wiem co kreatywnego mogę jeszcze dodać po komentarzach poprzedniczek, Till - jak zawsze - powiedziała dokładnie to co myślę, polać jej :P
    Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. - Jane! Jane, do jasnej cholery! – Krzyknął, odwracając się w stronę znikającego cienia. Nigdy wcześniej nie czuł się tak podle.

    Niech ma za swoje niech zżera go sumienie.

    - Podkochiwałem się w tobie, Adam.

    To było niezłe jak Brad wyznał Adamowi że zakochał się w nim gdy byli przyjaciółmi.

    Super odcinek i życzę weny. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny odcinek jak zawsze! Miałam różne pomysły co się stało z Almą, ale nie zakładałam, że Tommy zamknie ją w szpitalu. Jestem strasznie ciekawa tego zadania i jak Adam zareaguje, gdy dowie się co zrobił Tommy..
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podpisuję się pod apelem dotyczącym erotyków i języka jakim są pisane. Wulgaryzmy odpadają razem z biologicznymi, niemal medycznymi terminami. Subtelność i niedomówienia > zbyt dokładny opis.
    (musisz mi opowiedzieć, co to za reklama i blog;p)

    Ale do rzeczy;)

    Super scena w mieszkaniu Brada. Właśnie zastanawiałam się ostatnio czy może Brad kiedyś się w Adamie nie podkochiwał, a tu proszę! :D Podoba mi się postawa Adama względem Tommy'ego, opinie innych na jego temat nic dla niego nie znaczą, nie potrafi tego zmienić i nawet tego pewnie nie chce.

    świetny, bardzo sensualny (nasze ulubione słowo :D) fragment, kiedy Adam buja w obłokach podczas śniadania. krótki, bogaty w treść, fantastycznie erotyczny, choć napisany ze smakiem. cudo!

    A jednak Alma. jestem rozdarta co do powodów, dla jakich Tommy ją umieścił w tym psychiatryku. miłość, jeśli można o niej mówić w tym przypadku (tuż obok niemal chorobliwej fascynacji Adamem) bywa egoistyczna. "Boję się, że go stracę, rozumiesz? " to chyba najpiękniejsze zdanie odcinka.

    Podobno ludzi poznaje się po tym, jak traktują zwierzęta. A może raczej poznaje się po tym, jak zwierzęta traktują ich. Dlatego ten rozdział nastraja mnie pozytywnie względem przyszłości niepewnego związku Adama i Tommy'ego. :)

    Dzięki za ten odcinek, Skarbie! Życzę weny i ściskam mocno! <3 :)

    OdpowiedzUsuń
  8. o kurde! - dokładnie to sobie powtarzałam wczoraj w nocy po przeczytaniu odcinka. Nie mogłam przez ciebie zasnąć! Ja nie wiem, jak się teraz czują te inne człowieki, które to czytają, ale ja jestem w szoku. Coś ty zrobiła z Almą? A raczej Hummingbirds, jak Tommy mógł to zrobić? No ja jestem bardzo ciekawa, jak to zniesie Adam. ja na jego miejscu już dawno strzeliłabym sobie w głowę. I ostatnie pytanie: czy ta miłość przezwycięży wszystko? A to z Bellem mnie dobiło, Brad zakochany w Adamie - nie ogarniam. Po prostu nie wiem, skąd ci się biorą te pomysły. Kończę już bo nie wiem, co jeszcze napisać. Pozostaje mi tylko czekać na odp na moje pytania, pozdro :)

    OdpowiedzUsuń
  9. PS: mogłabyś zlikwidować obrazki weryfikacyjne? jak ich nie ma to można komentarze na telefonach dodawać, a tak zapewne każdy musi specjalnie na kompa wchodzić, bardzo proszę :)

    OdpowiedzUsuń