GlamtasticGirl: Zniosłam obrazki weryfikacyjne. Nawet nie
wiedziałam, że mam je włączone:)
Masa hugów dla Was! <3 Dziękuję za obecność i komentarze!
Przechodzimy szybko do
odcinka, żeby wieczór nie przesunął się na dwudziestą trzecią :)
31. Szczerość nie popłaca
Jane spędzała noc w hotelu. Miała czas na uporządkowanie
niektórych spraw. Telefon wciąż milczał. Od dłuższego czasu rozmyślała na temat
Adama. Zastanawiała się jak tak czysta osoba może żyć pośród zupełnego chaosu i
spustoszenia. Od pierwszego spotkania zauważyła, że jest inny; wyjęty z
ciepłego domu, kochający ojciec, nie bezwzględny morderca. W Hummingbirds nikt
nawet nie próbował stwarzać pozorów. Na każdej twarzy malowała się pustka.
Usiadła na krawędzi łóżka, przeglądając opublikowane
artykuły dotyczące psychopatii.
Nieszablonowy ciąg
przyczynowo-skutkowy. Teoria Cleckley’a skupia się na przedstawieniu
wewnętrznego świata pacjenta, jako świata nieistniejącego. Pacjent nie odczuwa
stanów emocjonalnych i uczuciowych. Jest upośledzony w zdolność do miłości,
empatii i współczucia.
- Adam, wpakowałeś się w niezłe gówno – Wyszeptała pod
nosem.
Przykład testu,
sprawdzającego tok myślenia psychopatycznego.
Dziewczyna na
pogrzebie swojej matki dostrzega obcego jej mężczyznę. Widzi w nim miłość
swojego życia. Kilka dni później dziewczyna zabija swoją siostrę. Jaki jest
powód? Liczy, że ponownie zobaczy mężczyznę, widzianego na pogrzebie jej matki.
- Jasna cholera – Wyszeptała pod nosem – To dlatego
wepchnąłeś Almę do szpitala. Ułatwiłeś sobie drogę, wykluczając możliwość
poznania i zawarcia jakiejkolwiek relacji.
***
San Diego było teraz najbardziej niebezpiecznym miastem w
perspektywie Hummingbirds, a zwłaszcza dla Adama i Tommy’ego. Jednemu z nich
nie przeszkadzał ten fakt. Dotarł na przedmieścia przed dziewiątą wieczorem.
Na podwórzu dawnego mieszkania Adama nie stała tablica,
której mógłby się spodziewać. Dom nie został wystawiony na aukcję.
To pewnie zasługa
Krisa. W końcu mam powód, by być mu wdzięcznym.
Blondyn ostrożnie włamał się do domu, po czym zamknął za
sobą drzwi. Użył jedynie latarki do poruszania się po pomieszczeniach; nie
chciał wzbudzać podejrzeń wśród sąsiadów. Nic się nie zmieniło. Wszystko było
na swoim miejscu, poza niektórymi próbkami, pobranymi do analizy.
Tommy przekroczył próg sypialni, a biały amstaff podążył
jego śladem. W pomieszczeniu unosiło się ciężkie, nieświeże i nagrzane powietrze.
Zapach pustki. Otworzył szafę, w
której znajdywało się wiele zarówno kobiecych jak i męskich ubrań. Wyciągnął
kilka wieszaków i rzucił je na łóżko. Wziął głęboki oddech, czując jak pył i
wzniecony kurz wypełniają jego płuca. Okno pokryły sieci pajęczyn oraz smugi po
nielicznych deszczowych wieczorach. Poczucie samotności i izolacji wywołało
nieprzyjemny, zimny dreszcz na skórze chłopaka. Rzucił się na łóżko, zatapiając
twarz w licznych materiałach, które kiedyś nosił Adam. Z pewnością wiele z tych
koszul miał na sobie podczas przesłuchań, podczas tych tygodni, które
rozbudzały w nim niewłaściwe uczucia.
Zapach zwietrzałych perfum zadziałał kojąco na zmęczony
umysł. Chłopak wspominał każdy z wieczorów, spędzonych obok Adama. Miał
świadomość, że ta historia nie skończy się pomyślnie.
***
- Hej! Zapomniałeś o owocach! – Zawołał Brad, sięgając po
miskę pełną winogron, ananasów i brzoskwiń. Wszedł na taras, gdzie ujrzał Adama
odwróconego do niego plecami. Wpatrywał się w panoramę miasta.
Gdzie jesteś, Tommy? Zniknąłeś
jak zły sen, czy jak sen, który ma się nigdy nie skończyć? Jedyną radą, jaką
dają mi ludzie, jest zapomnieć o tobie. Powinienem pójść ich tropem? A jeśli
się mylą? Mylą się na pewno. Jesteś jak wystraszone zwierzę, którego nikt nie
oswoił. To naturalne, że twoją obroną jest atak. Chciałem od ciebie odpocząć, a
przytłacza mnie poczucie winy, że zostawiłem cię samemu sobie. Ale nie
oszukujmy się, Tommy. Dla ciebie samotność to jedyna definicja szczęścia.
- Co? – Adam odwrócił głowę – Ach tak. Nie zauważyłem ich –
Odparł, przejmując miskę z rąk przyjaciela i ustawiając ją na środku niedużego
stołu.
- Z utęsknieniem czekam na deszcz. Powietrze jest dziś
wyjątkowo suche – Rzekł Bell, siadając w wiklinowym fotelu – Zajmij miejsce.
Przyszedł czas na odpoczynek.
Adam uśmiechnął się pod nosem, po czym zwrócił się w stronę
drugiego fotela. Odetchnął, przymrużając oczy.
A jeśli nie dam sobie
rady z zadaniem? Czy wtedy nasze drogi się rozejdą? Czy będę martwy? Nie będzie
nikogo, kto zechce mnie chronić. Dla ciebie nie liczy się nikt, poza samym
tobą. Słuszna metoda. Bezpieczna. Idealna, dopóki sam nie jesteś w moim
położeniu. Ale co ty możesz wiedzieć o uczuciach…
Delikatne palce musnęły dłoń Adama, który chwilowo oderwał
się od przemyśleń. Zawiesił wzrok na rzemyku, oplecionym wokół nadgarstka
szatyna. Zapadła długa, pełna ukojenia cisza, którą przerwała muzyka,
rozbrzmiewająca w sąsiednim mieszkaniu. Znali tę melodię.
Baby we both know
That the nights were mainly made
For saying things that you can't say tomorrow day
That the nights were mainly made
For saying things that you can't say tomorrow day
Spojrzeli po sobie, wymieniając nikłe uśmiechy.
I don't know if you
Feel the same as I do
But we could be together
If you wanted to
Feel the same as I do
But we could be together
If you wanted to
- Myślisz, że każda miłość oznacza to samo? – Spytał
Lambert, sięgając palcami ku bransoletce Brada – Dla mnie miłość to pasmo
niepowodzeń zamkniętych w ucieczkę donikąd. Co czułeś?
Bell łagodnie przechylił głowę, pytając szeptem – Kiedy?
Adam na moment zacisnął wargi – Wtedy, gdy zakochałeś się we
mnie.
Brad uśmiechnął się ciepło, pozwalając przyjacielowi na
zabawę rzemykiem – Wiedziałem, że nie jesteśmy sobie pisani, ale byłem
szczęśliwy. Widziałem cię każdego dnia. Miałem w tobie najwierniejszego
przyjaciela, który spędzał ze mną każdą wolną chwilę. Zawsze miałeś w sobie tak
wiele ciepła, radości… - Przerwał, pozwalając sobie na zaczerpnięcie głębszego
oddechu – Pamiętasz moment, w którym nasze drogi się rozeszły?
Adam powoli pokiwał głową – Myśleliśmy, że zbyt wiele się
zmieniło.
- Z kruchego chłopaka stałeś się twardym gliną, przenikającym
do umysłu psychopatów. Związałeś się z Almą. Dla mnie miejsca nie było, więc
uciekłem. Stworzyłem wokół siebie własny świat, w którym ciebie już nie było.
Adam poczuł bolesny ucisk w klatce piersiowej na dźwięk tych
słów - Dlaczego do tego doszło?
- Zrobiłem to dla naszego dobra. Straciliśmy kontakt, nasze
zdania zaczęły się diametralnie różnić. Nawet nie wiesz jak szczęśliwy byłem w
dniu, gdy ponownie cię zobaczyłem. Pomyliłem się – Wycedził, łagodnie
przeplatając swoje palce z palcami Adama.
- Nigdy nie kochałem Almy. Nigdy jej nawet o tym nie
powiedziałem. Zginęła ze świadomością, że przez całe życie była sama. Nie dałem
jej niczego, a teraz sam wymagam zbyt wiele – Rzekł, zwracając wzrok ku
Bradowi. Zapadła między nimi cisza, której nic nie było w stanie zmącić.
- Mam przy sobie książkę – Rzekł Adam – Znalazłem ją w
biblioteczce domu, do którego przypadkiem trafiliśmy. Krótka, niebanalna
historia nieszczęśliwej miłości. Czytałem ją wielokrotnie, doszukując się za
każdym razem innego przekazu. Wiesz, jakimi zdaniami się kończyła?
Brad z zaciekawieniem uniósł wzrok.
- Dla dobra ich wszystkich miał zamiar poczekać. Błąkając
się wśród żywych, czekając na cud – Zacytował, nie spuszczając wzroku z
wyrazistych oczu Brada.
- Który z nas teraz czeka? – Wycedził Bell. Byli na tyle
blisko, że łączyły ich nie tylko dłonie, ale także ramiona. Speszone zaistniałą
sytuacją spojrzenia, spotykały się co kilka chwil. Magnetyzująca siła wisząca w
powietrzu nie zwiastowała niczego dobrego.
- Ty mi odpowiedz, Cheeks… - Odparł szeptem Adam, czując na
swoich wargach ciepły oddech.
Powietrze wibrowało od łagodnej, lecz napiętej atmosfery,
która wytworzyła się między ich dwojgiem. Wargi dzieliło zaledwie kilka
milimetrów, lecz żaden z nich nie mógł przełamać niewidocznej bariery.
- Oboje żyjemy zawieszeni między tym, czego chcemy a czego
oczekujemy. Powiedz szczerze, jak często myślałeś o tym, że oddałbyś wszystko
za smak życia, które wiodłeś wcześniej? – Wyszeptał szatyn, wciąż czując na
swoim nadgarstku dłoń Adama. Drżała.
Brunet przypadkiem musnął nosem policzek chłopaka. Czuł
naturalny zapach jego skóry – Myślę o tym na tyle często, że nie mogę się
skoncentrować na teraźniejszości.
- Kieruj się sercem, Adam. Ono wskaże ci właściwą drogę… -
Odparł Brad, opuszczając powieki, co pozwoliło mu wycofać się ze zbyt bliskiego
kontaktu. Czuł, że krew w jego żyłach wrze, roztapiając pojedyncze tkanki
ciała. Mimo upływu czasu nadal pragnął zasmakować tych ust. Nie byliśmy sobie pisani. Nadal nie jesteśmy
i nie próbujmy sobie wmówić, że jest inaczej.
- Nie – Rzekł Adam, gdy Brad próbował cofnąć rękę – Czuję
się bezpieczniej, gdy jesteś obok.
Szatyn uśmiechnął się ciepło, spoglądając w niebieskie
tęczówki – Pytałeś mnie rano o Hummingbirds. Chciałeś dowiedzieć się, w jaki
sposób tam trafiłem. Nadal zainteresowany?
- Jak najbardziej – Odparł Adam czując suchość w gardle.
Natychmiast sięgnął po szklankę chłodnej wody.
- Nie będę męczył cię wchodzeniem w szczegóły. Przespałem
się z niewłaściwym facetem. Byłem świadkiem niefortunnego wydarzenia.
- Czy tym gościem był Samuel?
Brad znacząco pokiwał głową – Tak. Jakiś dzieciak spieprzył
swoje zdanie i źle skończył. Nie wiem, o co poszło, widziałem jedynie, jak
sprzątali. Zgodziłem się milczeć i jednocześnie zostałem kochankiem Samuela.
- Och – Westchnął Adam – Ja też trafiłem tu przypadkiem.
Chyba popełniłem twój błąd.
- Zostając kochankiem czy wybierając przygodny seks?
Lambert sięgnął po jeden z soczystych owoców – Myślę, że za
jedno i drugie płacę jedną cenę. Tylko raz dałem się ponieść emocjom i oboje
widzimy dokąd to doprowadziło.
Brad z uśmiechem pokręcił głową, podsuwając Adamowi drinka –
Moglibyśmy stworzyć serię moralizatorskich programów dla pobudliwych nastolatków.
- Święta prawda, Cheeks.
- Przed zrządzeniami losu nie ma ucieczki – Uśmiechnął się
Brad, wznosząc toast – Za skrzydlatą przyszłość.
Adam uniósł swój kieliszek, uśmiechając się pod nosem – Nie
czujesz się trochę… samotnie?
- Mieszkanie nie jest na tyle duże, bym czuł, że tutaj
znikam – Uśmiechnął się Brad – Moim lekarstwem jest włączone radio.
Zdecydowanie wypełnia pustkę.
Nawet nie wiesz, jak
bardzo ci zazdroszczę.
- Pojedziesz jutro ze mną na spotkanie?
Brad wzruszył ramionami – Chciałbym, ale lepiej, jeśli nie
będziemy się razem pokazywać. Samuelowi i Tommy’emu mogłoby się to nie
spodobać.
Adam pokiwał głową i przeniósł wzrok na rozświetlone neonami
miasto. Zmrużył powieki, rozkoszując się jedną z ostatnich chwil spokoju.
***
Tego dnia napięcie z każdą kolejną chwilą rosło. Zniknął na
całe dwa dni. Czy będzie musiał się z tego tłumaczyć? A z resztą… czy Tommy
tłumaczył się chociaż raz?
Adam szedł przed siebie w stronę znanego mu miejsca. Ułożył
dłoń na kaburze, co pomogło mu wzmocnić poczucie bezpieczeństwa. Wziął głęboki
oddech obawiając się zebrania.
- Adam! – Usłyszał za plecami swoje imię i momentalnie się
odwrócił – Dzięki Bogu! Gdzie ty się podziewałeś?
Jane zwolniła kroku, biorąc głęboki oddech. Pokręciła w
zdumieniu głową – Jasna cholera, już myślałam, że źle skończyłeś. Jeszcze doba,
a uruchomiłabym wszystkie możliwe kontakty.
- Nie było tak źle – Adam wzruszył ramionami – Potrzebowałem
ucieczki.
- Kręciłeś się sam? – Zmrużyła oczy – Czy ty zdajesz sobie
sprawę z niebezpieczeństwa?
Lambert położył dłoń na jej ramieniu – Spokojnie, byłem u
znajomego. Jak wygląda sytuacja?
- Ratliff jest w środku – Powiedziała półgłosem, zawieszając
dłonie na biodrach – Trzymasz się?
- Nie mam wyboru… - Odparł cicho Lambert, zmierzając w
kierunku opuszczonego magazynu.
- Tommy miał cię szkolić.
- Nie potrzebuję jego pomocy – Rzekł Adam – Wystarczyłoby
kilka ciepłych słów, ale jak na niego to zbyt wiele.
Pomieszczenie zgromadziło blisko dwadzieścia osób. Wszyscy
zwrócili wzrok w stronę nowo przybyłych. Brunet natychmiast odnalazł wzrokiem
tę osobę, za którą tęsknił najmocniej, lecz teraz nie mógł tego okazać.
- Podejmuję się zadania. Chcę poznać szczegóły.
Samuel wystąpił z grupy, zostawiając resztę w cieniu –
Słuszna decyzja.
- To się okaże.
Mężczyzna podszedł do bruneta, podając mu plik dokumentów –
To twoja nowa tożsamość. Justin Harrison. Lekarz psychiatra związany z policją
stanu Kalifornia, pięcioletnia edukacja, siedmioletnia praktyka zawodowa. Nasz
chłopak ma pseudonim Ryan, tyle ci wystarczy. Musisz opracować plan strategii i
ucieczki. Plan przewiduje od czterech do sześciu sesji w ciągu tygodnia. Każdy
z pacjentów dostaje dzienną dawkę farmakologiczną. Plan budynku, spis
medykamentów i wszystkie dane osobowe znajdziesz w teczce. Radzę poświęcić tę
noc na szczegółowe zbadanie twojego profilu.
Adam przejął do rąk bogatą zawartość, zamkniętą w dwóch
tekturowych kawałkach. Więc moje obecne
życie można spisać na stu kartkach? – To wszystko? – Spytał, podnosząc
wzrok.
- Co tydzień powinieneś zmieniać miejsce zamieszkania.
Zadbamy o dogodne lokalizacje, poruszać będziesz się pieszo. Od tego momentu
każdy błąd będzie cię sporo kosztował. Jeśli będziesz miał pytania, kieruj je
do Tommy’ego. On jest teraz twoim opiekunem.
Jane rozłożyła ręce – To wszystko? Chyba zapomnieliście o
najważniejszym punkcie tego programu.
Tommy nerwowo zacisnął pięści Milcz, błagam…
- Ratliff? – Spytała, przechylając głowę – Samuel, Nick? Czy
ktoś do cholery powie, w czym tkwi haczyk?
Adam westchnął pod nosem – Nie ma żadnej pułapki, nie
denerwuj się.
- Ty naprawdę o niczym nie wiesz? – Jane spojrzała w
niebieskie, pełne spokoju oczy – Komu starczy odwagi? Może winowajcy całej tej
sprawy? Tommy Joe, powiedz tylko kilka słów. Przyznaj się, jakim sukinsynem
jesteś.
Blondyn milczał, wpatrując się leniwym wzrokiem w
dziewczynę. Czuł drżenie swoich rąk i ucisk w klatce piersiowej.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Zwróciła wzrok w kierunku
bruneta.
- Oni wiedzą. Każdy z nich.
- Ale… - Adam zmarszczył czoło – O czym ty mówisz?
- Alma żyje i jest pacjentką tego szpitala. Zostanie nią na
zawsze.
Spomiędzy warg Adama wydobył się stłumiony jęk. Oparł dłoń o
ścianę, mając wrażenie, że traci czucie w nogach.
- Alma? – Wycedził spomiędzy rozchylonych warg. Wpatrywał
się kolejno w każdą z osób, oczekując na wyjaśnienia – Tommy, to prawda? Masz z
tym coś wspólnego? Jane, to kłamstwo. To nie jest możliwe, Alma zaginęła.
Ratliff zacisnął wargi – Przykro mi, ale Jane mówi prawdę.
Lambert przez chwilę zamarł w bezruchu. W końcu ruszył powoli
w kierunku blondyna – Wiedziałeś o tym… wiedziałeś o tym od początku i
ukrywałeś to? Moje życie przez cały ten czas było zamknięte jedną parą kluczy?
Na miłość boską, Tommy…
Blondyn cofnął się na krok – To dla twojego dobra. Dla
naszego.
Adam wydał z siebie dźwięk będący połączeniem śmiechu i
przerażenia – To dar? Mam być ci wdzięczny za to, że wprowadzasz mnie w świat
kryminalistów? Spieprzyłeś moje życie, spieprzyłeś wszystko, kierując się
pieprzonym egoizmem! Zniszczyłeś kolejną niewinność, kolejną kobietę. Moją
kobietę! – Wykrzyczał, mierząc w blondyna palcem – Zaufałem ci. Wszyscy dookoła
nazywali cię psycholem, którego trzeba zamknąć w pokoju bez klamek. Inni z
chęcią posadziliby cię na krześle, aż zamieniłbyś się w garść popiołu. Wiesz co
im odpowiadałem? Że grasz – Roześmiał się nerwowo - Że jesteś cholernie dobrym aktorem, a w twoim
sercu kłębią się ludzkie uczucia. Miałem plan, miałem cholernie dobry plan, by
bronić cię aż do procesu. Myliłem się. Jesteś bezdusznym potworem, który karmi
się ludzkim cierpieniem. Wiesz co o tobie mówili? Że w twoim otoczeniu może żyć
jedynie robactwo, które zgromadzi się wokół włączonej żarówki.
- Powinniśmy porozmawiać – Odpowiedział Tommy, wskazując na
parę drzwi.
- My? – Adam uniósł brwi – Od teraz myśl w kategoriach „ja”. Kiedy sprawa Ryana zostanie zamknięta,
odcinam się od ciebie, a oni wszyscy są mi świadkiem – Rzekł, mierząc wzrokiem
resztę Hummingbirds – Dawałem ci szansę, której nie wykorzystałeś. Zawiodłeś
mnie, Tommy. Zawiodła mnie jedyna osoba, której kiedykolwiek powierzyłem całe
swoje życie – Odparł, cofając się w stronę wyjścia. Zmierzył wzrokiem Samuela,
dając mu sygnał, że wszystko jest w porządku. Nie odwracając się za siebie
opuścił miejsce spotkania. Jego skóra była rozpalona do czerwoności. Oddalił
się na bezpieczną odległość i usiadł na krawężniku pobocznej drogi. Tłumił w
sobie cały żal, nie pozwalając sobie na uronienie choćby jednej łzy. Ułożył
dłonie na ramionach, skrywając głowę między kolanami.
__________________________________________________________________________
Cytat „Dla dobra ich wszystkich miał zamiar poczekać.
Błąkając się wśród żywych, czekając na cud” pochodzi z opowiadania „Purple
Cloud” autorstwa Rogogon :)
Dziękuję za zgodę na zamieszczenie! <3
Przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale wyjechałam.
OdpowiedzUsuńAle wszystko się nagle zaczęło rozwijać. Ile właściwie rozdziałów planujesz jeszcze napisać? Powinnaś kiedyś wydać książkę :)
Jestem ciekawa co zrobi Tommy, żeby znów jakoś zbliżyć do siebie Adama. Strasznie polubiłam Jane. I jeszcze piosenka Arctic Monkeys <3
Życzę ci duuużo weny i czasu :)
Jak zwykle nie wiem co napisać, napiszę więc, że jesteś fantastyczna!
OdpowiedzUsuńUwielbiałam "Piaskowego Gołębia" i uwielbiam "Klatkę dla Kolibrów". Uwielbiam Twój język i styl, jakim piszesz. Zgadzam się w stu procentach z poprzedniczką - powinnaś wydać książkę! Co do cytatu - tak właśnie mi się wydawało, że skądś go znam ;) Szkoda, że dodajesz rozdziały tylko raz na tydzień, ale z drugiej strony rozumiem jak ciężko jest napisać coś dobrego, bo sama zaczęłam pisać jakiś czas temu ;) I wiem też, że nie sztuką jest napisanie byle czego codziennie, sztuką jest wymyślenie czegoś naprawdę dobrego, a Tobie wychodzi to świetnie.
Życzę Ci mnóstwo weny i czasu. I naprawdę - czapki z głów ;*
Wiesz co? Jeśli tak już rzucamy cytatami to mam jeden dot. Tommy'ego jako bohatera tego ff. (z piosenki zespołu Pectus) "Miłość to film w jednym słowie. Wystarczy jedynie chcieć. A jeśli nie ty to spłonę i nic nie powtórzy się nam". Nie wiem już co myśleć, co pisać. Przez cały odcinek zastanawiałam się nad różnymi scenami i powtarzałam tylko: O Boże!. Co teraz zrobi Adam? Co teraz zrobi Tommy? Co zrobi Alma, jak rozpozna Adama? Nie wiem. Nie ogarniam już tematu, jest 23.41 u mnie, a ja znowu przez ciebie nie mogę zasnąć. Muszę chyba zainwestować w tabletki na nerwy. Serio, ja już nie wiem, czego się po tobie spodziewać. Na miejscu tych bohaterów to ja bym już dawno strzeliłabym sobie w głowę. To jest jakaś totalna masakra. Kończę bo za chwilę się list z mojego komenta zrobi. Pozdrawiam gorąco i dzięki za rozwiązanie problemu z obrazkami. Życzę weny i czasu, pa. :-*
OdpowiedzUsuńWiesz co? Jeśli tak już rzucamy cytatami to mam jeden dot. Tommy'ego jako bohatera tego ff. (z piosenki zespołu Pectus) "Miłość to film w jednym słowie. Wystarczy jedynie chcieć. A jeśli nie ty to spłonę i nic nie powtórzy się nam". Nie wiem już co myśleć, co pisać. Przez cały odcinek zastanawiałam się nad różnymi scenami i powtarzałam tylko: O Boże!. Co teraz zrobi Adam? Co teraz zrobi Tommy? Co zrobi Alma, jak rozpozna Adama? Nie wiem. Nie ogarniam już tematu, jest 23.41 u mnie, a ja znowu przez ciebie nie mogę zasnąć. Muszę chyba zainwestować w tabletki na nerwy. Serio, ja już nie wiem, czego się po tobie spodziewać. Na miejscu tych bohaterów to ja bym już dawno strzeliłabym sobie w głowę. To jest jakaś totalna masakra. Kończę bo za chwilę się list z mojego komenta zrobi. Pozdrawiam gorąco i dzięki za rozwiązanie problemu z obrazkami. Życzę weny i czasu, pa. :-*
OdpowiedzUsuńNo to tak : Czytałam dwa razy; raz, zaraz po tym jak dodałaś posta na fb. Czytałam bez dużego skupienia, bo w tle leciał Harry Potter a ja nie umiem się wtedy skupić (więc nie komentowałm), ale powiem szczerze, że ruszyło to mnie, oczywiście ruszyła mnie ostatnia scena ale powiem, że łezka to mi poleciała.
OdpowiedzUsuńDziś rano czytałam to drugi raz - reakcje były takie same. Mam wrażenie, że coś mnie od środka zjada, taki ucisk wtedy jak Tommy to czuł. Nie wiem czemu tak jest ... albo wiem - Ty poprostu świetnie piszesz. Nawet w PG, wszystko co przeczytałam i tak wywołuje u mnie emocje ;-; Jak Tommy wrzeszczy że są rzezczy gorsze niż śmierć. Przyznam się że jak wracam do Piaskowego to staram się omijać te ostatnie rozdziały bo potem jestem rozdzarta przez kilka dni .-.
Wracając do tego rozdziału ... Można to określić, krótko i zwięźle - Tommy Joe to sam skurwysyn.
Nie dziwie się tej rekacji Adama. Dobrze zrobił. Tommy ma się czuć winny. Jane też bardzo dobrze postąpiła, każąc przynać się Tommy'iemu. Ale on się bał i nic nie zrobił, egoista.
Trochę smutno mi z tego powodu, żę Adam chcę się od niego odciąć. Tylko, że Tommy ma być jego opiekunem, więć może uda mu się co nieco naprawić. Miejmy nadzieję, bo po początku rozdziału widać, że Tommy COŚ czuję. Ktoś kto nic nie czuje do danej osoby nie przytula się do jej ubrań i nie wspomina, prawda ? On musi coś czuć i miejmy nadzieję, że spróbuje porozmawiać z Adamem i żeby Adam dał mu wszystko wyjaśnić ... chociaż w tej sytuacji wymoówka Tommy'ego, choć prawidziwa, i tak jest do kitu.
Jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału, mam wrażenie, że Adam zacznie już wtedy zadanie. No i jeszcze jak zareaguje na niego Alma.
To tyle z mojej strony, więc pozostaje mi tardycyjny *HUUUG*, życzyć weny i czasu . Kochana trzymaj się i czekam na Ciebie za tydzień <3 !
HAHAHAHAHA
Usuń"Wracając do tego rozdziału ... Można to określić, krótko i zwięźle - Tommy Joe to sam skurwysyn. "
tak bardzo mnie to rozśmieszyło. A ja jak zwykle przeciw wszystkim - Podoba mi się to co robi Tommy. Perfekcyjny,pieprzony manipulator. "Zrobiłem to dla nas" Jassssne.
Wiedziałam, wiedziałam, że tak będzie, zasłużył sobie na to. Jane dobrze postąpiła, ale też tak jak Tommy pomyślałam " Jane nie mów". I co teraz będzię? Na miejscu Adama nie chciałabym już T.J. znać. Jesteś wielka Marona, po tym odcinku już nie kontaktowałam, tylko leżałam w łóżku i o tym myślałam. Naprawdę nie wiem już co pisać bo zacznę się powtarzać. Nie mogę się doczekać ale jednocześnie boję się następnego odcinka. Wielki hug ode mnie.
OdpowiedzUsuń~ BlackAngel
Mówcie co chcecie, ale szkoda mi Tommy'ego :c
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział, genialna historia. Po prostu jesteś najlepsza Marono c:
Tak szczerze to mi też go żal ale postąpił straszliwie ;-;
UsuńPodsumowując : Tommy Joe w tym rozdziale jest taki, jakim najbardziej Go lubię. Egoistycznym manipulatorem. uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńKochana, założyłam nowy blog, byłabym wdzięczna gdybyś w wolnej chwili zajrzała i dodała Go do reszty w linkach ;)
Buziaki kochana.
Z jednej strony jestem zła na Tommy'ego. Ale z drugiej strony mi go żal. Almy też mi szkoda. Chciała mieć normalne życie, ale nieświadomie stanęła na drodze Tommy'emu...
OdpowiedzUsuń"Miał świadomość, że ta historia nie skończy się pomyślnie". Mam nadzieję, że nie miał racji ;)
~Skylar
Mam wrażenie, że jestem jedyną czytelniczką, która poza dążeniem po trupach do celu widzi w Tommym coś dobrego, nawet w tych ostatnich rozdziałach, kiedy wiemy co zrobil z Almą. Tak, jest sukinsynem, mordercą i groźnym przestępcą, jest egoistą, nie liczy się z innymi - nawet z Adamem, którego niezaprzeczalnie, na swój dziwny, pokręcony sposób kocha - ale ma uczucia. Bardzo silne uczucia, które przejmują kontrolę nad rozsądkiem. Chce chronić ukochaną osobę, zwłaszcza kiedy widzi, że sam doprowadził do jej cierpienia. Tommy jest przykładem osoby, która tak silnie przeżywa wszystkie uczucia, że kładzie się to cieniem nie tylko na jego życiu. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że jest złym człowiekiem - kocha, a miłość to najpiękniejsze uczucie, do którego źli ludzie nie są po prostu zdolni.
OdpowiedzUsuńWidzę Tommy'ego podobnie jak widzi go Adam, jak zaszczute zwierzę, walczące, broniące się, chcące po prostu przeżyć wśród wrogów, ale jednocześnie pragnące doświadczyć ciepła, miłości i zwyczajnej normalności.
Jestem rozdarta co do sceny z Bradem... czekałam, aż coś się wydarzy, ale jednocześnie tak bardzo kibicuję jego związkowi z Tommym... ;)
najbardziej ciekawi mnie zachowanie Tommy'ego w najbliższej przyszłości, jakie będzie jego podejście do reakcji Adama. To będzie wiele o nim świadczyło.
Co do cytatu: cała przyjemność po mojej stronie, bb! :)
Jesteś niesamowita jakiś czas temu natknęłam się na piaskowego nie mogłam się od niego oderwać przeczytałam całego w 2 dni :P a teraz zobaczyłam że jest kolejne opowiadanie również wszystko szybko nadrobiłam. Masz naprawdę wielki talent. Oczekuję na twoje książki ;)Teraz już będę na bieżąco czytać Już nie mogę się doczekać następnego odcinka :D Cóż Ci życzyć weny czasu i więcej czytelników ;)
OdpowiedzUsuń